Noah Noah - Noah Noah

Marcin KnapikNoah NoahRequiem Records2021
Po 34 latach od zakończenia działalności przez rzeszowską grupę Noah Noah jej nagrania po raz pierwszy ukazały się na CD.

Właśnie ukazała się debiutancka płyta Noah Noah. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby np. nie to, że zespół pod tą nazwą nie istnieje od 34 lat. W tym kontekście ciekawie wygląda jedno z archiwalnych zdjęć zamieszczonych w książeczce dołączonej do albumu, a konkretnie podpis pod nim: Rzeszowska grupa Noah Noah i warszawska Kult zgromadziła sporą rzeszę studentów w klubie „O to chodzi”. Cieszymy się, że Rzeszowianie byli lepsi.

Krótki rys historyczny: Kapela Noah Noah pochodzi z Rzeszowa. Lata działalności: 1984-1987. Założyli go Roman Rzucidło, Maciej Miernik i Jacek Pałys wcześniej grający w formacji Restrykcja. Ta trójka muzyków przewinęła się przez wszystkie konfiguracje składu. Zespół osiągnął pewną popularność. Krótkie spojrzenie do archiwum Listy Przebojów radiowej Trójki. Tam pięć utworów, z których najlepiej poradziły sobie „Plejady” (10 tygodni, najwyższe miejsce – 24.). W 1987 roku po dołączeniu gitarzysty Piotra Wallacha doszło do zmiany stylu muzycznego i nazwy kapeli na Aurora. Po większy rys historyczny odsyłam do książeczki dołączonej do płyty, gdzie pojawiają się też wypowiedzi muzyków.


Jeśli ktoś czekał przez te wszystkie lata na to, że może kiedyś ukaże się jakiś album Noah Noah, to oto wytwórnia Requiem Records strzepała kurz z piosenek i zebrała na płycie archiwalne utwory zespołu. W tekstach miłosne metafory, melancholia, pewne poczucie beznadziei, oddawanie ducha tamtych czasów. Utwory czerpią pełnymi garściami z nowej fali, choćby zimne, klimatyczne „Plejady”, którą brzmią one bardzo dobrze także dziś. Wyczuwalne echa Joy Division. Nie można nazwać jednak stylu zespołu jednowymiarowym, bo np. w „Słonecznej obsesji” trochę się dzieje. Trochę obłąkańczego tańca, zmiany tempa i anturażu, funkowe elementy. Oprócz tego kompozycje z przebojowym potencjałem: synthpopowe „Mocne przyciąganie”, dynamiczne „Bez zmian” oraz jeszcze jedna piosenka z funkowym klimatem – „Ona ja i ty”. Trochę zimna, trochę tańca („Nie mówisz nic”, walczyk „Rodzaj gry”).

Warto sięgnąć po album z odgrzebanymi nagraniami Noah Noah co najmniej z dwóch powodów. Pierwszy: utwory zestrzały się całkiem dobrze i słucha się ich bez poczucia obciachu. Drugi: w ostatnich latach ejtisowe nawiązania w polskiej muzyce sypią się gęsto. Z tego punktu widzenia ciekawym doświadczeniem jest bytność z brzmieniami chętnie przywoływanymi do dziś. Podobnie wyłapywanie dźwięków brzmiących znajomo z współczesnych utworów często młodych zespołów jak melorecytowany fragment z „Słonecznej obsesji”. Dobrze, że ratuje się od zapomnienia się tak wartościowe materiały muzyczne. 

Website by p3a