„The Color Before The Sun” to 47 minut dość sprytnie skomponowanego rocka. Dlaczego? Bo tam, gdzie można by się spodziewać typowego dla amerykańskiego pop rocka lukru i ckliwości, panowie z Nyack albo zapętlają aranżacje, albo idą bardziej w stronę progresywną. Otwierający płytę „Island”, minąwszy intro zarejestrowane na dworcu, tętni energią, skocznością i przebojowością. „Eraser” zdaje się mieć tej nośności jeszcze więcej. Zaś udaną przeciwwagą dla tych utworów jest spokojniejszy, klimatyczny „Colors”. „Here To Mars” wyróżnia z kolei mocniejszy riff i znów dość „coheedowe” podejście do melodii. Perełką płyty jest natomiast niespełna trzyminutowa miniatura „Ghost”, zagrana na gitarze akustycznej. Gęsty aranż oraz mocny i chóralny refren z sugestywnymi słowami This is your life wyróżniają „Atlas”, znany już poniekąd z ubiegłorocznych zapowiedzi albumu. To zarazem jeden z najmocniejszych punktów płyty. Świetnie wypadają też rozkołysany „Young Love” oraz singlowy „You Got Spirit, Kid” z uwypuklonym wokalem Claudio Sancheza. Album wieńczą mocny, progrrockowy „The Audience”, mający w sobie coś z klimatu nagrań The Mars Volta i wzbogacony licznymi chórkami i partiami instrumentów smyczkowych „Peace To The Mountain”.
Muzyce Coheed And Cambria bardzo dobrze zrobiło odejście od konceptu. Odświeżyło ich brzmienie i dało pole do różnych próbek aranżacyjnych, dzięki czemu „The Color Before The Sun” słucha się całkiem przyjemnie.