The Avalanches - We Will Always Love You

The AvalanchesUniversal Music Polska2020
Australijski duet The Avalanches wydał trzeci w swej dyskografii album, który jest jednym z mocnych kandydatów do miana "najlepszej płyty 2020 roku".

Nigdy nie byłem fanem Since I Left You, jako albumu. Tytułowy numer, owszem, pod każdym kątem był magiczny; ale reszta, przy całej ilości sampli w niej umieszczonej, nie przetrwała próby czasu. To był zmierzch nowej elektroniki, samplowanej, tripującej i eksperymentalnej, jaka rządziła w latach 90. The Avalanches zakończyli ten czas eksplozją. Since I Left You rozświetliło galaktykę, ale była to uderzenie Gwiazdy Śmierci – coś przeważyło szalę, coś się przesypało i zakończyło, czegoś było za dużo. A powstałą pustkę wypełniły przesterowane gitary post- i indie-rocka, po które sięgnięto dla równowagi w kosmosie. The Avalanches oddalili się w niebyt i wydawało się, że na jednym uderzeniu sprawa się zakończy. Gdy po kilkunastu latach powrócili z Wildflower, byliśmy już rezydentami innego świata. Album brzmiał świeżo i doskonale, a samo jego powstanie było zaskoczeniem. Tak jak jego pandemiczny następca: empatyczna, oniryczna, subtelna i popisowa We Will Always Love You.

Nie porównywałbym tych wcieleń The Avalanches; kolektyw, który przyniósł na początku tysiąclecia Since I Left You przeistoczył się w duet, który teraz tworzą Robbie Chater i Tony Di Blasi. Operują oni tą samą wrażliwością i pomysłem, ale z wyższym zrozumieniem sztuki kompozycji płyty, jako całości. Stali się też atrakcyjnym terytorium dla ‘mignięcia’ innych muzyków – od ilości nazwisk gości może zakręcić się w głowie. Ale nie o nazwiska tu chodzi; The Avalanches to nadal ‘anonimowy’ kolektyw, bez twarz i ego, jak przystało na elektroniczny projekt z lat 90, a nie gwiazdy rock’n’rolla. Symboliczne jest, że najwięcej ego płynie tu z jednego z setek sampli – chodzi o głos Briana Connolly ze Sweet zdobiący taneczny numer „Interstellar Love”. Wszystko, co tutaj słyszymy, jest nieprawdą, iluzją, projekcją rzeczywistości prosto z Matrixa. To piękny sen, o karuzelowej stylistyce, kalejdoskopowej akcji i niewiarygodnej lekkości, płynący wprost z magicznego pudełka prosto do naszych serc.


We Will Always Love You przypomina mi senne terytoria Boards of Canada, zakamarki metropolii od Burial, jak i kosmiczną dyskotekę Daft Punk. Jest płytą przemyślaną, gdzie ilość sampli, żywych głosów, tematów, stylistyk i nastrojów miksuje się w koktajlu szczęścia, nostalgii, radości i zadumy. Duże znaczenie ma konstrukcja albumu, gdzie numery są spojone krótszymi formami: rodzajem skitowych przerywników, służących za intro lub interludium. Dokładnie tak, jak u DJ’a Shadowa na Entroducing, lub Music Has The Right To Children Boards of Canada. Nie bez powodu przywołuję te dwa arcydzieła; tak jak i one, We Will Always Love You ma formę opowieści, audycji radiowej, rozpisanej na akty i sceny sztuki scenicznej. Kolejni ‘aktorzy’ to właściciele głosów, zarówno tych samplowanych, jak i dostarczonych bezpośrednio. Wszyscy razem, gitarzyści, poeci, wokaliści, raperzy i chórzyści, synchronizują się w bezszelestnym tańcu, tylko dla naszych oczu, uszu, serc i dusz.

Bez sensu jest wskazywać najciekawsze numery tego albumu, albowiem należy myśleć o nim wyłącznie jako o całości. Wyróżnia się „Take Care In Your Dreaming” czy “Reflecting Light”, ale ich siła odczuwa się w pełni dopiero w albumowym ciągu zdarzeń. Owszem, warto zwrócić uwagę na video-clipy, które u The Avalanches zawsze były dziełami sztuki. Osobiście jednak wolę ‘oglądać’ ten album oczami wyobraźni, a dopiero później słuchać interpretacji. Te głosy są jak duchy, jak senne wizje, które pojawiają się, aby przekazać coś ważnego (choć niezrozumiałego), a potem zniknąć. Razem z nimi zmienia się styl brzmienia: raz jest to pop, raz soul, raz hip hop, raz house, a raz tapeta. Ale to tylko elementy, połączone w perfekcyjną kombinację, obracaną w dłoniach jak kostka Rubika, wyświetlającą nam kojący, frapujący, bajkowy przekaz. O muzyce często mówi się w kategoriach ucieczki; We Will Always Love You to ucieczka i powrót – z czymś dobrym dla serca, na trudny czas.

Gdy płyta dobiega końca, a jest on tak łagodny jak i jej początek, odnoszę wrażenie ponownego uruchomienia czasu. Teraz, gdy zapalają się światła, a aktorzy wychodzą na ukłon, warto przyjrzeć się ich nazwiskom: Orono Noguchi (Superorganism), Blood Orange, Johnny Marr (ex-The Smiths), MGMT, Sananda Maitreya (czyli Terence Trent D’Arby), Perry Farrell (z żoną), Mick Jones (ex-The Clash), Jamie Smith (The XX), Neneh Cherry (z mężem), Tricky, Kurt Vile, Karen O (Yeah Yeah Yeahs), Rivers Cuomo (Weezer), Keigo Oyamada (czyli Cornelius), Wayne Coyne (The Flaming Lips), do tego Leon Bridges, Denzel Curry, Sampa The Great i Pink Siifu, oraz chórzyści. Na koniec, Vashti Bunyan, przeżywająca renesans twórczości, odkryta po latach niczym Sixto Rodriguez. Całej załodze należą się brawa; być może nieświadomie, wzięli udział w porażającym albumie, który wysyła nas w kosmos i ogrzewa dusze, gdy tego najbardziej potrzebujemy. Kandydat na płytę roku, idealnie na koniec roku.

Powiązane materiały

Jamie xx wystąpi w Poznaniu

Świeżo po wydaniu chwalonego drugiego albumu „In Waves”, Jamie xx ogłosił dziś światową trasę koncertową, w ramach której 15 marca wystąpi w Poznaniu.

1.10.2024
Tourist odwiedzi Warszawę

Tourist to nazwa adekwatna do charakteru solowego projektu Williama Phillipsa - angielskiego songwritera, producenta i multiinstrumentalisty. Przez ostatnią dekadę podjął on bowiem samotną podróż w głąb muzyki elektronicznej, w poszukiwaniu bitu idealnego. Efekty tych poszukiwań będziemy mogli poznać już 27 kwietnia 2024 roku w Warszawie, w klubie Niebo.

7.11.2023
Darkside - Nothing

Elektryzująca ekipa dźwiękowych naukowców z Nowego Jorku powraca w powiększonym składzie, przynosząc nam swój najlepszy krążek z dotychczas wydanych.

6.03.2025
Algiers - Shook

""Shook" brzmi jak coś, co mogli stworzyć Liam Howlett, DJ Shadow, albo The Avalanches" - tak o nowej płycie formacji Algiers pisze nasz recenzent Jakub Oślak.

23.02.2023
Dead Can Dance - Dionysus

Dead Can Dance powrócili po 6-letniej przerwie z nowym, znakomitym albumem studyjnym "Dionysus". A już za 7 miesięcy zespół pojawi się w Warszawie na dwóch koncertach.

31.10.2018
Gang Gang Dance - Kazuashita

Nowy album nowojorskiej formacji Gang Gang Dance to kolejna "perełka" w bogatym katalogu kultowej wytwórni 4AD.

26.06.2018
The Avalanches - Wildflower

Australijska grupa The Avalanches nagrała pierwszy od 16 lat album studyjny. Oto nasza recenzja tego wydawnictwa.

9.07.2016
Wysyp gości na nowej płycie The Avalanches

Duet The Avalanches prezentuje swój trzeci album studyjny „We Will Always Love You”.

11.12.2020
"Powrót" Sampa The Great

Sampa The Great zapowiada album „The Return”, który ukaże się 13 września nakładem Ninja Tune. Urodzona w Zambii i od kilku lat mieszkająca w Australii artystka zachwyca bogactwem muzycznych odniesień: od klasycznego hip-hopu, jazzu i soulu do tradycyjnej muzyki z różnych zakątków Afryki.

12.07.2019
Father John Misty za tydzień w Polsce

Father John Misty zaprezentuje się 5 czerwca w warszawskim Palladium. Bilety nadal w sprzedaży.

28.05.2018
Superorganism przygotował debiutancką płytę

Superorganism, typowany jako jeden z najgorętszych nowych zespołów 2018 roku, podał szczegóły debiutanckiego albumu.

5.01.2018
Polityka prywatnościWebsite by p3a

Używamy plików cookie

Ta strona używa plików cookie - zarówno własnych, jak i od zewnętrznych dostawców, w celu personalizacji treści i analizy ruchu. Więcej o plikach cookie