Sal Solo Grzegorz Szklarek

Classix Nouveaux

Uwielbiana w Polsce brytyjska grupa Classix Nouveaux powróciła w listopadzie z pierwszą od 40 lat płytą studyjną. Z tej okazji wywiadu udzielił nam jej wokalista Sal Solo.

GS: Na nową płytę Classix Nouveaux czekaliśmy aż 40 lat. Czy uważasz ten album za początek całkowicie nowego etapu w działalności zespołu czy też może jest to kontynuacja tego, co zakończyło się w 1983 roku?

SS: Nazwałbym to raczej urzeczywistnieniem naszych nadziei i marzeń z początków działalności Classix Nouveaux. Byliśmy bardzo młodzi i niedoświadczeni, dlatego też nie wiedzieliśmy wówczas, jak wprowadzać w życie nasze pomysły. Czasem mieliśmy szczęście, że trafialiśmy na dobrego producenta, takiego jak Alex Sadkin, który współpracował z nami podczas nagrywania naszej trzeciej płyty „Secret” z 1983 roku. Ale teraz mieliśmy kilkadziesiąt lat, by zdobyć doświadczenie w produkcji muzyki i udoskonalić nasze umiejętności muzyczne. Tak więc „Battle Cry” jest jakby spełnieniem naszych wieloletnich marzeń muzycznych.

GS: Kto z Was wpadł na pomysł reaktywacji Classix Nouveaux?

SS: To byliście wy, nasi fani (śmiech). Nie mieliśmy pojęcia, że nasza muzyka jest dla nich tak ważna po tylu latach od zakończenia działalności przez Classix Nouveaux. Fanowskie grupy dyskusyjne na Facebooku z całego świata zamieszczały i nadal to robią nasze stare zdjęcia, plakaty, wspomnienia związane z nami. Doszło nawet do tego, że zamieścili datę premiery „Battle Cry”, kiedy my jeszcze jej nie znaliśmy (śmiech). Gdy odkryliśmy, jak dużym zainteresowaniem cieszy się Classix Nouveaux wśród fanów, powiedzieliśmy sobie: „Wooow, to niesamowite jak ważni jesteśmy dla tych ludzi”. I poczuliśmy odpowiedzialność, że musimy im to jakoś wynagrodzić. Najpierw nagraliśmy nową wersję utworu „Inside Outside” z naszej pierwszej płyty i myśleliśmy, że fanom to wystarczy. Ale oni zaczęli się domagać nowego materiału (śmiech). Najpierw wpadliśmy w panikę, bo nie mieliśmy żadnych pomysłów na nowe piosenki. Poza tym nie chcieliśmy znowu grać tego co 40 lat temu. Ale pomyśleliśmy sobie, że stwórzmy coś nowego na miarę roku 2023. Oczywiście „Battle Cry” ma pewne podobieństwa do naszych starych piosenek, ale nie próbowaliśmy odtworzyć tamtego klimatu, lecz spróbowaliśmy stworzyć coś całkowicie nowego. Jestem pewien, że na nowej płycie słychać wiele dźwięków, których nie było na naszych poprzednich albumach.

GS: Zgadzam się. Zaskoczeniem dla mnie były zwłaszcza dwa utwory: tytułowy, który brzmi jakby go nagrała jakaś kapela power metalowa czy zamykający płytę monumentalny „Colour Me The Sky” ze świetną solówką na gitarze.

SS: Kiedy w muzyce rządziły syntezatory, gitary były w piosenkach wyciszone lub wycofane na dalszy plan. Obecnie nie ma takich ograniczeń i możemy sobie robić co chcemy. Dlatego każdy z muzyków Classix Nouveaux mógł wyrazić siebie na tej płycie i zagrać tak jak chciał. Dlatego nowa płyta jest taka bardzo gitarowa. Ale częściowo także z tego powodu, że gitary dobrze zniosły test czasu i nigdy nie zniknęły z muzyki rock’n’rollowej. Każda generacja w ostatnich 70 latach miała w mniejszym czy większym stopniu do czynienia z gitarami.

GS: Skąd wzięliście ten bojowo brzmiący tytuł płyty „Battle Cry”?

SS: Jak już wspomniałem, ta płyta została stworzona dla naszych fanów i do nich też na niej się zwracamy. Jest to zapis obserwacji naszego pokolenia, które jest między 50 a 60 rokiem życia. Gdy przyjechaliśmy po raz pierwszy na przykład do Polski byli oni nastolatkami. Kiedyś mówiło się, że gdy masz 60 lat to Twoje życie już jest skończone, ale spójrz na Micka Jaggera. Ma 80 lat i jaką energię na scenie. Tak czy siak: ludzie w wieku 50-60 lat wciąż mają marzenia, dużo aktywności i planów na przyszłość. My wróciliśmy po 40 latach, ale nie jesteśmy zmęczeni czy zaspani, ale jest w nas dużo woli walki, energii i stąd tytuł „Battle Cry”.

GS: Wspomniałeś już o nowej wersji „Inside Outside”, ale na „Battle Cry” znalazła się także nowa interpretacja Waszego największego przeboju czyli „Never Never Comes”. Czemu zdecydowaliście się na przerobienie akurat tych dwóch utworów?

SS: Obie piosenki mają dla nas wyjątkowe znaczenie. „Inside Outside” pochodzi z naszej pierwszej płyty i gdy planowaliśmy nagrać jakąś współczesną wersję jednej z naszych starszych kompozycji wybór całego zespołu padł właśnie na ten numer. Po prostu jest to jedna z naszych ulubionych piosenek Classix Nouveaux. Jeśli chodzi o „Never Never Comes” to jest to nasz największy przebój i wiem, że dla polskich fanów ma wyjątkowe znaczenie. Gdy w Polsce wypowiesz nazwę Classix Nouveaux to pierwszym skojarzeniem będzie „Never Never Comes”. Mamy wspaniałe wspomnienia z koncertów w Polsce w 1983 roku. Ale był też inny powód: pewnego dnia zobaczyliśmy na Spotify, że „Never Never Comes” ma ponad 1 700 000 odtworzeń. To znaczenie więcej niż jakakolwiek inna piosenka naszego zespołu. Wywnioskowaliśmy, że dla młodszych pokoleń ta piosenka ma jakieś znaczenie i że dobrze zniosła upływ czasu. Postanowiliśmy więc ją nagrać jeszcze raz i wlać w nią nowe życie. Nie chcę teraz wchodzić w szczegóły, ale być może nie jest to ostatnia nowa wersja tej piosenki (śmiech).

GS: Chciałbym Cię zapytać: dlaczego w 1985 roku, u szczytu popularności, postanowiliście zakończyć działalność Classix Nouveaux?

SS: Mieliśmy kontrakt z wytwórnią EMI, dla której nagraliśmy trzy płyty i po wydaniu albumu „Secret” z 1983 roku oni powiedzieli: „To koniec naszej współpracy” i wyrzucili nas ze swoich szeregów. I to był początek końca dla Classix Nouveaux. Jeszcze trochę koncertowaliśmy, przyjechaliśmy między innymi na koncerty do Polski, ale wszystko zmierzało do nieuchronnego końca. W 1985 roku nagrałem utwór „San Damiano”, który stał się dużym przebojem. Był on świadectwem mojego osobistego przeżycia i zmienił całkowicie moje spojrzenie na muzykę.

GS: Jak teraz, po 40 latach, zapatrujesz się na stylistykę new romantic, której częścią byliście?

SS: New romantic było ważną częścią historii muzyki. Ciekawe, ale gdy rozmawiam z moimi znajomymi muzykami z tamtych lat, uświadamiamy sobie często, że współczesna młodzież chce jak najwięcej wiedzieć o new romantic. Chłoną wspomnienia z tamtych czasów. Myślę, że po części jest tak dlatego, że brzmienie new romantic czyli chłodne brzmienie instrumentów klawiszowych, automaty perkusyjne było wtedy zupełną nowością i na wiele lat do przodu czymś zupełnie nowym w muzyce. Poza tym zauważ, że jest mnóstwo współczesnych artystów zainspirowanych brzmieniami new romantic. Wiesz, myślę, że jeśli nie jesteś w stanie wymyśleć niczego nowego, musisz czerpać z tego, co było kiedyś (śmiech). Jakiś czas temu widziałem na YT jakiś zespół z Nowego Jorku grający cover „Guilty” Classix Nouveaux i była to świetna wersja!

GS: Macie jakieś plany koncertowe na 2024 rok dla Europy?

SS: Nie mam w tej chwili pojęcia. Ponieważ nie było nas tak długo musimy sprawdzić jak dużą mamy grupę fanów? Wiem, że jest ich sporo, że są nam oddani, ale chcemy najpierw sprawdzić jaki będzie ich odzew na „Battle Cry”.

GS: Dziękuję za rozmowę.

Website by p3a