Diary Of Dreams należy do tej grupy wykonawców, którzy nigdy nie schodzą poniżej pewnego poziomu, a każdą płytę tego zespołu można kupić 'w ciemno'. Przez blisko 20 lat istnienia Diary Of Dreams wyrobiło swój styl, którego się trzyma. Pomimo to, o żadnym albumie nie można powiedzieć, że jest nudny czy wtórny.
Podobnie jest z "Elegies In Darkness", gdzie Adrian Hates i jego koledzy po raz kolejny zaprezentowali muzykę będącą wypadkową dark wave i gotyckiego rocka. Jest tu miejsce na dynamiczne, rockowe kompozycje, na taneczne rytmy prosto z parkietów gotyckich klubów, piękne ballady z pianinem w roli głównej zaśpiewane zbolałym głosem przez Adriana Hatesa. A wszystko to zatopione w romantyczno-nostalgicznej mgiełce charakterystycznej dla Diary Of Dreams.
Kilka kompozycji z "Elegies In Darkness" z powodzeniem może konkurować z klasycznymi utworami Diary Of Dreams z końca lat dziewięćdziesiątych i pierwszej połowy ubiegłej dekady ("Stummkult", "A Day In December", "A Dark Embrace", "The Game"). A całość bez żadnych wątpliwości plasuje się w czołówce dyskografii Diary Of Dreams.
Niemiecka legenda nurtu dark wave wystąpi w maju na czterech koncertach w naszym kraju.