Jeśli Artur Rojek składał się z ciągłych powtórzeń, to zespół 1984 składa się ze sporadycznych objawień. Ich reputacja to mieszanka legendy jarocińskiej, trybunów dusz między pokoleniami, niezłomności mimo przeszkód losu, jak i niezachwianej, „punkowej”, zimno-falowej prawdziwości. Ścieżka dziejów tego zespołu to wciąż rotujący skład, ginące taśmy-matki (typowa przygoda wielu zespołów ich pokolenia), problemy z wydawcą (typowa przygoda większości zespołów w Polsce), itd. Tą historię spaja w całość wrażliwość, wizja i „misja” Piotra „Mizernego” Liszcza, dzięki której po 35 latach wciąż mówimy o 1984 w czasie teraźniejszym, a także dostajemy do rąk zupełnie nowy album.
Zaistnienie (objawienie) nowego albumu 1984 nie byłoby samo w sobie niczym szczególnym, gdyby nie fakt, iż jest to ich pierwsza od 13 lat płyta studyjna: po 4891, na którą także czekaliśmy także 13 lat. Sympatycy zespołu dobrze znają pecha, jaki prześladuje wydawnictwa Mizernego i towarzyszy; wypada dla formalności przywołać fakt, iż na faktyczną premierę debiutu 1984 (Specjalny Rodzaj Kontrastu), przyszło czekać… 16 lat. Właśnie te odstępy czasu powodują, że każdy nowy (lub stary) materiał 1984, który wychodzi na światło dzienne w oficjalnie, należy traktować ze szczególną uwagą; tym bardziej, Piękny Jest Świat zasługuje na to w każdym calu, ale nie przez szacunek, lecz żywą krew.
Znajome industrialne logo i ta purpurowa okładka. Sam tytuł zaskakujący, ale o podwójnym dnie, jak wszystkie teksty Mizernego. Jakość i niezależność Anteny Krzyku – doskonały wybór wydawcy. No i skład zespołu, oraz reszty personelu studyjnego, który objął ten materiał swoją opieką. Oryginalna sekcja rytmiczna 1984 z czasów pierwszego singla w Tonpressie: Wojciech "Pancer" Trześniowski i Janusz "Borys" Gajewski; Alma Bury na syntezatorze i wsparciu wokalnym (gościła już na 4891), oraz Sebastian Bełz na gitarze (niegdyś w Tharantuli, razem z Borysem i Pancerem). Wreszcie, produkcja i studyjne wsparcie multiinstrumentalisty Krzysztofa „Sado” Sadowskiego (Dance Like Dynamite).
Obecność tych ludzi i reszty dramatis personæ tej płyty (szczegóły we wkładce) stanowią elektryzujący fundament i „rodzinną” atmosferę, jaka – jak mniemam – towarzyszyła im w studiu. Ma to znaczące przełożenie na zawartość krążka, który od pierwszej do ostatniej chwili zaskakuje, intryguje, porywa do swobodnego acz dziwacznego tańca po salonie, kuchni i korytarzu; a wreszcie, skłania do nura w teksty Mizernego i znalezienia ukrytych odniesień do życia, świata i jego „piękna”. Te utwory wbijają się w skórę – chociażby otwierający „Cierń” – i długo trzymają, dając tego przyjemnego kopa energii, nawet, jeśli zbudowanej na ogólnym ponuractwie i pesymizmie przekazu.
Post-punk, nie tylko w polskim wydaniu, znowu istnieje na pełen etat, przemawiając zarówno do ludzi pamiętających „tamte czasy”, jak i jeszcze młodszej generacji, odnajdującej w tym brzmieniu swój własny głos. 1984 nie nosi w sobie ani grama sentymentalizmu, tylko prze naprzód, wykuwając niezłomnie własną, niezależną drogę. Ich brzmienie znajduje żywy, teraźniejszy poklask zarówno wśród łowców starego brzmienia (kasety, winyle), jak i późniejszych, tych bardziej gotyckich (słynne występy na Castle Party w Bolkowie). Piękny Jest Świat chwyta ich wszystkich za wspólny ogon; w końcu, zimna fala, post-punk, industrial i gotyk to naczynia połączone, jedna rodzina i jedna krew.
Wspomniałem „Cierń”, zaskakującym akustycznym intro, które przechodzi w klasycznie zimną gitarę i rytm, po czym dostaje wsparcie bardziej „gorącego” efektu. Dalej „Ostatni Pilot Wimany”, który jak młotkiem wbija pod skórę przekaz i metafory. Po „Autostradach”, zupełna zmiana: „Nowy Styl”, piętnujący dwulicowość i etos ‘wszystkiego na sprzedaż’, elektryczny i taneczny, wręcz przebojowy. Za chwilę jeszcze coś innego – „Hipernowa To Ja”, z niezwykłym chórkiem Almy, przeniesienie w gotyckie klimaty Closterkeller lub Lacrimosa. A na tym karuzela się nie kończy, bo czeka nas jeszcze utwór tytułowy, oraz na finał – najbardziej ponury i niezwykle osobisty, zagniewany „Ogień”.
Piękny Jest Świat trwa klasyczne 42 minuty, chociaż wydaje się, że mniej, przez jego energiczność i różnorodność. To łagodny początek, który zostaje roztrzaskany w pył znajomym, silnym uderzeniem; oraz, nagła śmierć, raptowne urwanie, atak ciszy, zatrzymanie wszystkiego. Tak jak i reszta płyt 1984, jest to rzecz osobista, ukierunkowana na energię i ten uwalniający gniew. Dla słuchacza, to kilka słów prawdy o samym sobie, wypowiedziane głosem kogoś innego. Wreszcie, to radość z obcowania z muzyką, która ukazuje się teraz, nie przed dekadami, a która przynosi ten sam uniwersalny przekaz. Na całe szczęście, w dzisiejszych czasach jest komu słuchać tej muzyki. I jest nas coraz więcej.
Międzynarodowy Festiwal Producentów Muzycznych Soundedit odbędzie się w Łodzi już po raz 17. W dniach 17-21 października odbędą się warsztaty, prelekcje, spotkania, wystawy i oczywiście wyśmienite koncerty. Pierwsze ogłoszone zespoły to: Fields of the Nephilim, The Chameleons oraz 1984.
"Bagno" czyli nowa płyta trójmiejskiej Bielizny trafi do sprzedaży 16 listopada.
Po znakomicie przyjętym ubiegłorocznym koncercie na Letniej Scenie warszawskiej Progresji grupa The Cult zaprezentuje się 9 czerwca na poznańskim Skwerze Enea Stadion.
Jeden z najpopularniejszych głosów początku lat 80. i 90. - szkocka wokalistka Maggie Reilly - wystąpi 1 października w warszawskim klubie Progresja w ramach trasy “Moonlight Shadow Tour”.
Wyczekiwany od dawna nowy album Turbo zatytułowany „Blizny” będzie miał swoją premierę 14 marca.
Twórcy niezapomnianego hitu "Runaway Train" zagrają po raz pierwszy w Polsce.
Istniejąca od 1984 roku wodzisławska nowofalowa formacja Opozycja zapowiada pierwszą od 13 lat płytę studyjną.
Po dwóch znakomitych koncertach w Krakowie i Warszawie w listopadzie ubiegłego roku, bracia Cavalera pojawią się w czerwcu w Gdańsku, Wrocławiu i Poznaniu.
Była wokalistka legendarnej niemieckiej grupy X-Mal Deutschland wydała debiutancki solowy singel.
Do sieci właśnie trafił soundtrack do filmu „Imago” autorstwa Andrzeja Smolika – wybitnego polskiego muzyka i instrumentalisty. Podczas tegorocznego festiwalu w Gdyni, artysta otrzymał nagrodę za Najlepszą Muzykę. Ponadto, film w reżyserii Olgi Chajdas, nagrodzono Srebrnymi Lwami oraz za Najlepszą Główną Rolę Kobiecą dla Leny Góry. Singlem promującym soundtrack jest utwór „IMAGO SWAN”, który wykonuje Y (BOKKA).
Ukazała się nowa kompozycja wodzisławskiej grupy Opozycja zatytułowana "Bo nie wiedziałeś". Jest to zapowiedź czwartej płyty, która ukaże się w przyszłym roku.
Na 2024 rok przypada 40-lecie formacji Rage, a fakt ten Niemcy zamierzają świętować za sprawą światowego tournée. Zespół zaplanował dwa przystanki w kraju nad Wisłą, gdzie wystąpi 4 maja w Krakowie oraz dzień później w Warszawie.
Grupa z Bradford będzie promowała nową płytę studyjną na czterech koncertach w Polsce.
W tym roku mija 40 lat od premiery albumu "Shout At The Devil" Mötley Crüe. Z tej okazji ukazała się reedycja tej płyty w aż sześciu wersjach.
Album „Jestem” powstał z okazji 40-letniej pracy artystycznej Anny Osmakowicz.
W wieku 59 lat zmarł były basista grupy The Smiths - Andy Rourke.
2 czerwca do sprzedaży trafi niezwykła płyta rzeszowskich weteranów zimnej fali 1984.
Szwedzi z Little Dragon nagrali album „Slugs Of Love”, który ukaże się 7 lipca nakładem Ninja Tune. Wśród gości m.in. Damon Albarn oraz JID.
Założona w 2003 roku przez Marca Collina i Oliviera Libaux francuska grupa Nouvelle Vague prezentuje covery muzyki punk, new wave, czy pop w oryginalnym anturażu bossa novy, dubu, czy reggae. Po śmierci Oliviera w 2021, Marc samodzielnie prowadzi zespół, wciąż nagrywając z rzeszą muzyków oraz wokalistek. Ostatnia płyta zespołu „Should I Stay or Should I Go?” ukazała się w ubiegłym roku, a kilka dni temu zespół wystąpił w warszawskiej Progresji w ramach jednej z odsłon tegorocznego festiwalu Soundedit. Przed koncertem mieliśmy okazję porozmawiać z Marcem, który opowiedział nam o swoim podejściu do materii muzycznej, wspomniał kilka momentów z bogatej kariery zespołu oraz zdradził, jak radzi sobie w czasach zdominowanych przez media społecznościowe.
Tears For Fears kontynuują dobrą passę od kiedy dwa lata temu wydali nowy, wyczekiwany album "The Tipping Point". Był on na tyle udany, że zespół ogłosił długą serię koncertów, przede wszystkim w USA, które od lat są ich domem, ale także na starych śmieciach w UK. A teraz szykują się do rezydencji w Las Vegas. Aby zachęcić fanów do sprawdzenia w jakiej formie są na żywo, TFF nakręcili rozpowszechniany na całym świecie film, a teraz wydali album koncertowy.
"Let Go" to już 22 album w czterdziestoletnim dorobku dorobku formacji KMFDM.
25 lutego grupa Queensrÿche wystąpi w warszawskiej „Proximie” w ramach wspólnej trasy z Night Demon. Jak się okazuje, będą to specjalne koncerty, na których zespół sięgnie do swoich najstarszych nagrań. O szczegółach opowiedział mi jej wokalista Todd La Torre, który zdradził przy okazji swój stosunek do oldschoolowego rocka i metalu, opowiedział o tym, jak utrzymuje formę, a także napomknął o nowej muzyce zespołu.
Rzeszowskie zimnofalowe 1984 wzięło "na warsztat" teksty legendarnego autora tekstów Bogdana Loebla. Owocem tego projektu jest album "Projekt Loebl", którego recenzję możecie przeczytać poniżej.
Grupa The Cult przyjechała po raz trzeci do Polski (zarazem po raz trzeci do Warszawy) w ramach trasy z okazji 40-lecia zespołu. Na repertuar koncertu złożyły się największe przeboje zespołu. Koncert obejrzało około 3000 osób.
W tym roku mija 35 lat od założenia grupy Mudhoney. Ta legendarna formacja z Seattle nie celebruje szczególnie rocznic. Uraczyła swoich fanów nową, jedenastą płytą studyjną zatytułowaną „Plastic Eternity”. O jej genezie, zawartości, a także o relacjach z innymi kolegami-muzykami z pierwszej fali grunge’u, opowiedział mi frontman grupy, Mark Arm.