Carnival Youth - Good Luck

Marcin KnapikCarnival YouthCarnival Youth2019
Na koniec wakacji płyta w wakacyjnym klimacie. Od zespołu z Łotwy. Jako, że zespół pochodzi z Rygi, to album został nagrany… Tak jest, nie mylicie się: w brazylijskim Sao Paolo, w Red Bull Studios. I zrobiło się jeszcze bardziej wakacyjnie.

„Good Luck” to bardzo przyjemny album. Nie oznacza to równocześnie, że nie jest eksperymentalnie. „Two Monkeys” zaczynające album ma chwytliwy refren (tak jak większość utworów na płycie), ale patrząc na utwór całościowo, słyszymy ciekawe połączenia rytmiczne. Ładne zabawy rytmem zauważyć można też w „Desktop”. Pod względem budowy utworu, najbardziej intrygująco brzmi „Landlord (Die Alone)”. Zwrotki przyjemne, w średnim tempie, ale refreny balladowe, powolne, z dźwiękami pianina. Do tego dochodzą skrzypce. Połączenie całościowo brzmi ciekawie, wytwarzając przy tym melancholijny nastrój. Skrzypce i pianino przewijają się jeszcze w paru utworach na płycie.


Balladami przez całą długość swego trwania są „Friends” oraz „Coral Castle”. Bardzo ładnie współbrzmi końcówka albumu: wspominane właśnie „Coral Castle” oraz żywsze „Side by Side”. Oba utwory łączy taki filmowy klimat. Do tego dodano psychodeliczną nutę w „Only The Moon Can See The Sun”, ejtisowe wpływy w „Birthday” i „Phantom Planet”. Ten ostatni – najbardziej dyskotekowy z płyty i też trochę eksperymentalny. Syntezatory również odgrywają swoją rolę (m.in. „Friends”). Płyta przynosi sporo przyjemnych utworów pasujących do wakacji, takich jak „Boys Do Cry”. Najlepsze momenty albumu: „Birthday”, „Landlord (Die Alone), „Side by Side” – tak to widzę.

Płytę „Good Luck” najlepiej podsumować nieco zmienionymi słowami nowego utworu Taco Hemingwaya: „Twoja płyta pachnie jak ostatnie dni wakacji”. I myślę, że to jedno zdanie mówi o tym wydawnictwie dużo, jeśli nie wszystko.

Website by p3a