5 utworów, 50 minut. Od razu wiadomo, że będzie epicko. Norwegowie z Gazpacho wraz ze swoim nowym krążkiem Fireworker powracają na wyrabiane latami, chociaż wciąż aktualne, tory prog-rocka. Wydany przed dwoma laty Soyuz sugerował stylistyczną woltę; to była płyta nieszablonowa, sugerująca, że za słowem prog kryję się rzeczywisty progres, a nie sztampa. Gazpacho od sztampy wciąż pozostają daleko, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Fireworker jest krążkiem ‘bezpiecznym’; takim, którego wydania po Soyuzie można było oczekiwać. Co w żaden sposób nie umniejsza jego piękna, świeżości, teatralnej atmosfery, poetyckiej wzniosłości, obnażenia serc, no i rozmachu.
Fireworker to dzieło złożone i skomplikowane, nasączone treścią, dźwiękami, słowami, zmianami scenografii i tematów, wachlowaniem instrumentami i temperaturą. Jednocześnie, trudno myśleć o tym krążku inaczej, niż cichy i osobisty. Zespół jak zawsze snuje przed nami fantazyjne, emocjonalne opowieści; ale, w tym przypadku, są to bajki na dobranoc, służące spokojnemu zaśnięciu, a nie rozbudzeniu. Poprzez swój rozmach i drzemiącą weń moc, Fireworker można przyrównać do Tales From Topographic Oceans Yes; jednocześnie, dzięki swojej smutkowi i bajkowości, to rzecz bliska chociażby Together We’re Stranger No-Man. To, uciekając się do oksymoronu, dyskretna epickość.
Ta wycieczka w kosmos, jaką niesie ze sobą Fireworker, to przede wszystkim dwie monumentalne kompozycje obejmujące całą płytę: „Space Cowboy” i „Sapien”. To wszystko, co musimy wiedzieć o tej płycie i o Gazpacho: gra ciszą i atmosferą, filmowe napięcie, patos, smyczki i chóry, chłodny powiew niepewności i odejście w ciemność nieskończoności. Te dwa numery pokazują nam, jak doskonałym ‘aktorem’ wokalnym jest Jan Henrik Ohme, oraz ile ambicji kompozycyjnej drzemie w duecie Jon-Arne Vilbo / Thomas Andersen. To właśnie ta progresywna pompa, symfoniczność i koncepcyjność, która tak często bywa obiektem kpin. Ale nie tu; na Fireworker to działa.
Zupełnie jak kiedyś Yes, tak i Gazpacho ukryli utwór w utworze. „Space Cowboy” zawiera fragment nazwany „Clockwork”, który jest jednym z najbardziej charakterystycznych momentów tego albumu. To jego wizytówka, żeby nie powiedzieć przebój; rzecz z rozmachem, chwila, którą się zapamiętuje i rozpoznaje przy kolejnej wizycie. Fireworker to płyta, która wymaga wielu wizyt – to nie jest łatwa rzecz, do ugryzienia na raz; to owoc ambicji, wielu lat pracy i doświadczenia. Do takich płyt dochodzi się latami i za każdym razem, jak na obrazach Bruegla, dostrzega szczegóły, których na pewno nie było tam wcześniej. To najlepsza (obok Soyuz), najambitniejsza płyta Gazpacho z dotychczasowych.
To powiedziawszy, Fireworker z całą pewnością nie jest odporny na krytykę. Łatwo przylepić mu łatki – zarówno zbytniej łzawości, vide ballady Scorpions, jak i nadmiernego patosu. Jej zalety łatwo jest obrócić w wady, tak jak u wspomnianych już Yes, jak i każdym innym projekcie, który lubuje się w teatralnym, symfonicznym, epickim rocku: Neal Morse Band, TransAtlantic, Ayreon czy Avantasia. Mimo to, Gazpacho i Fireworker pozostają od nich odcięte dzięki dyskrecji i frapującej, adekwatnej do czasów atmosferze, obserwacji świata w stanie nieważkości, przez zimną szybę w szarym deszczu. Na szczęście finałowy „Sapien” przynosi promień nadziei; ale wcześniej trzeba przejść przez gorzkie żale.
Norweska gwiazda progrocka zagra w październiku aż trzy koncerty w naszym kraju.
W piątkowy wieczór w inowrocławskim Teatrze Letnim rozpoczął się Ino-Rock Festival 2025. Wystąpili między innymi: szwedzka grupa The Amazing, Norwegowie z Gazpacho oraz pochodząca z Wysp Owczych wokalistka, autorka tekstów i kompozytorka Eivør.
Niemieccy prog-rockowcy wydali nowy album, o którym możecie przeczytać w naszej recenzji, że "Przez 45 minut i 6 kompozycji, RPWL roztacza uroki muzyki prog-rockowej w takim kształcie, jaką znamy ją współcześnie, dzięki takim ekipom jak The Pineapple Thief, Airbag, The Flower Kings, Riverside, IQ, Unitopia, Gazpacho i cała reszta tego pokolenia".
Jeżeli ktokolwiek zastanawia się jeszcze dlaczego Colin Edwin nie bierze udziału w trasie koncertowej Porcupine Tree, odpowiedź jest prosta – zbyt dobrze realizuje się w innych swoich projektach. Jednym z nich jest O.R.k., założony razem z Patem Mastelotto oraz dwójką włoskich muzyków – gitarzystą Carmelo Pipitone z punkowego zespołu Marta Sui Tubi, oraz wokalistą Lorenzo Esposito Fornasari (zwanego LEF), który razem z Colinem współtworzy noisowo-post-rockowy Obake.
Uwielbiana w Polsce norweska grupa Madrugada powróciła z pierwszą od 14 lat płytą studyjną. A już 3 kwietnia zespół wystąpi w warszawskim klubie Niebo.
Mijają dwa lata od wydania Your Wilderness; zatem najwyższy czas, aby The Pineapple Thief ponownie uraczyli nas nowym, studyjnym albumem.
Norwegowie z Gazpacho objawiają światu swoje nowe, długogrające dzieło, które jeszcze donośniej i dobitniej niż wszelkie poprzednie wymyka się prostym podziałom.
Złodzieje ananasów powracają z kolejnym krążkiem, tym samym potwierdzając obiegową opinię o sobie jako jednym z najbardziej konsekwentnych i pracowitych zespołów we współczesnym rocku.
Po ubiegłorocznej płycie „Demon” Norwegowie z Gazpacho kontynuują swoją ascetyczno-folkową drogę artystyczną.
Norweska gwiazda prog-rocka Airbag zagra w listopadzie w Warszawie i Krakowie.
Tegoroczna edycja festiwalu Inorock odbędzie się w dniu 27 sierpnia w Teatrze Letnim w Inowrocławiu. Wiemy już, kto wystąpi podczas tej imprezy.
Dwie gwiazdy prog-rocka: norweskie Gazpacho i brytyjskie Pure Reason Revolution zagrają w październiku w Warszawie oraz Poznaniu.
Tegoroczna edycja Ino-Rock Festival po raz pierwszy będzie dwudniowa i odbędzie się w terminie 21-22 sierpnia.
Projekt Amarok kierowany przez Michała Wojtasa udostępnił kompozycję otwierającą nowy album, który ukaże się 24 maja.
24 maja do sprzedaży trafi piąty album w dorobku projektu Amarok zatytułowany "The Storm".
Jedenasta edycja "najsympatyczniejszego letniego festiwalu w Polsce" odbędzie się 25 sierpnia w amfiteatrze w Parku Solankowym w Inowrocławiu.