t dot est - BLMRVRSD

Maciej Majewskit dot estONIONWAVE2020
t dot est na swojej pierwszej płycie pozbawionej gości, penetruje majową przestrzeń lockdownu, obudowując ją dźwiękami fortepianowymi, ale nie tylko.

„BLMRVRSD” to dość sugestywna opowieść dźwiękowa. Po krótkim ‘okołomiejskim’ wprowadzeniu „PM 0530”ruszamy w zapętlony triphopowo-ambientowo spacer, naznaczony minimalistycznym fortepianem, który pobrzmiewa w „AM 0507”. Nieco bardziej przejmująco robi się w kolejnym, ponad pięciominutowym „AM 0514”, gdzie akcja zdaje się przyspieszać. Sugerowana jest bowiem przyjemnym, kołyszącym rytmem. Zaś  „AM 0527” – wykręcony, acz zawieszony w przestrzeni, skłania mimowolnie do refleksji. Pierwszą połowę zamyka „AM 0510”, gdzie niedzielne bijące kościelne dzwony i śpiewające ptaki, kojarzą się z introdukcją do „High Hopes” Pink Floyd, a wygrywający w drugiej części fortepian jeszcze potęguje to wrażenie. Druga odsłona płyty zaczyna się smutnym, okraszonym ‘telegraficznym’ loopem „AM 0520”. I choć artysta twierdzi, że na płycie użył jedynie dźwięków fortepianu, jego partia w tym utworze zdaje się temu przeczyć – z improwizacji wyszła bowiem całkiem zgrabna melodia. Z kolei w „one4Ben” (dedykowanemu brytyjskiemu producentowi Benowi Lukasowi Boysenowi ) całość prowadzi przybrudzony bit, tym razem punktowany przez nostalgiczną partię fortepianu. Swoistą kulminacją całości jest „AM 0509” – parkowy, sprawiający wrażenie interludium, a jednocześnie przerwy po wcześniejszych doznaniach. Tym samym robi miejsce dla kapitalnego, bujającego, trochę ‘radioheadowego’ i chamberowego „AM 0513”, by zamknąć się w niepokojącym mgławicowym „AM 0528”.

„BLMRVRSD” to idealna płyta na samotny spacer. Sugeruję słuchać jej zgodnie z kolejnością, ale jeszcze bardziej - na wyrywki. Dzięki temu zaskoczeń w narracji pojawia się więcej za każdym razem.


Website by p3a