Od wielu lat w naszym kraju krąży powiedzenie, że "coś brzmi jak na Zachodzie" albo "nie musimy się wstydzić przed zagranicą". Otóż z radością informuję, że debiutancki album Soma White to absolutnie rewelacyjna płyta, która, wierzę w to, znajdzie uznanie na całym świecie nawet u najbardziej wymagających miłośników rocka progresywnego, avant rocka, mrocznej elektroniki. I jest to kolejna pozycja na naszej progresywnej scenie, która wywoła uczucie zazdrości u przedstawicieli innych nacji.
Słuchając tej płyty długo nie chce się wierzyć, że materiał ten jest debiutanckim wydawnictwem Soma White. Co prawda członkowie tego zespołu nie są nowicjuszami na scenie muzycznej, ale to co nam tu zaprezentowali, wywołuje u słuchacza przysłowiowy "opad szczęki". Utwory, które trafiły na "Soma White" budzą skojarzenia z takimi wykonawcami jak: Pink Floyd, Porcupine Tree czy Marillion, ale dla Soma White jest to jedynie punkt wyjścia do snucia wlasnych, muzycznych opowieści. Utwory na tym krążku płyną majestatycznie, zmieniają tempa, są pełne nieziemskiego piękna. Nie brak tu mocniejszych uderzeń w instrumenty, ale największe wrażenie robi łatwość, z jaką Soma White potrafią budować bajkowy, odrealniony klimat. W tej kwestii sztandarowym utworem jest naddłuższy na płycie, blisko 14-minutowy utwór "Better Reality". To jedna z najpiękniejszych, polskich kompozycji, jakie dane mi było słyszeć w ostatnich latach. Kapitalne wyczucie w zmianach tempa, świetny śpiew Hani Żmudy, która z łatwością przechodzi od stylistyki bluesowej i jazzowej (tak, tak!) do szeptu ("Soma White" to wokalny popis tej wokalistki), delikatne jak deszcz dźwięki pianina, ambientowe pejzaże w tle. Tu warto nadmienić, że elektronika pełni na tej płycie wiodącą rolę. Nawet w dynamicznych, rockowych numerach w tle pojwiają się elektroniczne smaczki aranżacyjne. I właśnie tylko dla tej kompozycji warto nabyć ten album. A przecież to tylko jedna z dziewięciu, zróżnicowanych perełek na "Soma White".
Warto podkreślić jeszcze jeden interesujący i jakże znamienny szczegół: masteringu "Soma White" dokonał sam Andy Jackson, były producent Pink Floyd i Fields Of The Nephilim (niezapomniany album "Elizium"). Kogoś dziwi fakt, że taka osobistość wzięła się za końcową obróbkę tego materiału? Mnie, po kilkunastokrotnych przesłuchaniach, kompletnie nie. Ten facet nie zajmuje się byle kim.
Trójmiejska formacja Soma White wydała debiutancki album. Z tej okazji porozmawialiśmy z wokalistką i autorką tekstów Hanią Żmudą.