MM: Graliście ze sobą nie raz, ale co było tym czynnikiem, który ukonstytuował twór o nazwie Morświn?
MŚ: Jakiś klej pewnie (śmiech). Kleiliśmy się do siebie od jakiegoś czasu, aż wreszcie znaleźliśmy właściwy klej… Myślę, że wynikło to z potrzeby oraz z nudy. Znudziliśmy się naszymi poprzednimi muzycznymi partnerami, więc rzuciliśmy się na siebie.
MT: Bardzo dobrze nam się pracowało przy płycie z utworami Lecha Janerki. Materiał morświnowy graliśmy jeszcze w duecie, który wówczas miał różne nazwy. Okazało się, że to żre, więc postanowiliśmy zrobić zespół i nagrać te utwory na płycie oraz zaprosić na nią ludzi, którzy są utalentowani tak samo jak my (śmiech). Paulina Owczarek, która gra z nami w zespole, jest saksofonistką totalną.
MM: Panie Marcinie, skoro Świetliki są żoną, to czy Morświn to kolejna z Pana kochanek?
MŚ: Tak to właśnie jest, że się zakochuję, ale też żadnej kochanki nie rzuciłem.Jedynie coraz rzadziej z nich korzystam (śmiech). Znając jednak mój charakter, boję się, że za rok lub dwa znajdę sobie nową. Ale Tekli w pewnym sensie wierny będę.
MT: A ja Marcinowi. Istnieje ewentualność, że za jakieś 10 lat będziemy mieli swój 85-ty zespół. Dużym ułatwieniem jest to, że jesteśmy z tego samego miasta, zawsze łatwiej pracuje się będąc blisko, zwłaszcza w pandemicznym czasie.
MŚ: Poza tym zespół to nie tylko porozumienie muzyczne, czy psychologiczno-ideologiczne, ale też to, że z Teklą się miło podróżuje oraz dobrze spędza czas przed i po koncercie. Z nią jest po prostu łatwo. Poza tym nie ma konfliktu charakterów, co też jest bardzo ważne. Grywałem w dużych zespołach pięcio-, sześcio-, czy siedmioosobowych i zawsze ktoś marudził albo komuś się coś nie podobało. To utrudnia pracę. Tutaj tego nie ma.
MT: To samo mogę powiedzieć o Marcinie.
MM: Materiału mieliście ponoć i na 3 płyty. Tymczasem „Rewolucjaaa” trwa winylowo 39 minut.
MŚ: Od początku myśleliśmy o tym, by była to płyta z przeznaczeniem na winyl, ponieważ nagrywanie płyt ponadsiedemdziesięciominutowych jest trochę bez sensu. Sam najbardziej lubię płyty czterdziestominutowe, bo mają lepszy przekaz.
MT: Tak, to jest akuratna dawka. Poza tym nagrywaliśmy piosenki z myślą o płycie winylowej, wiedząc, że mamy po 21 minut na stronę. Stąd takie ułożenie.
MM: A jak to wyglądało pod kątem tekstowym? Były one gotowe wcześniej i dopisywane do form muzycznych, czy też rodziły się na gorąco?
MŚ: Chyba wszystkie były napisane wcześniej, oprócz utworu tytułowego, który częściowo był pisany na świeżo. Reszta powstała wcześniej. Graliśmy te utwory po wydaniu zbioru „Ale o co ci chodzi?” i brałem do tego świeżo napisane wiersze z tamtej książki. Co ciekawe, książka miała bardzo złe recenzje, a płyta ma bardzo dobre (śmiech).
MM: Te soundscape’y w tle „Mowy Nienawiści” to Michał Wandzilak?
MT: To jest tylko i wyłącznie bas. Nagraliśmy go we trójkę na żywo. A to, co słyszysz w tle, to efekt Eventide H9.
MM: Nawiązując do tego fragmentu, gdzie zmienia Pan ‘babę’ na ‘panią’ – nie macie wrażenia, że poprawność polityczna zabrnęła ostatnio trochę za daleko?
MŚ: Gdybym miał się stosować do tego, czego oczekuje poprawność polityczna… Zresztą tutaj nie chodzi o poprawność polityczną, ale o językową, bo to nie ma żadnego związku z polityką. Gdybym miał się do tego stosować, to właściwie nie byłbym w stanie nic napisać. A w tym tekście chodziło o żarcik. Oryginalnie to była baba i tak ją widziałem (śmiech).
MT: Pamiętam moment, kiedy Marcin zmienił ten tekst. Graliśmy koncert w „Koneserze” w Warszawie w ubiegłym roku. On improwizuje z tekstami na żywo, a ta zmiana została w tekście na stałe.
MM: A „Stary Skończony” miał najpierw partię basu, a potem Paulina dograła saksofon?
MT: Tak.Ten riff powstał w 1998 roku i w żadnym z moich stałych składów nie był wykorzystany. Dobrych kilka lat temu zagrałyśmy go z Pauliną na „Gadającym Psie”, później już graliśmy go z Marcinem. Tam jest takie przesunięcie, które nie wychodziło w innych konfiguracjach. Oprócz tych wszystkich energii i improwizacji, które są na tej płycie, zależało mi także na precyzji nagrania, dlatego ten bas nagrałam najpierw w domowym studio, a potem Paulina dograła saksofon. „Stary Skończony” jest muzyczną pigułą.
MM: ”RB” to chyba najlepsza elegia dla Roberta Brylewskiego, jaką słyszałem.
MT, MŚ (razem): Dziękujemy.
MM: Panie Marcinie, odnosząc się z kolei do „Tyk Tyk”, chciałem zapytać, czy Pan czuję potrzebę wzmożonej aktywności?
MŚ: Ten wiersz był napisany 3-4 lata temu i wówczas odczuwałem taką potrzebę. Teraz nie odczuwam.
MT: Ja odczuwam (śmiech).
MŚ: To jest dla mnie bardzo wymagający numer na koncertach, bo muszę mieć kontakt z Teklą zupełny, bo staramy się robić różne myki jednocześnie, a nie są to szczególnie rytmiczne sprawy.
MT: ‘Tyktykujemy’ się razem.Zresztą nagrywaliśmy go razem na setkę.
MM: Czemu w tytuł „Polska 9”? Czy to nawiązanie do „Revolution 9” The Beatles?
MŚ: Nie, to jest taki ciekawy przypadek, że od kilkudziesięciu lat w moich książkach pojawiają się wiersze pt. ”Polska”i ja je numeruję. Jest ich już zdaje się 13. Okazało się, że ten z numerem 9 nadał się na piosenkę. A że „Revolution 9” też się pojawiła na jednej stronie winyla, to taka ładna zbieżność nam wyszła.
MM: Muszę Was zapytać o to, jak powstała sama „Rewolucjaaa”, bo jest to rzecz epicka i zdaje się być kluczem dla całej tej płyty.
MT: Marcin wpadł na pomysł tego utworu. Napisał do parunastu osób, ja napisałam do kilku. Wszyscy przysłali różne swoje dźwięki. nagrali je osobno, w kuchniach, wannach, ogrodach itd. Wrzuciliśmy wszystkie te puzzle do sesji, 44 ścieżki. Przed odpaleniem sesji miałam obawy, czy uda się uszyć ciekawą muzykę, przecież każdy zagrał w innym tempie, innej tonacji, z różną energią. A tymczasem te dysonanse, które się tam pojawiły, zaczęły współbrzmieć. Poszczególne ścieżki były punktem wyjścia, wzięliśmy do ręki nożyczki i powstała suita. Wszystko ze sobą współgra.
MŚ: Biorąc pod uwagę ilość tych ścieżek, myślałem, że to będzie bardziej stuknięta kompozycja, zbliżona do wspomnianego wcześniej numeru The Beatles. A tutaj zaczęło się wszystko pięknie ze sobą układać i kleić. W tym momencie nie mam poczucia, że jest to jakaś awangardowa kompozycja.
MM: Będziecie ją grali na żywo?
MŚ: Nie, ponieważ nie dalibyśmy rady oraz byłoby to nudne na scenie.Bardzo chętnie sprzedalibyśmy ten utwór jakiemuś baletowi. Chciałbym zobaczyć piętnastominutową etiudę baletową do tego numeru, ale nie granego na żywo.
MM: Panie Marcinie, ukaże się zbiór Pana 444 wierszy? Na „Wierszach” sprzed 10 lat było zdaje się 535 wierszy. To się jakoś pokrywa?
MŚ: Tamten zbiór dotyczył 9 moich pierwszych książek oraz niepublikowanych, rozproszonych, a ten jest wyborem z 13 moich książek, czyli pojawiają się 4 następne. Zrobiłem taki duży wybór, bo się tyle uzbierało, a ludzie płaczą, że nie mają tamtego. Zatem będzie to zbiór z całego mojego dorobku, wiersze wybrane przeze mnie i ułożone chronologicznie. Wyrzuciłem wiersze niefajne a zostawiłem fajne.
MM: Dziekuję za rozmowę.
Foto: Ola Kania
Ukazał się kolejny singiel z płyty “i milczeć i śpiewać. Piosenki z wierszy Tadeusza Różewicza”. Tym razem z twórczością słynnego poety zmierzył się Wojciech Waglewski .
Jest już dostępny pierwszy singiel z płyty “i milczeć i śpiewać. Piosenki z wierszy Tadeusza Różewicza” To utwór w wykonaniu Edyty Bartosiewicz „Nie śmiem (tam, gdzie trzeba)".
Ukazał się album "Rewolucjaaa" grupy Morświn w składzie której są Marcin Świetlicki, Małgorzata Tekiel i Paulina Owczarek.
Stare Taśmy: Typowa supergrupa, przynajmniej jak na krakowskie warunki, w składzie której występują uznani muzycy. Mniej lub bardziej. Zespół wydał album "Kryzys Czytelnictwa".