W pierwszej połowie albumu więcej jest elementów i utworów instrumentalnych niż zestawów „słowa plus muzyka”. Obok „Nienawiści” i „Zła”, o którym kilka linijek niżej dostajemy flirt z raperskim stylem - „Pierwszą fotografię” Wisławy Szymborskiej traktującą o tym, że Adolf Hitler też był kiedyś małym dzieckiem. Niby luzackie brzmienie, ale podszyte niepokojem. Ponadto dwie kompozycje instrumentalne z orientalnym klimatem i mantrowymi zaśpiewami - „Los” i „W środku Europy”. W tej drugiej można doszukać się wpływów tureckich czy bałkańskich (dęciaki). W „Słowach” z tekstem Tadeusza Różewicza tekst pojawia się dopiero po trzech minutach. Przy dźwiękach przyrody i plemiennych bębnów.
Na dwanaście pozycji na albumie trzy to tak naprawdę krótkie recytacje w wykonaniu Hanny Banaszak. Kilkanaście sekund słów bez muzyki. „Zło” Witolda Gombrowicza, „Co czujesz” artystki wraz z cytatem Matki Teresy z Kalkuty oraz „Ktokolwiek wie...” Wisławy Szymborskiej. Takie uderzenia obuchem mające wywołać w słuchaczu jeszcze większą potrzebę refleksji. Generalnie cała płyta jest materiałem, który ma to zrobić. Czy to w sposób zwodniczo taneczny („Ludzie giną” w klimacie samby), refleksyjny („Stoję na tobie Ziemio) czy przyjazny brzmieniowo („Oni, nie ty”). W sposób bardziej lub mniej metaforyczny lub łącząc obydwa jak w „Plast Scriptum” o wszechobecności plastiku – fizycznej i właśnie metaforycznej.
Muzycznie Hanna Banaszak zaprasza słuchacza w podróż po rejonach, które niekoniecznie na pierwszy rzut ucha wydają się być związane z piosenką poetycką. Choć są też bardziej oczywiste dla tego typu kompozycji brzmienia. Ma to wszystko na celu zwrócenie uwagi na słowa. Płyta dla osób, które czują potrzebę zatrzymania się i spojrzenia na kondycję człowieka oraz świata. I jeden z dowodów na to, że dzieła literackie sprzed lat są ciągle aktualne.
"Stoję na tobie Ziemio" to pierwszy singel zapowiadający nową płytę Hanny Banaszak, która ukaże się 7 lipca.
Wybitna wokalistka wyda 3 lipca nowy album "Stoję na Tobie Ziemio".