Od czasu powrotu Garbage do czynnej działalności koncertowej i wydawniczej w 2012 roku, możliwa jest do zaobserwowania subtelna, lecz wyraźna zmiana w ich twórczym etosie. Od kiedy zadebiutowali swoim piorunującym, różowym albumem, przez 10 lat byli symbolem rocka alternatywnego w jego popularnym ujęciu; takim, jaki chciały go widzieć MTV i ‘major labels’. Kolorowe włosy, rozmazana szminka, poszarpane/obcisłe ciuchy, teksty o deszczu, depresji, zlekceważeniu, jakże typowe dla dorastającej młodzieży lat 90-tych. Nie bez znaczenia był fakt, że na czele tej alt-pop-rockowej ekipy stała Shirley Manson - efemeryczna jak Björk, drapieżna jak Debbie Harry, tajemnicza jak Liz Fraser, niespokojna jak Dolores O’Riordan. Teksty największych przebojów Garbage, wypełniających przede wszystkim pierwsze dwie płyty – ‘różową’ i ‘pomarańczową’ – to dziennik Laury Palmer, zapisujące wszystkie jej skołatane myśli, demony, halucynacje i niepewności.
I to się po dziś dzień nie zmieniło. Shirley jednak dorosła i dojrzała, a teksty z jej pamiętnika nabrały odpowiedniego dla czasu i wieku bagażu, mroku i ciężkości. Nikt nie pisuje do pamiętnika o tym, że jest szczęśliwy; zapisujemy tam to, że świat nas przerasta, że żyjemy w kołowrotku dla chomika, który sami napędzamy, jednocześnie goniąc i uciekając. Jej teksty na najnowszym albumie No Gods, No Masters są bezpośrednie i nieoszlifowane, a bycie szczerym i nagim to celowy zabieg, pasujący do surowego, industrialnego klimatu. Utwory są poruszające, np. „Waiting for God” czy „A Woman Destroyed”, nie wspominając o „Godhead”. Czuć zamknięcie i wilgoć, noc i zło, jest surowo i ciasno. Słychać napięcie i „niską rozdzielczość” pola widzenia, jakby pod wpływem środków odurzających, albo w złym śnie, który okazał się prawdą. Wszystkie numery to ciosy w chwiejny, światopoglądowy establishment, do tego z zabójczą linią basu i sekcją rytmiczną w utworze tytułowym.
No Gods, No Masters to nowe Garbage, mroczne i punkowe, spójne i surowe, dojrzałe i niezależne. Muzyka jest mniej melodyjna, niż na ich pierwszych dwóch albumach, a nawet na ostatnim Strange Little Birds. Shirley od zawsze bardziej ‘deklamuje’ swoje teksty, niż je śpiewa, i to się dzieje również tutaj, w ‘spójnym kontraście’ do ciężkich gitar i oszczędnych klawiszy. Ci, którzy oczekiwali powrotu do przebojowego Garbage będą zawiedzeni; mimo to, No Gods, No Masters to bardzo skuteczny album, sycący szaloną energią, oraz przykuwający uwagę odważnym, innowacyjnym styl pisania. To coś, co łączy kilka elementów przeszłości Garbage z niesłabnącym pędem naprzód, chociażby w „Wolves”. Czuć jest, że brzmienie zespołu stało się ‘obrazoburcze’, uderzające w tematykę budzącą odzew, zarówno w poklasku jak i krytyce. Słychać wyraźnie, że to album bardzo świadomy i pewny siebie, ugruntowany, ale próbujący nowych rzeczy, z uduchowionym centrum moralnym.
Garbage na nowej płycie przyjmują punk-rockową postawę, świadomi swojej historii, ale przedstawiając siebie z poruszającą szczerością i radością z nowości i zmian. Zespół rzuca wyzwanie, abyśmy myśleli i poczuli to, co oni, być może najmocniej od czasu Version 2.0. Mają otwarte oczy i uszy i używają ich do tworzenia czegoś, co pomaga innym robić to samo. To spójny album, silny i energiczny, z gracją kontynuujący kierunek rozpoczęty na Strange Little Birds. Płyta nosi ich typową sygnaturą dźwiękową, elektroniczne tekstury i liryczny styl. Poszczególne elementy dobrze ze sobą współgrają, chcąc przekazać coś innego i trudnego. Garbage chcą wpływać na innych, tak jak inni kiedyś wpłynęli na nich; wyrazem tego jest bonusowy dysk, pełen coverów i kolaboracji, będących hołdem wdzięczności dla wszystkich tych, którzy odcisnęli swoje piętno na zespole, od wiecznych punków z zespołu X (Exene Cervenka i John Doe), po Springsteena, Bowiego i Patti Smith.
Brytyjskie trio Dream Wife zagra w listopadzie w Poznaniu i Warszawie.
Belgijska grupa Black Mirrors grająca mix stoner rocka i alt-rocka zawita na dwa koncerty do Polski w listopadzie.
Nakładem wytwórni 4AD ukazały się reedycje trzech albumów brytyjskiej grupy Lush uważanej za jeden z klasycznych wykonawców nurtu shoegaze.
W tym roku mija 35 lat od założenia grupy Mudhoney. Ta legendarna formacja z Seattle nie celebruje szczególnie rocznic. Uraczyła swoich fanów nową, jedenastą płytą studyjną zatytułowaną „Plastic Eternity”. O jej genezie, zawartości, a także o relacjach z innymi kolegami-muzykami z pierwszej fali grunge’u, opowiedział mi frontman grupy, Mark Arm.
Grupa Garbage powróciła po kilkuletniej przerwie z nową płytą. Oto nasza recenzja tego wydawnictwa.
Pierwsza płyta Garbage od 7 lat jedynie w najlepszych momentach przypomina, iż mamy do czynienia z twórcami albumów: "Garbage" i "Version 2.0".
Grupa Garbage wydała nowy singel zapowiadający album "No Gods No Masters", który ukaże się 11 czerwca.
Grupa Garbage wydała pierwszy singel anonsujący album "No Gods No Masters", który ukaże się 11 czerwca. Będzie to pierwsza od 5 lat płyta długogrająca tego zespołu.
„Digital Garbage” to tytuł najnowszego wydawnictwa kultowej amerykańskiej formacji Mudhoney. Będzie to 10 wydawnictwo w trzydziestoletniej karierze zespołu. Płyta ukaże się 28 września pod szyldem wytwórni Sub Pop.
Niemiecka grupa industrialno-metalowa OOMPH! będzie headlinerem czwartej edycji warszawskiego festiwalu, który odbędzie się 30 marca przyszłego roku w klubie Progresja.
Zespół Garbage ogłosił premierę reedycji drugiego albumu „Version 2.0” z 1998 roku. Płyta ukaże się na rynku 22 czerwca