"Umarł król, niech żyje król" - można zakrzyknąć, z radością zacierając dłonie po wysłuchaniu drugiego albumu w dorobku szkockiej formacji North Atlantic Oscillation. Zespół, który po wydaniu 2 lata temu debiutanckiej płyty wpadł w oko samemu Stevenowi Wilsonowi z Porcupine Tree, nagrał płytę, która doskonale wypełnia lukę powstałą po zniknięciu "Jeżozwierzy" ze sceny.
Mamy na "Fog Electric" stylowe nawiązania do Porcupine Tree (co nie jest wcale zarzutem, lecz atutem tej płyty), Radiohead z bardziej eksperymentalnego okresu płyty "Amnesiac", do muzyki ambient. Zespół potrafi zagrać drapieżnie, rockowo, jak w otwierającym płytę "Soft Coda" czy fragmentach "Expert With Altimer" oraz "Chirality", ale większość płyty wypełniają przestrzenne, leniwie płynące kompozycje przepełnione melancholią i smutkiem. Nie brak wśród nich progresywnej monumentalności (świetne "Mirador", "Savage With Barometers"), ale i elektronicznej delikatności, intymności ("Expert With Altimeter", "The Receiver", zamykający płytę, instrumentalny "Theory Of Tides", który z powodzeniem mógłby trafić na jedną z płyt Briana Eno).
Na marginesie: dawno nie widziałem okładki płyty, która w tak idealny sposób oddawałaby nastrój muzyki. Wrak statku, tkwiący na dnie, samotnie pod ciemnymi, zimnymi chmurami...
1. Soft Coda
2. Chirality
3. Mirador
4. Empire Waste
5. Savage With Barometer
6. Interval
7. Expert With Altimeter
8. The Receiver
9. Downhill
10. (Theory Of Tides)