Dream Theater - Distance Over Time

Jakub OślakDream TheaterSony Music Poland2019
13 lipca grupa Dream Theater wystąpi na warszawskim Prog In Park. W oczekiwaniu na to wydarzenie zapraszamy do lektury recenzji nowej płyty "Distance Over Time".

Granie muzyki powinno sprawiać radość muzykowi, a słuchanie jej słuchaczowi. To naczynia połączone; gdy muzyk ma radość z grania, słuchacz momentalnie to czuje i reaguje pozytywnie. Gdy jest na odwrót, gdy muzyk ewidentnie męczy się i najchętniej poszedłby na piwo albo spać, słuchacz uczyniłby to samo, chociaż niekoniecznie w towarzystwie muzyka. Pozytywna energia płynąca od słuchaczy wraca zresztą do muzyka, co z kolei dopinguje go do jeszcze lepszej gry i tak w kółko. Ta cyrkulacja pozytywnych wibracji jest nieodłącznym elementem dobrych koncertów, takich które zapamiętujemy. Towarzyszy ona także płytom, dlatego że to one pchają nas do udania się na koncert. Najtrudniej jest oczywiście zacząć cały ten cykl, szczególnie po okresie zastoju i zapaści. Distance Over Time, po pożodze jaką było The Astonishing (oraz kilka płyt ją poprzedzających), ma wszelkie predyspozycje, aby na dźwięk marki Dream Theater znów mocniej zabiły serca jej fanów.

Powiedzmy sobie otwarcie, nie jestem ani znawcą twórczości Dreamów, ani też fanbojem Mike’a Portnoya, ale nawet ja słyszę, że po jego odejściu i nastaniu za perkusją Mike’a Manginiego coś się zmieniło, na gorsze. I nie jest to wina samego Manginiego, lecz zawirowania dynamiki w zespole. Stery na dobre przejął John Petrucci i to jego ego oraz coraz większe muskuły i coraz gęstsza broda, zaćmiły słońce Dream Theater, właśnie na The Astonishing. Do muzyki Dreamów dawno przylgnęła ironiczna, „epicka” łatka, więc gdy epicki zespół próbuje nagrać epicką, podwójną, koncepcyjną prog-metal-sci/fi-operę, po prostu musi z tego wyjść tragikomedia na miarę Ayreon. Pomijam głos fanów ortodoksyjnych, dla których zjazd twórczości Dreamów rozpoczął się jeszcze za Portnoya, na Octavarium; ale w obliczu podwójnej epickiej płyty wymiękli po prostu wszyscy, łącznie z Dreamami. Wydawało się, że jeden z najcenniejszych zespołów progresywnych zwyczajnie się wyczerpał.


Tymczasem, zaskoczenie. Na nowym krążku słychać coś, co w mętliku koncertowania, nagrywania i coverowania klasyki rocka gdzieś umknęło: radość. To jakby w tył zwrot i głęboki ukłon w stronę tych wartości, za jakie zespół został uwielbiony na Images and Words. Nie chcę przez to powiedzieć, że Distance Over Time jest krążkiem równie dobrym, ale to, że uderza w podobne nuty i dynamikę. Słychać jest, że znów mamy do czynienia z zespołem, a nie wodzem (Petrucci), błaznem (LaBrie) i wyrobnikami. Skoro już wspominam Jamesa LaBrie, jego śpiew i wokalna maniera – dla wielu czerwona płachta i najsłabsze ogniwo tej muzyki – brzmi tu conajmniej nienagannie. Distance jest płytą przebojową, wyluzowaną, radosną – i dramatyczne pianie LaBrie pasuje tu jak ulał. Kiedy ostatnio ich utwór wpadł w ucho od pierwszego usłyszenia? 15 lat temu na Train of Thought („As I Am”)? A tu już na starcie mamy parę „Untethered Angel” i „Paralyze”, równie mocne co przebojowe.

Distance Over Time słucha się z przyjemnością na wielu płaszczyznach. Po pierwsze, jest to radość z powrotu pewnej wartości, która jak wielu sądziło odeszła na zawsze. Po drugie, jest to krążek, który znacząco spuszcza powietrze z tego balonu jakim stało się Dream Theater; mniej tu nacisku na „prog”, a więcej na „metal”. Muzycy są świadomi świata w którym żyją i oddają to w swoim brzmieniu, mieszając elementy klasycznego heavy metalu z nowoczesnym, „technicznym” progiem. Znalazł się nawet ukłon w stronę Marillion, gdyż tak interpretuję utwór „Barstool Warrior”, żywo nawiązujący do tematyki i elementów płyty Clutching at Straws. Co najważniejsze, Distance nie będąc albumem koncepcyjnym, brzmi bardzo płynnie i logicznie. Album ma swoją wyraźną dramaturgię, jest ciekawie zaaranżowany i wciąga jak dobry film. Do tego krążka chce się wracać i chociaż nie jest przesadnie nowatorski, to nadal brzmi jak krok naprzód, w dobrym kierunku, z powrotem na szlaku.

Powiązane materiały

Dream Theater zagra w Łodzi

Amerykańska gwiazda prog-metalu wystąpi 3 listopada w łódzkiej Atlas Arenie na koncercie w ramach trasy z okazji 40-lecia zespołu.

8.04.2024
Dream Theater - Parasomnia

Powrót Mike’a Portnoya do Dream Theater przyniósł triumfalną trasę koncertową, oraz zupełnie premierowy materiał, którym zespół wraca na należne sobie szczyty twórcze.

18.02.2025
Dream Theater / Warszawa, Torwar / 29.1.2023

Amerykańska gwiazda prog-metalu Dream Theater zagrała ponad 2-godzinny koncert w warszawskiej hali Torwar.

29.01.2023
Dream Theater / Katowice, Spodek / 05.02.2014

6.02.2014
Dream Theater - The Astonishing

Po wątpliwym poprzednim albumie grupa Dream Theater miała szansę na nagranie innej, a przede wszystkim ciekawszej płyty. W przypadku „The Astonishing” najzwyczajniej przesadziła ze wszystkim.

31.01.2016
Dream Theater wróci do Warszawy

Amerykańska legenda prog-metalu zagra 29 stycznia w warszawskiej hali Torwar. Będzie to trzeci koncert tego zespołu w stolicy.

9.11.2022
Dream Theater wystąpi w Krakowie

Amerykańska grupa zaprezentuje się 24 maja w krakowskiej Tauron Arenie.

31.08.2021
Dream Theater wróci do Polski

Amerykańscy prog-metalowcy zagrają 16 lutego we wrocławskiej Hali Orbita w ramach trasy "The Distance Over Time Tour – Celebrating 20 years of Scenes From A Memory".

11.09.2019
Kolejna zapowiedź nowego albumu Dream Theater

“Fall Into The Light” to tytuł singla promującego nową płytę amerykańskiej formacji prog-metalowej Dream Theater. Premiera już 22 lutego.

16.01.2019
Dream Theater z nowym teledyskiem

Amerykańska grupa prog-metalowa Dream Theater zaprezentowała video zapowiadające jej nowy album, który ukaże się 22 lutego.

8.12.2018
Polityka prywatnościWebsite by p3a

Używamy plików cookie

Ta strona używa plików cookie - zarówno własnych, jak i od zewnętrznych dostawców, w celu personalizacji treści i analizy ruchu. Więcej o plikach cookie