Na „Dobrostanie” dominował poprock, „Kwiatostan” skręca zaś już bardziej w popowe rejony. W kompozycjach króluje rozmarzony, zwiewny, wiosenny nastrój, a w tekstach pełno opisów uroczych pejzaży – dużo ładnych widoków, optymizm i ładne słowa o miłości. Nie zgodziłbym się więc za bardzo z samokrytyką Yanisha z „Kilka prawd”, że „śpiewa bez sensu”.
Zapędy w stronę popu powodują pojawienie się pewnych zagrożeń. Nie udało się ich tu uniknąć. Zaprogramowana perkusja momentami denerwuje, ale bardziej robi to plastikowe, płaskie brzmienie w niektórych momentach. Trochę przeszkadza w „Nic nie cieszy”. Bardzo psuje „Nie można”. „Life in plastic, it’s fantastic” – być może, choć to dość odważne stwierdzenie. W muzyce też nie zawsze się sprawdza.
Pomaga za to bardzo flet przewijający się przez całą płytę. Także dźwięki natury i ptaków w utworze tytułowym przypominają, że po mroźnej zimie przyjdzie – miejmy nadzieję – piękna wiosna. Trochę ballad, trochę kołysania, trochę żywych kompozycji. Dużo akustycznej gitary, sporo pogłosów i sampli, które w większości nie przeszkadzają. Choć zestawienie akustyka z samplami w „Ciszy” jest dość odważnym eksperymentem. Najbardziej wyróżnia się w moich uszach „Z Tobą we mgle” – jedna z ładnych, melodyjnych ballad o miłości, do przytuleń i wzruszeń.
Drugi album (znów z końcówką „-stan” w tytule, ciekawe czy pojawi się ona na ewentualnej następnej płycie) stoi pod znakiem przyjemnych, zwiewnych popowych piosenek. W niektórych przesadzono z płaskością brzmienia, ale przeważają pozytywne wrażenia. Jeśli ktoś czeka aż „wiosna buchnie majem” i szuka odrobiny tej atmosfery w mroźne dni, może śmiało sięgać po tę płytę.
Jeśli jesteś fanem zespołu Half Light, to na razie – w oczekiwaniu na jego nowy album – możesz zadowolić się krążkiem grającego tam muzyka, Krzysztofa Janiszewskiego. W solowym projekcie występuje jako Yanish. Jest to pierwszy autorski krążek artysty.
Już jutro ukaże się nowy album Yanisha zatytułowany "Kwiatostan".