To będzie niezbyt długa recenzja niezbyt długiej płyty. Trwa ona (płyta znaczy) 34 minuty i zawiera 10 utworów. Wszystkie są one autorstwa Macieja Maleńczuka. Artysta wraca więc do komponowania własnych utworów (w zeszłym roku wydał album „Maleńczuk gra Młynarskiego”). Do współpracy zaprosił on amerykańskiego perkusistę Granta Calvina Westona.
„The Ant” utrzymany jest w okołojazzowych klimatach. Czyli mamy kontynuację kierunku obranego na „Jazz For Idiots”. Znów możemy usłyszeć Maleńczuka grającego na saksofonie. Osiem z dziesięciu utworów to utwory instrumentalne. Możemy śmiało dookreślić album jako jazzrockowy. A wokół niego roztacza się dobry klimat. I ciekawe zestawienie brzmieniowe.
Energetyczne „Gastroscopy”, a także „Ant” z ciekawymi efektami syntezatorowymi na początku i na końcu. Energii dostarcza także „Black Powder”. „Lizard” łączy w sobie melodyjność, wschodnie brzmienia i psychodeliczne granie. Wolniejsze „French Love” i „Long Good Bye” zachęcają do wolnych tańców. A „Cygan” i „Russian Love” są bardzo przyjemne.
Teksty usłyszymy na tej płycie tylko w dwóch kompozycjach. „Fajnie” to utwór z politycznym tekstem, który znany jest już od dwóch lat. Tu dostajemy go w innej oprawie muzycznej. Z ładnym, zakradającym się rytmem. Zaś „Nalej Jej” jawi się w zestawie jako najgorszy utwór, nadający się na dancing w Ciechocinku.
To właśnie „Nalej Jej”, na które trafiłem w radiu kilka tygodni temu sprawiło, że obawiałem się zapoznania się z tą płytą. A tu zostałem zaskoczony naprawdę dobrym albumem. Ciekawy i bardzo przyjemny materiał.
Maciej Maleńczuk z powodzeniem wziął na "warsztat" muzykę country.
Po znakomicie przyjętym albumie Macieja Maleńczuka "Klauzula Sumienia", artysta postanowił zaprezentować teledysk do utworu "Rycerz Maryi".
"The Ant" to projekt Macieja Maleńczuka zrealizowany z amerykańskim perkusistą – Grantem Calvinem Westonem. Premiera: 5 października.