Life is short and God is gold, promises are bought and sold, and everything I never said comes crashing on my tiny head
Świetny tekst. Cała piosenka „Don’t Believe” to hit na miarę „Love My Way”, chyba największego przeboju The Psychedelic Furs. Utwór jest z nami od początku roku i skutecznie rozgrzał oczekiwania przed nowym, pierwszym od prawie 30 lat albumem studyjnym ekipy braci Butler. Sytuacja pandemiczna opóźniła premierę nowego materiału, ale gdy wreszcie się ukazała, stało się jasne, że warto było poczekać te dwa miesiące dłużej. The Furs są znowu z nami, w tych przedziwnych, nieodgadnionych czasach, a ich muzyka ponownie ilustruje obecny stan wielu przyjaznych im dusz.
Stwierdzenie o powrocie The Furs byłoby przekłamaniem; zespół jest aktywny koncertowo od 20 lat, nie tylko na swoim brytyjskim podwórku. Richard Butler wydał także płytę solową, chociaż, jak sam twierdzi, długo nie czuł inspiracji do napisania nowego materiału dla The Furs. To, co słyszymy na Made Of Rain to efekt pracy ostatniego roku – wśród nastrojów na Wyspach związanych chociażby z Brexitem, które dodatkowo zostały przygniecione Covidem-19. Pod ten album był położony pewien grunt, zasiane ziarno ponownego zainteresowania twórczością The Furs i Drugiej Brytyjskiej Inwazji. To obecność ich przebojów w serialu „Stranger Things” oraz filmie Luci Guadagnino Tamte dni, tamte noce. Być może to także efekt fali powrotów zespołów, które poczuły potrzebę interwencji twórczej.
Made Of Rain nie pozostawia wątpliwości, że The Furs są zespołem kontestującym zastały świat, wytykającym krótkowzroczność, fałszywość, prostactwo i ciemnotę. To zawsze była i będzie muzyka jednostek, wrażliwych wykolejeńców, powstałych z brytyjskiego deszczu – padającego długo i niemiłosiernie, jak wymyślna chińska tortura. To muzyka wyrosła z post-punka, brzmiąca równie zaczepnie, co poetycko, niczym The Stranglers czy New Model Army. Made Of Rain jest płytą pełną szczegółów, zabiegów i rozwiązań, tematów i uczuć, instrumentów dętych i elektronicznych. To wyraz twórczy zespołu, który nie sprzedaje kitu i sztampy, lecz przynosi płytę wynikłą z konkretnej potrzeby. Made Of Rain to kawał dobrej roboty, a nie tylko impuls chwili, które bywają zwodnicze i mylące.
The Furs są zakodowani w masowej świadomości, jako zespół lat 80, ale Made Of Rain nie potwierdza tego stereotypu. To dzieło współczesności, z całą jej różnorodnością, paletą barw i nastrojów. Zespół nie dostarcza remedium na ten dziwny czas, ale daje wyraz poczucia chwili i niepokoju. Takie numery jak „Come All Ye Faithful”, “This'll Never Be Like Love” czy “Tiny Hands” to wyraz zagubienia i tułaczki po coraz bardziej obcych ulicach, trawionych zarazą i nienawiścią. Znamienna jest chociażby ta symboliczna rebelia na okładce – anonimowe zbezczeszczenie symboli sił manipulujących uczuciami, zaufaniem, historią, wiarą i informacją. Ta płyta nie ma przemówić do tłumów, lecz tych, którzy „wiedzą” i dzielą z The Furs ich punkt widzenia, szukając w tej muzyce schronienia przed deszczem.
Pierwszy od 29 lat album studyjny brytyjskiej nowofalowej grupy The Psychedelic Furs będzie zatytułowany "Made of Rain" i ukaże się 1 maja.
Brytyjscy post-punkowi weterani The Psychedelic Furs planują wydanie pierwszej płyty studyjnej od 1991 roku.