Aż 7 lat przyszło nam czekać na kolejną płytę Jesse’ego Hughesa i Josha Homme’a. Jej zawartość przekonuje jednak, że warto było czekać. Ten niespełna 35-mitnuowy album rozpoczyna singlowe „Complexity”. To tętniący życiem, korzenny rock and roll w pełnej krasie. Wzbogacony brzmieniami sekcji dętej, jest idealnym rozgrzewaczem imprez. Następnie podtrzymujący ten ogień „Silverlake (K.S.O.F.M.)”, który świetnie nadaje się tańca. Ba, wręcz goni na parkiet, by wywinąć zakręconego twista! A na nim zatrzyma was także krótki, szybki i dudniący „Got A Woman”. Zaś beatlesowsko-stonesowy „I Love You All The Time”, nieznacznie przypominający „If I Had a Tail” Queens Of The Stone Age (przypadek?) jest jednym z najciekawszych momentów krążka. Pokręcony „Oh Girl” i esencjonalne boogie „Got The Power” to z kolei takie radosne wariactwa, za które uwielbiamy Eagles Of Death Metal. Impreza trwa w najlepsze! Natomiast „Skin-Tight Boogie” to wręcz monument. Ciężki rytm, zmutowane gitary, wykręcony klawisz i zmodulowane nieco wokale tworzą odjazd, którego pewnie i Frank Zappa by się nie powstydził. Jest również śmieszna 40-sekundowa repryza „Got A Woman (Slight Return)” – jeszcze szybsza od oryginału. Natomiast gdyby nie pewna dbałość o formę, to „The Deuce” spokojnie mógłby być utworem The Rolling Stones. Brzmi bowiem jak młodszy brat „Brown Sugar”. Dziwnie w tym zestawie prezentuje się „Save A Prayer” z repertuaru Duran Duran. Oczywiście przetworzony przez zespół, ma pewien swój urok, ale wydaje się raczej wypełniaczem. Płytę wieńczy zaś kapitalny „The Reverend”. Numer przypomina trochę ostatnie dokonania naszych rodzimych The Stubs i kapitalnie zamyka czwartego długograja Orłów Death Metalu.
Przypisywanie Eagles Of Death Metal do modnego nurtu retro-rocka wydaje się bezpodstawne. Ten zespół to osobna jakość. To rock and roll w pełnym jego znaczeniu. Muzycznie i zjawiskowo. Zatem zamki w dół i jazda!
Na nowy album studyjny Orłów z w pełni autorskim materiałem czekamy już 4 lata i jeszcze zapewne poczekamy. Grupa kierowana przez Jessego Hughesa postanowiła więc przypomnieć się fanom płytą "EODM Presents Boots Electric Performing The Best Songs We Never Wrote" z własnymi wersjami utworów innych wykonawców. Czy była to decyzja właściwa - ocenił dla nas Jakub Oślak.
Grupa Eagles of Death Metal zagra 9 kwietnia w warszawskiej Stodole.