Jezabel Jazz przemknęli przez polską scenę szybko, wręcz błyskawicznie. Choć od kasety „Prąd” minęły niemal trzy dekady, zespół wciąż jest pamiętany za bogactwo melodii, doskonałe piosenki i niepowtarzalny, psychodeliczny klimat. Teraz ich studyjne nagrania powracają w odświeżonej, zremasterowanej formie – jako dwupłytowa antologia „Euforia”.
Jezabel Jazz powstał wiosną 1990 roku w Łodzi. Zaczynali jak rasowe power trio, zdobywając uznanie na bardzo prężnie działającej, lokalnej scenie muzycznej. Cała trójka nie była zresztą debiutantami. Gitarzysta i wokalista Tomek „Mechu” Wojciechowski występował już w zespole Blitzkrieg, Krzysztof Najman grał metal, a Gerard Klawe miał za sobą m.in. pracę z zespołem Rezerwat. Po występie na festiwalu jarocińskim latem 1990 roku o Jezabel Jazz zaczęło być głośniej także poza Łodzią.
Jeśli nie znajdą się na topie, tom kiep. Właśnie taką muzykę gra się teraz na świecie, z pomysłem zaaranżowaną, bojową, rozpisaną i zaśpiewaną na głosy, nie mającą nic wspólnego z prymitywnym podziałem na canto – refren, canto – refren i namolną rąbankę perkusisty nie czującego w dodatku rytmu. Tą drogą powinna pójść polska muzyka.
(Krzysztof Hipsz, tygodnik „Na przełaj”, relacja z festiwalu w Jarocinie)
Rozwijający skrzydła Jezabel Jazz dokonał w tym samym okresie pierwszych nagrań. Debiutancki materiał, zarejestrowany w listopadzie 1990 roku w studiu Polskiego Radia Łódź i wydany w roku następnym na kasecie magnetofonowej, okazał się z perspektywy czasu raczej nieudaną wprawką demo – bynajmniej nie z powodu muzyki, ale w wyniku problemów technicznych, które całkowicie rozłożyły przygotowane nagrania.
Muzyka Jezabel Jazz była pełna ognistej, gitarowej energii, którą od początku 1991 roku zaczął nieco tonować nowy, czwarty członek zespołu – klawiszowiec Jacek Partyka. W kwartecie grupa przystąpiła jesienią 1991 roku do nagrań na swój właściwy płytowy debiut. „Prąd” zarejestrowano w Modern Sound Studio w Gdyni, a producentem materiału został Adam Toczko. To nagrania o wiele dojrzalsze od pierwszej kasety, zaopatrzone głównie w polskie, napisane prawie w całości przez Wojciechowskiego teksty. Sama muzyka opierała się na kontraście między gitarowymi wycieczkami Tomka Wojciechowskiego w najróżniejsze rejony stylistyczne a napędzającą je sekcją rytmiczną, którą charakteryzował specyficzny, wciągający feeling. Ten mariaż sprawdzał się i w przebojowych kompozycjach pokroju „Skorpiona” czy „Shame”, i atakujących ścianą dźwięku tematach jak „Marmur”, a nawet w instrumentalnym, hipnotycznym „Volcie”. Muzyka Jezabel Jazz brzmiała psychodelicznie, kolorowo i idealnie wpisywała się w rozwijającą się wówczas scenę polskiego rocka.
Dawno już płytowy debiut polskiego zespołu nie zrobił na mnie tak dobrego wrażenia. (…) Wojciechowski wykazuje dużo inwencji w łączeniu, bądź co bądź, znanych już brzmień gitary w nowe kombinacje. Jego gra bywa ostra i do przodu, ale też delikatna i liryczna, kiedy nastrój utworu tego wymaga. Muzyka ma raczej nowofalowy odcień, i dobrze jej z tym, szczególnie w „Shame”, „Marmur” i „Oto nasze dłonie”. Jest w tych utworach świeżość i nieskrępowana radość istnienia. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak życzyć sobie, aby i was poraził ten prąd.
(Krzysztof Celiński, miesięcznik „Tylko Rock”, recenzja płyty „Prąd”)
Po zarejestrowaniu albumu zespół grał bardzo dużo koncertów w całej Polsce. Jeździli w trasy m.in. z Voo Voo i Apteką. Wystąpili też w warszawskim klubie Fugazi podczas maratonu „50 Rock’n’Rolli Na 1 Maja”, organizowanego przez Jerzego Owsiaka i Waltera Chełstowskiego. Zagrali tam na jednej scenie z takimi wykonawcami, jak Proletaryat, Sex Bomba, IRA i Zdrowa Woda. Po okresie intensywnej pracy i dobrej passy przyszło rozprężenie. Krzysztof Najman odszedł do Closterkellera. W 1992 roku Jezabel Jazz ponownie wystąpiło na festiwalu w Jarocinie z nowym basistą Jackiem Chrzanowskim (przypadkowa zbieżność z basistą Hey i Dezertera). Niestety nowy skład nie przetrwał próby czasu i jeszcze w 1993 roku działalność grupy uległa mocnemu rozluźnieniu. Nowy materiał nie został nigdy zarejestrowany, a Jezabel Jazz (nie licząc krótkiej reaktywacji jako trio w 2006 roku) przeszedł na zawsze do historii.
W 2021 roku muzyka zespołu powraca w formie dwupłytowej antologii „Euforia”. Na pierwszej płycie znalazł się materiał znany z kasety „Prąd” (pierwszy raz na CD), zremasterowany z oryginalnych taśm DAT. Drugi album zawiera materiał z pierwszej kasety zespołu, zrekonstruowany z najlepszych dostępnych źródeł – znacznie słabszy technicznie, ale stanowiący ważny dokument rozwoju zespołu. W dołączonej do albumu książeczce znalazła się obszerna historia zespołu, teksty piosenek z albumu „Prąd” oraz doskonałe zdjęcia Wojciecha Markosa Markiewicza i memorabilia z prywatnych archiwów muzyków. Całość składa się na kolorowy dokument jednego z najpiękniejszych powiewów świeżości na polskiej scenie rockowej lat 90. minionego stulecia.
Jezabel Jazz było ewenementem na polskiej scenie. Na początku lat 90. wywołali spore zamieszanie na polskim rynku muzycznym. Ich energetyczna mieszkanka rocka, jazzu i psychodelii, zyskała sporo zwolenników. Materiał studyjny, który wówczas została zarejestrowany, ukazał się jednak tylko na kasetach. Dopiero teraz po ponad trzech dekadach pojawiła się dwupłytowa antologia „Euforia”, zbierająca wszystkie nagrania zespołu. O okolicznościach wydania tego materiału, a przede wszystkim o historii Jazabel Jazz opowiedział mi wokalista i gitarzysta grupy, Tomasz Wojciechowski.
Po 30 latach wreszcie na płytach ukazał się materiał, dokumentujący działalność efemerycznego projektu Jezabel Jazz.