Pierwsze uderzenie: Faithless nagrali nowy album! Ten, kto nie trzyma ręki na pulsie mógł się nawet nie zorientować, że jeden z najpopularniejszych kolektywów brytyjskiej elektroniki przez kilka ostatnich lat formalnie nie istniał. Drugie uderzenie: na nowym krążku nie ma Maxi Jazza! Czy Faithless bez niego w ogóle ma sens? Takie pytania można zadawać, jeśli kojarzymy ich muzykę przede wszystkim z przebojami – wielkimi bangerami, hymnami klubowymi, jakimi były „Salva Mea”, „Insomnia” i „God Is a DJ”, a po nich „We Come 1”, „Muhammad Ali” i „Mass Destruction”. Każdy z tych ponadczasowych hitów i ten stoicki głos proroka/mędrca/narratora to właśnie Maxi; ale, był on ‘tylko’ elementem całej układanki, której trzon – Sister Bliss i Rollo Armstrong – pozostaje w mocy i ciągłym zapale do ataku. Faithless to nie tylko klubowe hymny, ale też wielobarwne kompozycje z pogranicza house’u, trip-hopu, dubu, dubstepu i coraz nowszych form i funkcji elektroniki w muzyce.
I właśnie z takiego punktu widzenia wychodzą Faithless prezentując nam zupełnie nowy materiał w postaci All Blessed. Już sam tytuł nowego krążka jakby sugeruje, kto tu rządzi i jakiego brzmienia możemy się spodziewać. Jak zawsze, jest różnorodnie – otwarcie i tanecznie, ale też intymnie i poetycko. Maxiego w zadaniach głosowych zastąpiło aż pięciu wokalistów, w tym dwóch najważniejszych: Nathan Ball, indie-popowy bard o aksamitnym głosie, oraz Suli Breaks, nawijający w stylu spoken word nie gorzej niż Saul Williams czy Ghostpoet. Ich obecność nie tylko różnicuje stylowo poszczególne kompozycje, ale też uaktualnia Faithless do należnego im miejsca w roku 2020. Rozumiem to posunięcie. Głos Maxiego był symbolem wielu ich sukcesów i scenicznych triumfów – w dalekiej przeszłości; ten zespół potrzebował redefinicji, tabula rasa, przetasowania i ponownego rozdania kart. A za nowym głosem postępuje także nowe brzmienie, nowy oddech, nowa krew.
Ball i Breaks już wcześniej wystąpili w singlu „This Feeling”, który zespół wydał jakby na wabia nowego albumu, ale ostatecznie nie zdecydował się uwzględnić go na płycie. To kolejne dobre posunięcie. Singiel odstawał nastrojem i entuzjazmem, podczas gdy całe All Blessed jest znacznie bardziej kontemplacyjne, frapujące, świadome, dobrze oddające emocje rzeczywistości. Elektryzujące „Gains”, łagodne i gładkie „I Need Someone”, świadome „What Shall I Do?”, gorzkie „Walk In My Shoes”, oraz happy end w postaci „Take Your Time”. Co jeden utwór to inny nastrój i wydźwięk, a mimo to, są one doskonale zmiksowane w jednolitą całość, jak w setach najlepszych DJ’ów. Wśród nich oczywiście trafia się także podejrzany owoc, w postaci daftpunkowego „Synthesizer”, który także odstaje od reszty swoją lekkością i naiwnością. Aczkolwiek, ów miks albumu powoduje, że jest to tylko element kolorytu większej całości, która ma nam coś ważniejszego do przekazania.
All Blessed można nazwać płytą współczesną, nowoczesną, świadomą swojego czasu i czującą jego ducha. To chwila dla indywidualności, które gromadne techno wolą przeżywać osobiście, duchowo, totalnie ad personam. To album metropolitarny, piękny i niepokojący, a jednak intymny – tak jak Burial, Four Tet, czy późny Underworld. Jako słuchacze zatrzymujemy się w miejscu, jak bezstronni świadkowie, którzy obok świateł, blichtru i technologii widzą też biedę, frustracje, pogardę i rasizm. All Blessed to wycieczka po mieście, w każdy jego zaułek, gdzie splatają się historie ludzi o skrajnie różnych głosach. Faithless zawsze potrafili sięgać po ludzkie demony i rozciągać je do postaci krzyku i szeptu, transu i ambientu. Dziś znów wędrujemy tymi śladami, ale w innej rzeczywistości, gdzie kieszonkowe techno w słuchawkach może okazać się jedynym, jakiego zaznamy jeszcze długi czas. Ale, jak przypomina nam numer „Remember”, te problemy bywają niczym przy problemach innych.
Brytyjska grupa zagra 6 września w warszawskiej Progresji.
Kultowy album Reni Jusis "TRANS MISJA" po raz pierwszy na WINYLU z okazji jubileuszu 20-lecia premiery.
Dwie legendy brytyjskiej sceny alternatywnej z lat 90-tych czyli Spiritualized i Slowdive wystąpią 5 sierpnia na katowickim festiwalu.
Ila Urban to wokalistka, autorka tekstów, kompozytorka. Pochodzi z Przemyśla, związana z Trójmiastem, a na stałe zakorzeniona w Warszawie. Jej muzyka jest inspirowana trip-hopem, dobrą elektroniką, jazzem i klasyką, dzięki której poznała świat muzyczny. Jej debiutancki album "IV Rano" powstał we współpracy z kompozytorem Andrzejem Figerem. Ila spotkała się z nami i opowiedziała między innymi o swojej dotychczasowej drodze muzycznej i kulisach powstania płyty.
Legendarna brytyjska grupa Faithless przyjechała po raz pierwszy do Polski od śmierci jej wokalisty Maxi Jazza. Zespół kierowany przez Sister Bliss zagrał w wypełnionej do ostatniego miejsca warszawskiej Progresji.
W wieku 65 lat zmarł założyciel i były wokalista grupy Faithless - Maxi Jazz.
31 marca w warszawskim klubie Basen wystąpi amerykańska grupa Red Fang. Z tej okazji na kilka naszych pytań odpowiedział jej basista Aaron Beam.
Długo kazał czekać na swój solowy debiut. „Votulia” to Agim Dżeljilji w pigułce (sic!).
“FWRD” zgodnie z tytułem jest krokiem na przód. Pod względem muzycznym następca „Triangles” lokuje duet XXANAXX jeszcze bliżej nieco przygaszonego popu.
Tricky od jakiegoś czasu zdaje się mieć wszystko gdzieś. „Skilled Mechanics” jest na to kolejnym dowodem.