Miejsce Morrisseya w historii muzyki rozrywkowej nie podlega dyskusji. Wpływ jego tekstów, wokalnej maniery, wysokiej inteligencji oraz scenicznej osobowości widać i słychać do dziś. Swoją bogatą, pokręconą i niejednoznaczną postacią inspiruje nie tylko młodszych wokalistów, ale i dziesiątki fanów jak świat długi i szeroki. Poetyckie teksty, język tnący jak brzytwa, świadome swojej wielkości ego, fochy primadonny, bezkompromisowa walka do prawa zwierząt. Morrissey to ucieleśnienie skrajności: dandysa i misjonarza, poety i gwiazdora, ikony popu i wiecznego samotnika. Dość powiedzieć, wszystko co Morrissey robi, pisze, mówi i śpiewa jest jego dalszym ucieleśnieniem, z charakterystycznym poczuciem humoru, pewnością siebie, oraz niekończącą się prowokacją. Filmy, książki, t-shirty, przerwane koncerty, nagłówki prasowe; Morrissey to gwiazdor w starym stylu. Jest żywą legendą, nawet jeśli dużo w nim autokreacji. Tylko gdzie w tym wszystkim podziała się muzyka?
Gdyby macierzysta formacja Morrisseya The Smiths ponownie spotkała się na scenie, byłoby to wydarzenie ważniejsze, niż come back Genesis w złotym składzie, Cocteau Twins oraz Abby. Tak się jednak nie stanie; nasz bohater prędzej zje własne jądra, niż stanie na scenie obok Johnny’ego Marra, Andy’ego Rourke, a nade wszystko Mike’a Joyce – a to dużo mówi o nim jako długoletnim weganinie. Pozostaje nam zatem Morrissey solo, z całkiem sporym arsenałem piosenek, który stale się powiększa. Jednakże jego nowa płyta „Low in High School” to mówiąc krótko niewypał. Już poprzedni krążek dawał do myślenia, w negatywnym znaczeniu, a nowe dzieło tylko pogłębiło te dylematy. Chociaż 5 pierwszych utworów, ze „Spent the Day in Bed” włącznie, to świetne numery! Przebojowe, wartkie, momentami taneczne, raźno wykorzystujące zarówno gitary jak i elektronikę. No i rzecz jasna, te teksty, śpiewane tym fałszująco-jodłującym głosem sympatycznego narcyza. Cały Morrissey!
Jednakże z każdą kolejną piosenką słuchacz zaczyna dostawać coraz to dziwniejsze wiadomości i bardzo ambiwalentny przekaz. Za dużo słów, za długie wersy i zwrotki, za mało muzyki. To jest coś, z czym często borykają się wybitni tekściarze (chociażby Kazik Staszewski): ich piosenki bywają przegadane. Dokładnie tak wygląda druga połowa nowej płyty Morrisseya. Za dużo gadania, plucia jadem, wikłania się we własne metafory oraz uderzania słowami prosto z mostu, jak pięściami. Morrissey ma nam niewątpliwie dużo do przekazania: jest tu sporo o Anglii i Stanach, jest bardzo wiele o Izraelu, jest o terrorze policyjnym oraz bezmyślności sił zbrojnych. Dostaje się po łapach społeczeństwu, politykom, telewizji, nauczycielom (jak zwykle), wymiarowi sprawiedliwości (nic nowego), Kowalskim, amatorom Brexitu oraz pustostanom umysłowym. Niewątpliwie, Morrissey ma gadane; nie mam jednak pewności, czy muzyka to wciąż właściwe dla niego medium.
Jego piosenki zamieniają się bowiem w gadkę opętanego kaznodzieji, którego traktuje się równie poważnie, co mówców z Hyde Parku. Co gorsza, im więcej gada, tym muzycy coraz mniej za nim nadążają. To nie służy dobrze piosenkom, wśród których taki wers jak Everything I know deserts me now, when you open your legs brzmi jak uderzenie twarzą o podłogę. Nie mam pewności, czy jest we mnie na tyle tolerancji, odporności oraz zrozumienia, aby podążać za każdym słowem Morrisseya. Ufam, że wie co robi. Ufam, że David Bowie oraz Gene Pitney patrzą na niego z góry i bawią się setnie. Ufam, że podobnie jak David Johansen, tak i Morrissey jest anarchistą popu i wie co robi. Ufam, że jest w Morrisseyu jeszcze wiele dobrego, nieskrępowanego talentu, aby napisać tak dobrą płytę jak „Vauxhall and I”. Tym razem, jednakże, jestem na nie. „Low in High School” to bardzo nierówna płyta, której wierzchołki nie rekompensują nizin. Ale to już mój problem, nie Moza.
Były wokalista The Smiths zaprezentuje się 3 lipca w krakowskiej Tauron Arenie.
Protomartyr wydał niedawno swoją nową, piątą już płytę „Ultimate Success Today”. Album początkowo miał ukazać się wiosną, co ze względu na pandemię koronawirusa okazało się niemożliwe. Teraz jednak wydźwięk płyty okazał się mieć inne znaczenie, niż pierwotnie zakładali jego autorzy. O tej zmianie, zawartości albumu, różnych muzycznych wpływach i podobieństwach między kilkoma miastami, opowiedział mi wokalista grupy Joe Casey.
Po rewelacyjnej książce „Podrzyj, wyrzuć, zacznij jeszcze raz. Postpunk 1978-1984” autorstwa brytyjskiego dziennikarza Simona Reynoldsa, na polskim rynku wreszcie ukazała się jego flagowa pozycja – „Retromania: Jak popkultura żywi się własną przeszłością”. Z tej okazji premiery Simon przyleciał do Polski z wizytą promocyjną, a nasz wysłannik Maciej Majewski odbył z nim długą i bardzo ciekawą rozmowę na temat samej książki, ale także wielu innych zjawisk we współczesnej muzyce.
Brytyjscy post-punkowcy z Dry Cleaning są autorami jednego z najgłośniejszych debiutów 2021 roku zatytułowanego "New Long Leg".
Album "Hate For Sale" jest jedenastym studyjnym krążkiem The Pretenders. Został wyprodukowany przez legendarnego, brytyjskiego producenta – Stephena Streeta, znanego ze współpracy z takimi zespołami jak : The Smiths, Blur, czy The Cranberries.
Morrissey nie daje za wygraną i po strasznie słabym Low in High School i albumie z coverami udanie zdaje sesję poprawkową świeżym materiałem.
Były wokalista grupy The Stone Roses wydał siódmy solowy album studyjny. Czy warto było czekać aż 10 lat na to wydawnictwo? Na to pytanie odpowiedział Jakub Oślak.
Londyńscy pionierzy brit-popu kończą swój tryptyk zapoczątkowany intrygującym "Bloodsports" oraz triumfalnie kontynuowanym na "Night Thoughts".
Były gitarzysta grupy The Smiths wydał trzeci solowy album, najlepszy z tych, które sygnuje swoim nazwiskiem.
"To muzyka z pogranicza jawy i snu, przedstawienia teatralnego i skeczu kabaretu. Słowa to nie piosenki, lecz przenikające się narracje, niczym na rasowym albumie koncepcyjnym, których należy słuchać wyłącznie w całości" - tak zachęca do wysłuchania nowej płyty Arctic Monkeys nasz recenzent Jakub Oślak.
"(...) indie-rock w ich wykonaniu nie tylko porywa i fascynuje tu i teraz, ale także dobrze wróży temu gatunkowi na przyszłość" - tak o nowej płycie Editors "Violence" napisał nasz recenzent Jakub Oślak. Premiera już w najbliższy piątek.
Zaskakujący album od zespołu, który od zawsze lubił zaskakiwać. The Wedding Present to historia stawania okoniem i grania pokręconego post-punk-rock’n’rolla na przekór wszystkim i wszystkiemu.
"Foreverland" to już 11 album studyjny w dyskografii grupy The Divine Comedy. Oto nasza recenzja tego wydawnictwa.
"Album wart jest uwagi każdego słuchacza, tylko czy każdy słuchacz wart jest tego albumu?" - pyta Jakub Oślak w recenzji nowej płyty Heart & Soul.
Debiutancki, solowy album byłego lidera The Smiths to wyśmienity prezent dla wszystkich miłośników twórczości Marra.
"Bonfire of Teenagers" to tytuł nowej płyty Morrisseya. Ale na jej wydanie trochę poczekamy Dlaczego?
Morrissey zaprezentował 'lyric video' do singla „Knockabout World” oraz stworzył autorską playlistę na Spotify.
Nowy album „I Am Not A Dog On A Chain” ukaże się 20 marca.
Album „I Am Not A Dog On A Chain” ukaże się 20 marca.
Album „I Am Not A Dog On A Chain” ukaże się 20 marca. Można już posłuchać pierwszego singla z tego wydawnictwa, na który trafiła kompozycja „Bobby, Don’t You Think They Know?”.
Amerykańska grupa Deftones będzie gwiazdą Metal Hammer Festival, który odbędzie się 4 czerwca w katowickim Spodku.
Przygotowana z udziałem samego Morrisseya kompilacja jego nagrań, którą ex-wokalista The Smiths, stworzył niedługo przed swoją trasą koncertową.
4 listopada w warszawskim Pogłosie wystąpi amerykański projekty dark wave/synth pop Cold Cave.
"Evil Spirits" to tytuł nowego wydawnictwa legendarnej brytyjskiej horror-punkowej grupy The Damned.
„The Smiths. Piosenki o twoim życiu” to tytuł pierwszej polskiej biografii grupy The Smiths napisanej przez Macieja Koprowicza.