Petter Nilsson (Her Bright Skies)

Petter NillsonGrzegorz Szklarek
Nasza rozmowa z Petterem Nilssonem - gitarzystą/wokalistą szwedzkiej grupy post-hardcore'owej Her Bright Skies.

- Wasz ostatni album zatytułowany „Rivals” ukazał się w ubiegłym roku. Myślicie już o nowym materiale?

- Tak, mamy już skomponowane trochę nowego materiału. Na razie jednak koncentrujemy się na koncertach, których chcemy zagrać jak najwięcej. Myślę, że do studia nagraniowego wejdziemy pod koniec tego albo na początku przyszłego roku. Będziecie więc musieli poczekać jeszcze trochę.

- Jak oceniasz „Rivals” po niemal roku od wydania? Zmieniłbyś coś na tym albumie, gdybyś dostał taką możliwość?

- Uważam, że „Rivals” to bardzo dobra płyta i uważam także, że jedna z najlepszych rzeczy, jakie stworzyłem będąc w tym zespole. Cieszy mnie zwłaszcza to, że dzięki temu albumowi dotarliśmy do większego grona fanów, a piosenki takie jak chociażby „Lovekills” trafiły do rozgłośni radiowych. Myślę, że niczego bym nie zmienił.

- W jaki sposób tworzycie nowe kompozycje?

- Najpierw komponujemy ogromne ilości nowych utworów. Nagrywamy je w wersjach demo, po czym wybieramy te, które najbardziej się nam podobają. Wtedy zaczynamy pracować nad tymi wybranymi utworami. Obrabiamy je, dodajemy aranżacje – jednym słowem staramy się, by te kompozycje nie brzmiały surowo. Gdy już nabiorą oczekiwanego przez nas brzmienia, nagrywamy je.

- Kto jest w Her Bright Skies odpowiedzialny za teksty, a kto za muzykę?

-  Znakomita większość tekstów jest mojego autorstwa. Partie wokalne są domeną naszego wokalisty Jaybee. Natomiast nad muzyką pracujemy wszyscy bez wyjątków.

- Skąd bierzesz inspiracje do swych tekstów?

- Z obserwacji otaczającego mnie świata. Na przykład w pierwszej połowie tego roku byliśmy na trasie po USA i pobyt tam dostarczył mi wielu pomysłów na teksty do nowych piosenek, które znajdą się na kolejnej płycie. Jesteśmy zespołem ze Szwecji i choć sporo koncertujemy w Europie, to podróż za Atlantyk była dla nas wydarzeniem.

Jednak zdarza się, że jest mi trudno znaleźć inspiracje. Dużo czasu spędzamy w trasach koncertowych. Wtedy dużo podróżujemy autobusem, przebywamy w hotelach i w trasie. I tak naprawdę poza koncertami nie dzieje się wiele ciekawego.

- Wszystkie Wasze dotychczasowe wydawnictwa ukazały się w wytwórniach niezależnych. Jakie są według Ciebie plusy i minusy bycia artystą niezależnym?

- Największym bonusem bycia w wytwórni niezależnej jest to, że mamy pełną kontrolę nad tym, co się dzieje z zespołem. Nie jesteśmy zmuszani do robienia czegokolwiek, czego nie chcemy robić. Poza tym: będąc w wytwórni niezależnej jesteśmy traktowani na równi z innymi zespołami. Nie jesteśmy spychani na dalszy plan i każda osoba z nami współpracująca, od product managera przez agenta koncertowego po szefa wytwórni, stara się zrobić wszystko co w jej mocy, aby nasza współpraca układała się jak najlepiej i aby wszystko się udawało.

Z kolei minusem bycia w wytwórni niezależnej jest przede wszystkim ciągły problem ze znalezieniem funduszy na większe projekty, takie jak chociażby trasy koncertowe.

- Czy w związku z tym planujecie podpisać kontrakt płytowy z dużą wytwórnią?

- Czemu nie? Wszystko zależy od tego, co w tym kontrakcie będzie zapisane. Choć dla nas, jako zespołu, najważniejsze jest to, aby ten kontrakt gwarantował nam możliwość działania na przyzwoitych warunkach. A czy jest to wytwórnia niezależna czy też duży label – to nie ma dla nas takiego znaczenia.   

- Jak wyobrażasz sobie Her Bright Skies za 10 lat?

- Hm…mam nadzieję, że nadal będziemy istnieli, że nasza muzyka będzie ewoluować i że będziemy grali dla coraz większej grupy fanów. Chcemy cieszyć się życiem, koncertami, dużo podróżować i nagrywać płyty.

- Skąd wzięliście nazwę Her Bright Skies?

- Byliśmy wtedy bardzo młodzi, mieliśmy po 17-18 lat. Założyliśmy zespół, zagraliśmy kilka koncertów w naszym rodzinnym Jönköping. Potrzebowaliśmy tylko nazwy. Czytałem wtedy dużo powieści, aby znaleźć inspiracje dla nazwy grupy. W moje ręce trafił pewien poemat o amerykańskiej Wojnie Secesyjnej. Był tam fragment, który brzmiał mniej więcej tak: „And they could see her bright skies shining over them”. I te trzy słowa wyjęte z tego poematu stały się nazwą naszego zespołu.

- Dziękuję za rozmowę

- Ja także dziękuję i zapraszam na nasze wrześniowe koncerty w Warszawie i Poznaniu.  

Powiązane materiały

Her Bright Skies / Warszawa, Hydrozagadka / 04.09.2013

5.09.2013
Polityka prywatnościWebsite by p3a

Używamy plików cookie

Ta strona używa plików cookie - zarówno własnych, jak i od zewnętrznych dostawców, w celu personalizacji treści i analizy ruchu. Więcej o plikach cookie