Jej przerwa od koncertowania trwała blisko dwa lata, a od ostatniego albumu – „Migracje” minęły cztery lata. A jakby porównań było mało, to i w jednym i drugim przypadku mamy do czynienia z trzecimi płytami studyjnymi.
Czytając wywiady z artystką towarzyszące wydaniu nowego albumu, można trafić na informację o tym, że utwory zostały nagrane na poziomie 432 herców. Na częstotliwości dźwięków natury. Cichszym i łagodniejszym dla ucha. Ten fakt to klucz do różnicy między tym a poprzednimi płytami piosenkarki. Muzycznie dostajemy w sumie to, do czego nas przyzwyczaiła. Popowe, poprockowe brzmienia, ale tym razem brzmiące delikatniej, bardziej naturalnie.
Na początku chciałbym się pokłonić artystce za singiel zapowiadający płytę i równocześnie otwierający cały album. „Odprowadź” – jeden z najlepszych polskich utworów tego roku. Przyznam, że słuchałem go bardzo często w ostatnich tygodniach. Oniryczny klimat, dream popowe brzmienie, skojarzenia z muzyką The Cure czy Maanamu. Niby melancholijny utwór, ale jednocześnie chwytający i rozwalający.
Mela Koteluk udowadnia na tym albumie, że potrafi tworzyć wraz ze swoimi muzykami popowe, a jednocześnie ambitne kompozycje na wysokim poziomie. Wybija się pod tym względem „Ogniwo”. Chodzą słuchy, że będzie to drugi singiel z płyty. Byłby to słuszny wybór, bo utwór na to zasługuje. Dawka rytmicznej, pełnej życia muzyki. Chwytliwych, żywych momentów jest więcej: „Doskonale”, „Hen, hen” czy „Aha”. Ale chwytliwy nie zawsze musi oznaczać pełen energii, na co dowodem jest atmosferyczne „Odlatujemy”. Bogactwo aranżacji i dowód na ich przemyślenie słyszymy w „Tańczę, przepływam”, gdzie w chórkach słyszymy Skubasa. Nagranie przemyślane w swojej budowie. Od minimalizmu do płynnego przejścia w walczyk aż do pięknego finału.
Bardzo ładnie rozwija się też „Los hipokampa” – jeden z moich ulubionych fragmentów płyty. Minimalistyczny, z delikatną gitarą i delikatnym podkładem, z biegiem czasu instrumentarium się powiększa. A wszystko w onirycznym klimacie. Dostarcza go nam także „Wschód” czy bardzo ładny snuj – „Ja, fala”. W tym drugim nagraniu pojawiają się gościnnie harfistka Sandra Kopijkowska oraz kwartet smyczkowy Fair Play Quartet. Ich obecność dodaje mu jeszcze dodatkowej magii. Tak samo dzieje się w drugim utworze, gdzie pojawiają się wyżej wymienieni goście – w zamykającym płytę, bardzo pięknym i klimatycznym „Janie”. A w tą całą oprawę muzyczną na albumie oprawione są liryczne teksty autorstwa Koteluk. Też mocny punkt płyty.
Dobrze, że Mela Koteluk wróciła. Z pełnym przekonaniem stwierdzam, że „Migawka” to jedna z najlepszych polskich płyt tego roku. Klimatyczna, naturalna, ciekawa, intrygująca. Bez ewidentnie słabego punktu. Szlachetny pop. Takie powroty to ja szanuję.
Ta recenzja jest wyjątkowa, ponieważ napisana została w dniu, w którym obchodziliśmy 100-lecie odzyskania niepodległości przez Polskę. „Migawka” to kolejny dowód na to, że polska muzyka ma się w tym momencie bardzo dobrze. Mamy niestety wysyp coverów i autocoverów w ostatnich kilkunastu miesiącach, ale popatrzymy na kilka podmiotów artystycznych, od których dostaliśmy w tym roku nową muzykę: Riverside (moim zdaniem autorzy najlepszej płyty 2018 roku), Lao Che, Katarzyna Nosowska, Dawid Podsiadło, Kortez, a teraz Mela Koteluk. Oraz na to, że twórczość ta jest na poziomie, którego nie trzeba się wstydzić. Plus do tego wzrost popularności grania z ojczystego kraju (patrz: wyprzedane w całości trasy - Męskie Granie czy tegoroczna „Małomiasteczkowa trasa” Dawida Podsiadły). Dobry to czas dla polskiej muzyki. Oby trwał jak najdłużej.
Mela Koteluk prezentuje najnowszy singiel "Himalaje" – utwór, który porusza tematykę wewnętrznego wzrastania i refleksji nad ludzką naturą. To opowieść, która wciąga słuchacza w podróż w głąb siebie, pełną wyzwań i przeżyć, nieodłącznych na drodze do wewnętrznej przemiany.
„Jestem stąd” to druga odsłona nadchodzącego albumu Meli Koteluk. Artystka prezentuje drugi singiel po entuzjastycznie przyjętej listopadowej premierze „Harmonii”.
Trzy lata po ukazaniu się wyróżnionej nagrodą Fryderyk płyty „Astronomia poety. Baczyński”, ukazuje się winylowa wersja tego albumu.
„Harmonia” to pierwsze regularne wydawnictwo Meli Koteluk od 7 lat.
Rozmowa z Melą Koteluk na temat jej nowej płyty "Spadochron", recepty na dobrytekst piosenki i współpracy z grupą Scorpions.
Ponownie w okolicach 1 sierpnia otrzymujemy przedsięwzięcie muzyczne wychodzące spod skrzydeł Muzeum Powstania Warszawskiego. Były m.in. „Placówka 44” Voo Voo i ich gości, Młynarski-Masecki Jazz Camerata Varsoviensis przypominająca utwory Mieczysława Fogga, a w zeszłym roku projekt Michała Urbaniaka „For Warsaw With Love”.
"Spadochron" Meli Koteluk, to kolejna, świetna, polska płyta wydana w 2012 roku.
"Drzewa” to drugi singiel promujący album “Astronomia poety. Baczyński” Meli Koteluk i zespołu Kwadrofonik, który ukazał się 24 lipca 2020 z okazji 76. rocznicy Wybuchu Powstania Warszawskiego. Ukazał się klip do utworu zrealizowany w wyjątkowych sceneriach Puszczy Karpackiej.
“Astronomia” to utwór promujący album “Astronomia poety. Baczyński” Meli Koteluk i zespołu Kwadrofonik, który ukaże się 24 lipca 2020 z okazji 76. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego.
Z okazji obchodów 76. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego Muzeum Powstania Warszawskiego przygotowało wyjątkowe wydarzenie muzyczne – album „Astronomia poety. Baczyński” z piosenkami na podstawie wierszy Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, w wykonaniu Meli Koteluk i zespołu Kwadrofonik.
„Odprowadź (piano version)” to efekt współpracy Meli Koteluk z charyzmatyczną pianistką Hanią Rani. Utwór został nominowany do tegorocznej nagrody Fryderyk 2020 w kategorii Najlepsze Nowe Wykonanie.
Dokładnie rok od premiery "Migawki", Mela wydaje winylową wersję tego materiału na poszerzonym, podwójnym czarnym krążku. Wydawnictwo ujrzy światło dzienne 22 listopada.
Mela Koteluk opublikowała klip zarejestrowany podczas trasy koncertowej promującej album "Migawka".
Ogniwo to drugi singiel z nowej płyty Meli Koteluk "Migawka", która ukazała się 9 listopada.
Dziś odbyła się premiera nowego singla Meli Koteluk zapowiadającego jej trzeci album studyjny.