Słowa piosenek traktują przede wszystkim o bolączkach codziennego życia, jego problemach. Tych bardziej uniwersalnych oraz tych aktualnych (przyznam, że mam absmak słuchając „Y2K20 Bug (Koronawirus)” liżąc jeszcze po kilku tygodniach rany po tym wirusie). Warstwa muzyczna łagodzi wydźwięk. W brzmieniu – sięganie po przyjemny spokój. Najwięcej go przynosi wyciszająca, delikatna ballada na koniec – „Deszcz”. Elementy ballady są też zawarte w innych punktach materiału, choćby w „Dekadencji” czy „Bramie”.
Jednak postawiono również na sporo mocniejszych akcentów. Zwłaszcza gitar. „Złe paranoje”, dynamiczne „Spalone mosty”, zakorzenione w rocku „Credo” z gościnnym udziałem Mike’a Proticha z amerykańskiej kapeli Red Sun Rising. Ciekawa współpraca. Gitarzyści mogli sobie pozwolić na sporo. Wyszło to zdecydowanie na dobrze płycie. Dwie piosenki, które bardziej się wyróżniły w moich uszach. Pierwsza: „Lipiec” - powiew optymizmu. Ciepła, fajna kompozycja instrumentalna. Na letnie dni jak znalazł. Druga: „Walka o ogień”. W podobnym klimacie jest większość utworów na tej płycie, ale ten zwrócił moją baczniejszą uwagę. Ładnie tu wypada zestawienie spokojniejszych fragmentów z podostrzeniami, a i solówka także.
Dekadencja – chylenie się ku upadkowi. To z definicji z Wikipedii. Z nowego albumu Rainy Day przebija się taki nastrój. Nie jest on podlany sosem dołujących nut i totalnej beznadziei. To bardziej ładne, przyjemne brzmienie z elementami rocka, ale również melancholii.
Warszawska grupa Rainy Day zaprezentowała swoją interpretację największego przeboju grupy Kobranocka.
Warszawska grupa Rainy Day grająca deszczowy rock, która już wcześniej dała się poznać z dwóch płyt długogrających - „Wykute w deszczu“ z 2018 oraz „Dekadencja“ z 2021 roku, wydała trzeci tegoroczny singel "Biegniemy".
Warszawska grupa Rainy Day wyda na początku kwietnia nowy drugi już album zatytułowany "Dekdencja". Pierwszą zapowiedzią tej płyty jest piosenka "Credo", która wczoraj miała swoją premierę na portalach streamingowych.