Lady Pank - LP40

Marcin KnapikLady PankAgora Muzyka2021
Grupa Lady Pank uczciła 40-lecie działalności wydaniem nowego dobrego albumu studyjnego, który jednak najbardziej powinien trafić w gusta dorosłych słuchaczy.

NOWA płyta Lady Pank. Celowo wyróżniłem jedno ze słów, bo trzy lata temu napisałem kilka zdań o „nowym” albumie, który był debiutanckim krążkiem nagranym na nowo, z gośćmi. Na czterdzieste urodziny zespół sprawił fanom nie odgrzewane kotlety typu kompilacja „best of” (przynajmniej na razie), a nowy materiał. Pierwszy nieświąteczny oraz nieautocoverowy od pięciu lat.

Nie brakuje jednak elementu charakterystycznego dla jubileuszy – wspominania przeszłości. Nostalgiczne nuty brzmią w„Ameryce”. Rozliczeniowo-wspomnieniowe echa przebijają z „Wiecznego chłopca”. Ale tekściarze (na tej płycie głównie Wojciech Byrski, są również teksty Michała Wiraszki i jeden Andrzeja Mogielnickiego) pozwolili sobie także na pisanie o tym, co tu i teraz. „Drzewa” poruszają temat depresji, w „Zostań ze mną” wyczuwa się polityczny ton. Tematyki społecznej, konkretnie kwestii podzielonego kraju dotyka „Spirala” – najlepszy według mnie utwór na tym albumie. Jest to solidny rockowy numer, jeden z dwóch momentów płyty z podostrzeniem rockowego pazura. Drugi to „Erazm” traktujący o głupocie opanowującej świat. Wielu osobom może się spodobać „Tego nie mogą zabrać nam” – utwór z kategorii „rockowa ballada do wzruszeń i machania zapalniczkami/lampkami na koncertach”. Ponadto jej tekst bardzo pasuje do obecnych czasów.


Co poza tym? Głównie kompozycje wycięte z poprockowego szablonu. Sporo melodii. Przyjemne, ale zazwyczaj przelatujące przez głowę utwory. Solóweczki Jana Borysewicza od czasu do czasu sobie ładnie płyną. Głos Janusza Panasewicza w dobrej formie. Wpływy syntezatorów, które a to zmiękczają brzmienie („Ameryka”), mocno wpływają na brzmienie  („Najcieplejsza zima od tysiąca lat”), przewijają się w motywie „Pokuty”, przenoszą nas do lat osiemdziesiątych w „Zapomnieć”. Zabawy w skojarzenia? Po pierwszych rytmach „Kartonu” myślałem, że za chwilę wjedzie „It Must Have Been Love” Roxette. Za to trąby w „Pokoleniach” nie skojarzyły mi się z czymś dobrym. O tej kompozycji dwa słowa: rock dęty. Najsłabszy moment albumu. A poza tym już przerabialiśmy kiedyś scenariusz: wiekowy zespół śpiewa o tym, że każde pokolenie ma własny czas.

Najlepiej podchodzić do tej płyty z oczekiwaniem przyjemnych i niezłych (w większości) utworów. Nic wielkiego, ale w sumie czy się jeszcze czegoś takiego od Lady Pank spodziewać? Z 90-procentową pewnością można sobie pozwolić na napisanie, że największe płyty i hity już za nimi. „LP 40” to trochę energii, trochę bujania się, trochę refleksji. Dominuje poprockowa, skrojona, piosenkowa stylistyka. Przyjemne granie dla dojrzałego słuchacza.

Website by p3a