"Something to Happen" było jedną z najciekawszych polskich premier płytowych 2013 roku. Album zebrał znakomite recenzje i wzmógł apetyt na drugą płytę Lilly Hates Roses. Nie jest tajemnicą, że dla wykonawców, którzy wydali udany debiut, drugi album jest zawsze sprawdzianem, czy sukces pierwszego krążka był przypadkiem czy też będzie to kontynuacja dobrej passy. W przypadku duetu Lilly Hates Roses byłem również ciekawy, czy zespół będzie kontynuował akustyczną folkowo-rockową ścieżkę czy też doda do swej muzyki nowe elementy.
"Mokotów" rozwiewa wszelkie obawy i wątpliwości. Ta płyta jest jeszcze lepsza niż debiut. Po pierwsze: podobnie jak dwa lata temu, także i na "Mokotowie" znalazły się świetne piosenki. Podobnie jak na "Something To Happen" są one śpiewane przez dwugłos Clark/Lilly. Po drugie: zespół nie zrezygnował z uroczych, akustycznych songów, ale dodał do swego repertuaru nieco mocniejszych, gitarowych brzmień. Ci, którzy pamiętają Lilly Hates Roses z poprzedniej płyty mogą być zaskoczeni gitarowym atakiem w shoegazeowych "Ghost" i "Spiders And Snakes" lub przybrudzonym brzmieniem kojarzącym się nieco z Sonic Youth w "Eternal". Niespodzianką jest także urocze, dynamiczne, poprockowe "L.A.S".
Płyta ma swoją dynamikę, ani przez chwilę nie wieje z niej nudą. "Mokotów" jest jednocześnie dowodem na to, że Lilly Hates Roses ma już swój rozpoznawalny styl i twardo stoi na nogach. Jeśli tempo ich rozwoju artystycznego zostanie zachowane, to trzeci album będzie prawdziwą bombą. Czego im życzę.
Nowa płyta duetu Lilly Hates Roses zatytułowana "Mokotów" ukazała się w czerwcu. Z tej okazji udzielił nam wywiadu Kamil Durski, który wraz z Kasią Golomską tworzy zespół.
Wywiad z Kasią i Kamilem z grupy Lilly Hates Roses, która 30 lipca zadebiutowała albumem "Something To Happen".