Godsmack - When Legends Rise

Marcin KnapikGodsmackUniversal Music Polska2018
„Mocno stąpamy po ziemi i idzie nam to lepiej niż kiedykolwiek. Rodzimy się na nowo, jak feniks z popiołów”. Taka deklaracja lidera zespołu Godsmack, Erika Rona może wlać w serca fanów tej kapeli sporo optymizmu. Pytanie, czy przynosi go także nowa płyta, którą proponuje nam czwórka muzyków z Bostonu.

Album jest następcą wydanego w 2014 roku „1000hp”. Zawiera 11 utworów, ale całość materiału trwa tylko nieco ponad 38 minut. Tylko jedna kompozycja trwa więcej niż cztery minuty („Someday”). Utwory krótkie, zwarte i – co najważniejsze – bardzo piosenkowe. Mniej metalowe, bardziej rockowe (choć w „Bulletproof” słychać też syntezatory).

Każdy z tych utworów ma łatwo wpadającą w ucho melodię. W konsekwencji materiał brzmi więc bardzo, bardzo przebojowo. Ma to swoje plusy i minusy. Plus jest taki, że płyta brzmi bardzo przyjemnie. Jest bardzo równa. Chóralne i hymniczne zaśpiewy np. w „Unforgetttable” zachęcają do wspólnego nucenia: „oooooooo!”. Umówmy się – nie jest to patent zbyt oryginalny. Ale zwykłego słuchacza złapie za ucho. Minus jest taki, że gdy słucha się tej płyty dwa lub trzy razy pod rząd, robi się ona w uszach za słodka, zbyt przesłodzona.


Zwracają na siebie uwagę m.in. utwór tytułowy, który rozpoczyna w plemiennym rytmie całość płyty, „Just One Time”, „Let It Out” czy „Eye Of The Storm” z ładną solówką. Na płycie znajdziemy też jedną balladę - “Under Your Scars”. Typową rockową balladę, mającą wzruszyć słuchacza, ze skrzypcami i gitarowym riffem mającym dodać dramatyczności. Jest ładna i na pewno znajdzie zwolenników.

Nie spodziewam się, by ta płyta dorobiła się statusu legendarnej. Ale posłuchać jej sobie dla przyjemności – czemu nie. Skoro ładnie gra?

Website by p3a