Zeal & Ardor powstał na zasadzie... żartu. Promując nagrania swojego poprzedniej grupy Birdmask, Manuel poprosił użytkowników forum 4Chan o podanie listy dwóch rodzajów muzyki, które stara się połączyć w swojej twórczości. Wśród zestawionych gatunków pojawił się black metal oraz pieśni czarnych amerykańskich niewolników, zwane spirituals. Zaintrygowany Manuel postanowił zmierzyć się z tą kombinacją, tworząc materiał, który ostatecznie trafił na album. zatytułowany „Devil Is Fine”, (okrzyknięty został jedną z najlepszych płyt 2016 roku – przyp. MM). O tym, jakie niuanse kryje „Devil Is Fine” i nie tylko, jej twórca opowiedział mi w krótkiej, acz treściwej rozmowie.
MM: Znam genezę powstania tej płyty i wymieszania black metalu ze spirituals, którego się podjąłeś. Widziałem listę wszystkich tych gatunków, które znalazły się na forum. I jestem przekonany, że w ramach Zeal & Ardor mógłbyś nagrać właściwie każdą płytę gatunkowo składającą się z par wymienionych na tej liście.
MG: Nie jestem do końca pewien, czy byłbym w stanie nagrać takie płyty, bo nie ma wśród nich wiele transu (śmiech). Chociaż z drugiej strony, gdybym się uparł, to może rzeczywiście podołałbym takiemu zadaniu...? W końcu takie nieoczywiste zestawienia gatunków i samych dźwięków mogłyby się okazać nawet interesujące.
MM: Ale chyba element zaskoczenia podczas tworzenia muzyki jest dla Ciebie istotny?
MG: No właśnie nie za bardzo (śmiech). Owszem, lubię eksperymentować z muzyką i próbować nowych rzeczy w tym względzie, natomiast element zaskoczenia...? Jeśli się pojawia to mimowolnie. Nie jest jednak konieczny.
MM: Czy to znaczy, że nie lubisz zaskakiwać siebie podczas procesu twórczego?
MG: Lubię, aczkolwiek nie jest on celem samym w sobie. To raczej efekt uboczny moich poczynań. Tym niemniej nie mam nic przeciwko, gdy jakaś nutka zaskoczenia się pojawia (śmiech).
MM: Która część Twojej muzyki jest ciekawsza dla Ciebie? Metalowa, czy elektroniczna?
MG: Obie są interesujące i niezwykle ważne. Ogromną radość sprawia mi tworzenie każdej z nich. Natomiast bardzo łatwo się nimi znudzić. Dlatego staram się nagrywać je na zmianę. Kiedy mam dość elektroniki, zajmuję się metalem i odwrotnie. Potem pozostaje tylko kwestia połączenia tych elementów.
MM: A czy któraś z tych stylistyk jest Ci bliższa?
MG: Cholera, trudne pytanie (śmiech). Dorastałem słuchając metalu, a dopiero potem sięgnąłem po muzykę eksperymentalną, więc sądzę, że jednak muzyka metalowa jest mi odrobinę bliższa.
MM: Czy te dźwięki przypominające uderzające łańcuchy, które słychać w „Devil Is Fine” i „Blood In The River”, to sample?
MG: (śmiech) To nie sample z typowego banku próbek, ale nagrane moje własne klucze, które po prostu specjalnie rzuciłem na stolik i zarejestrowałem, wplatając je następnie w te utwory. Wiem, co masz na myśli, bo ten dźwięk rzeczywiście może kojarzyć się pobrzękiwaniem łańcuchów, ale takowych nie posiadam, więc musiałem improwizować (śmiech).
MM: Natomiast słuchając utworu „In Ashes”, pomyślałem, że mógłby mieć podtytuł „Baptised In Fire”, głównie za sprawą głównego wersu w tekście: Burn the young boy, burn him good. Trochę, jak w „Baptised In Fire And Blood” Bathory.
MG: Tak, dokładnie tak. Trafiłeś w punkt, bo ten utwór był główną inspiracją dla stworzenia „In Ashes”. Poza tym uwielbiam Bathory.
MM: „Devil Is Fine” liczy niespełna 25 minut. Wiem, że te utwory są krótkie, ale czy nie kusiło Cię, by trochę je wydłużyć?
MG: Docelowo – być może, bo pierwotnym założeniem nie było tworzenie albumu, tylko kawałków, które mógłbym wrzucić do sieci. Dopiero z czasem zrobiło się z tego pełnoprawne wydawnictwo. Natomiast cokolwiek stworzę w przyszłości w ramach tego projektu, na pewno będzie dłuższe.
MM: Swoją drogą, słuchając tej płyty, doszedłem do wniosku, że to idealny materiał dla wszelkiej maści remikserów.
MG: Też tak myślę. Zresztą nie wiem, czy słyszałeś, ale remiksu jednego z utworów podjął się Perturbator. Nie mogę jednak zdradzić, którego (śmiech)
MM: Już dziś (25 kwietnia) zagrasz po raz pierwszy w Polsce – w warszawskim klubie „Hydrozagadka” oraz 21 lipca na „Metal Hammer Festival”. Na okoliczność trasy stworzyłeś zespół. Kim są jego członkowie?
MG: Wszyscy są moimi przyjaciółmi. Tiziano gra na gitarze, Marco na bębnach, Rafaela na basie, a śpiewać będą Marc i Denis. Ja też będę śpiewał i grał na gitarze. Myślę, że to będą ciekawe koncerty. Sam jestem ciekaw, jak ludzie odbiorą ten projekt na żywo.
MM: Przekonajmy się zatem. Dzięki za rozmowę i do zobaczenia!
MG: Dzięki i do zobaczenia.
Chcecie doświadczyć satanistycznego sonicznego rytuału Manuela Gagneux i jego zespołu? Zameldujcie się w warszawskiej Proximie 1 września.
Po wydaniu w zeszłym miesiącu delikatnego, harmonijnego singla „to my ilk”, który zapowiada najnowszy album formacji “GREIF”, dziś szwajcarscy ikonoklaści oferują coś wręcz przeciwnego, prezentując swój nowy utwór - „Clawing out”. Nowy album "Grief" ukaże się 23 sierpnia.
Niewielu jest rozmówców, którzy mają do siebie taki dystans, jak Manuel Gagneux, twórca projektu Zeal & Ardor. Na najnowszej płycie „Greif”, która – jak sam mówi – jest najbardziej osobistą w dotychczasowym dorobku, otworzył się na twórcze rozwiązania pozostałych muzyków, z którymi gra na żywo. W poniższej rozmowie starał się przybliżyć ideę tego albumu, swoje podejście i walkę z utratą wiary w swoje twórcze umiejętności, dając jednocześnie do zrozumienia, że raczej nigdy nie odpuści autorytarnego i autonomicznego charakteru Zeal & Ardor.
Zeal & Ardor wypuścili właśnie nowy album zatytułowany po prostu „Zeal & Ardor”. Płyta iskrzy od pomysłów, które i tym razem Manuel Gagneux zrealizował w większości samodzielnie. Sam muzyk zdaje się być wciąż zaskoczony szumem, który dzieje się wokół jego projektu, ale jak sam przyznaje – Zeal & Ardor grają swoje, a o resztę niech martwią się inni. O nowym krążku, jego realizacji, przygodach na festiwalu w Montreux i stosunku do płyt winylowych opowiedział mi w poniższej rozmowie.
Uwielbiany w Polsce projekt Manuela Gagneuxa zagra 5 grudnia w gdańskim B90, 6 grudnia w warszawskiej Proximie oraz 7 grudnia w krakowskiej Kamienna 12.
“Götterdämmerung” to tytuł nowego singla anonsującego nową płytę Zeal & Ardor “Zeal & Ardor”, która ukaże się 11 lutego 2022.
Zespół, którego twórczość doceniana jest na największych scenach świata, wróci do kraju, by promować swój najnowszy album - „I Loved You at Your Darkest”, który wydany został 5 października 2018 roku.