Voo Voo - Za Niebawem

Marcin KnapikVoo VooWydawnictwo Agora2019
Nowy album grupy Voo Voo to bardzo mocny kandydat do miana "polskiej płyty 2019 roku".

Zabierając się za pisanie recenzji nowej płyty Voo Voo, uświadomiłem sobie, że w przypadku ich albumów jest parę zdań i stwierdzeń, które w zasadzie za każdym razem mogłyby się powtarzać. I najczęściej tak się dzieje. Na liście tej znajdują się następujące zdania i stwierdzenia: „Voo Voo znów ewoluuje”, „świetne teksty”, „poziom nieosiągalny dla innych” czy „bardzo dobra płyta”. Zobaczymy, czy uda się ich uniknąć.

Poprzednia płyta zespołu pod dowództwem Wojciecha Waglewskiego - „7” wydana dwa lata temu   (zresztą świetna) składała się z siedmiu długich, mantrowych kompozycji. W „Za niebawem” utworów jest jedenaście. Trzeba jednak zastrzec, że niektóre kompozycje są podzielone na dwie części. Nie jest to nowość w przypadku tej kapeli – wystarczy sobie przejrzeć listy utworów na płytach z przeszłości. Jeśli chodzi o klimat – Voo Voo znów ewoluuje (pierwsze magiczne stwierdzenie użyte, nie da się jednak napisać recenzji płyty tego zespołu bez ich użycia). Trafiłem kiedyś na trafną uwagę, że każda następna płyta Voo Voo jest inna od poprzedniej. Nie ma dwóch takich samych następujących po sobie albumów tej grupy. I to się znów zgadza.

„Za niebawem” zaczyna się jednak od utworu stanowiącego muzycznie przedłużenie płyty „7”. Pięknie płynące „Nieśpiesznie 1, 2”. Spokojne, jazzujące, z dopasowująca się do tego gitarową solówką i nieinwazyjnymi samplami. Zresztą, to nie jedyny utwór na płycie poukrywanymi nieinwazyjnymi, wkomponowującymi się w całość, elektronicznymi wtrętami. Dźwięki fortepianu pod koniec utworu zapowiadają już nam kolejny utwór - „Takie tam 1”. Żywy, rytmiczny. Po transowej, mantrowej „7” do głosu dochodzi żywsze granie. A nawet zachęcające do tańca, tak jak „Się poruszam”. Chwytliwe i zaczepne motywy prowadzące mamy w utworach „Takie tam 1” i „Przybysze”. Najżywszą piosenką na albumie jest „Nocą”. Klimatem przywołuje lata 60., a słuchając go wyobrażam sobie musical w teatrze. Rytmiczne, ale jednocześnie klimatyczne (także dzięki chórkom) są „Dzie ci kwiaty 1”. Dla szukających spokoju też są kompozycje. „Nieud” - jaki to jest piękny snuj. „Dzie ci kwiaty 2” - spokojnie płynący, choć z przeszkadzajkami co jakiś czas.

Cała płyta ukazuje wirtuozerię całej czwórki muzyków: Wojciecha Waglewskiego, Mateusza Pospieszalskiego, Karima Martusewicza i Michała Bryndala. Myślę, że jej najlepszym przykładem jest „Takie tam 2” - intrygująca improwizacja z jazzowym posmakiem i porywającymi wyczynami każdego z członków Voo Voo. Album ubogacają goście. Na instrumencie zwanym stylophone w utworach „Się poruszam 2” i „Dzie ci kwiaty 1” zagrał Piotr Chołody – dla fanów Voo Voo może to być znane nazwisko. W kompozycjach „Takie tam 1” i „Z ostatniej chwili” pojawiają się Anna, Natalia i Paulina Przybysz czyli mama wraz z córkami. Odgrywają one główne role zwłaszcza w drugim z tych utworów – akustycznym, spokojnym zakończeniu albumu.


Ważną i mocną stroną Voo Voo są teksty Wojciecha Waglewskiego. Nie inaczej jest tym razem. „7” traktowała głównie o zwyczajnym życiu, „Za niebawem” traktuje o życiu społecznym i życiu w społeczeństwie. W obecnej sytuacji w Polsce teksty Waglewskiego – jak zwykle mistrzowskie – zyskują dodatkowe znaczenia. Najdobitniej znalazło to swoje potwierdzenie w przypadku „Się poruszam 1”. Utworu mówiącego o tym, że lekarstwem na panującą dokoła nienawiść są taniec, sztuka. Przekaz dodatkowo wzmocniony przejmującym teledyskiem z tańcem Nadii Vadori-Gauthier. „Się poruszam 1” został wydany jako singiel zapowiadający płytę. A stało się to w poniedziałek, 14 stycznia tego roku. W dzień śmierci brutalnie zaatakowanego prezydenta Gdańska – Pawła Adamowicza. Przerażający timing. Przyznam, że oglądanie teledysku i słuchanie tego utworu tego właśnie dnia były doświadczeniem z gatunku surrealistycznych. Niby taneczny utwór, ale jakże brzmiał w kontekście tego, co się stało.

„Dziś nie kupuję gazet/Ani sobie, ani żonie/By nikt się nie dowiedział/Po której jestem stronie” (cytat z „Takie tam 1”). Polityczne podziały, stosunek do przyjmowania imigrantów, pytania o zachowania ludzi, choćby to z „Dzieci kwiaty 1”: „Co się dziś z hipisami stało?”, pytania o nasze społeczeństwo, apele do młodych w „Takie tam 1”. Ale też nawiązania do takich informacji, których słuchamy z uśmieszkiem na twarzy – tekst „Z ostatniej chwili” nawiązuje do wieści o tym, że będzie można wyspowiadać się w pociągu. To wszystko znajdujemy w tekstach Waglewskiego. Żywość muzyki panująca na albumie mogłaby sugerować, że jest to album dość przyjemny, ale słowa utworów zaczepiają i nie dają spokoju po przesłuchaniu albumu. Taki jeden z cytatów, który mi się bardzo spodobał, z utworu „Nocą”: „Dobrze, że minęła pora/Na szacunek dla telewizora”.

Żeby nie było zbyt słodko i cukierkowo, napiszę, że jest na tej płycie jeden utwór, który podchodzi mi co najwyżej średnio. A jest nim „Się poruszam 2”. Podejrzewam, że na wielu słuchaczach zrobi wrażenie grająca w tym utworze na instrumentach perkusyjnych 27-osobowa grupa Ritmo Bloco. Przyznaję, że ten utwór świetnie pasuje do karnawału, który właśnie się kończy i ma w sobie energię. Jednakże osobiście nie jestem wielkim fanem brazylijskiej samby, co może tłumaczyć mój dystans do tego utworu. Może złapie mnie on za jakiś czas. Pozostałe dziesięć kompozycji przekonało mnie do siebie bardzo szybko. Moją pierwsza trójkę najlepszych utworów na płycie w tym momencie mogę podsumować jednym stwierdzeniem „3 razy N”: „Nieśpiesznie”, „Nieud”, „Nocą”. Jeszcze słowem o okładce: bardzo ładna. Trzymając płytę w rękach, można najlepiej zauważyć jej złożoność. Autorem obrazu na okładce jest Krzysztof Kokoryn, a za jej projekt graficzny odpowiada Jarosław Koziara – znów znane nazwiska dla fanów Voo Voo.

Wypadałoby jakoś zakończyć ten wywód. Ujmę to tak: słuchałem już w tym roku kilkunastu nowych płyt, o paru zresztą pisałem. Maksymalna nota, jaką dałbym w ich przypadku to w skali od 1 do 10 – osiem. A tu wchodzi sobie Voo Voo i spokojnie mogę dać co najmniej dziewiątkę. Zwykle jest tak, że płyty, które podobają mi się tak bardzo jak ta, lądują w czołówce mojego prywatnego rankingu najlepszych płyt roku. Jestem pewien, że „Za niebawem” jest albumem, który wyląduje w niejednym takim zestawieniu – czy to prywatnych rankingach słuchaczy czy tworzonych przez poważne redakcje. Wiem, że to dość odważna teza (jest dopiero początek marca), ale pokonanie poprzeczki postawionej przez Voo Voo w kwestii najlepszej polskiej płyty 2019 roku może się okazać niewykonalnym dla nikogo zadaniem.

Website by p3a