"X" to płyta, która jest powiewem świeżego powietrza na zatęchłej, kiszącej się we własnym sosie scenie gotyckiej. Nowy album The 69 Eyes jest przypomnieniem, że najlepsze albumy w historii rocka gotyckiego, jakie powstały w latach 80-tych (The Cult, Sisters Of Mercy, The Mission, Bauhaus), miały w sobie rockową surowość i dużą dawkę mrocznego romantyzmu. To jednocześnie płyta, która z powodzeniem mogłaby ukazać się właśnie w tamtych czasach i zostałaby zaliczona do klasycznych wydawnictw tego gatunku.
The 69 Eyes nie bawią się na "X" w ceregiele. Już od otwierającego płytę utworu "Love Runs Away" dostajemy rockowego "kopniaka" między oczy. Finowie nie dają nam chwili wytchnienia. Sisters Of Mercy z okresu "Vision Thing", The Cult z czasów albumu "Sonic Temple", The Mission, Type O Negative, Billy Idol - te nazwy przychodzą na myśl, podczas słuchania "X". Tu nie ma miejsca na słodkie melodie, ballady (na płycie jest tylko jedna, zamykająca płytę - "When A Love Comes To An End"). Jest mrocznie, perwersyjnie, gotycko i rockendrollowo. I bardzo melodyjnie. "X" to zbiór świetnych melodii, a niektóre z nich ("Black", "If You Love Me The Morning After") zostają w głowie bardzo długo. Praktycznie każdy utwór z tej płyty to potencjalny hit!
Tym albumem The 69 Eyes ostatecvznie potwierdzili swój akces do ekstraklasy mrocznego grania opuszczonej przez Sisters Of Mercy, Type O Negative i The Mission. I patrząc na formę, jaką reprezentują na "X", zostaną tam bardzo długo.
Duńska ikona rocka, zespół D-A-D, połączy siły z fińskimi gotyckimi rock’n’rollowcami z The 69 Eyes. Formacje wyruszą tej jesieni we wspólną trasę, na której znalazł się jeden przystanek w Polsce - 31 października w warszawskim klubie Proxima.
Jedenasta płyta Finów miała być dowodem na to, że grupa nadal broni wartości rock and rollowych pod płaszczem około gotyckim. Tymczasem „Universal Monsters” zwyczajnie zawodzi...