- Czujesz się bardziej twórcą filmowym czy muzykiem?
- Na dzień dzisiejszy jestem twórcą filmowym, a muzyka jest dla mnie odskocznią od pracy w mojej branży i od codziennych trosk filmowca.
- Będziesz chciał ten projekt kontynuować?
- Bardzo chciałbym. I tak jestem zaskoczony pozytywnymi reakcjami na te dźwięki i tym, że ktoś się tym w ogóle zainteresował. Owszem, miałem sygnały od ludzi, których znam, że lubią moje piosenki, ale traktowałem to bardziej jako kurtuazję pod moim adresem. Więc mam nadzieję, że gdy już ta płyta się ukaże, to moja muzyka trafi do jeszcze większej ilości słuchaczy, co z kolei da mi impuls do pracy nad kolejnym albumem, gdyż mam ochotę go nagrać.
- W jakich okolicznościach powstał projekt AKX?
- W pewnym momencie miałem dosyć uganiania się za pracą, szukania możliwości realizacji moich scenariuszy. Pomyślałem sobie, że nie stać mnie na własny film, ale na płytę jak najbardziej. Chciałem zrobić coś całkowicie samemu: skomponować muzykę i napisać teksty.
- AKX jest Twoim projektem solowym? W nagrywaniu płyty brali udział inni muzycy…
- Tak, to mój projekt solowy. Zaprosiłem do współpracy moich kolegów, których poznałem przy pracy nad teledyskiem Olafa Deriglasoffa. Byli oni muzykami jego zespołu. Jedyną osobą, która miała poza mną największy wpływ na brzmienie płyty był producent Szymon Swoboda. Jeśli powiedział, że ma coś brzmieć „tak i tak”, to przychylałem się do jego uwag. Podczas pracy nad albumem „So Pure” zastosowałem hierarchię rodem z planu filmowego. Otóż dałem moim muzyką swobodę w graniu ich partii, gdyż nauczyłem się na planie filmowym, że dawanie operatorowi kamery wolnej ręki, owocowało lepszymi zdjęciami.
- Dlaczego zdecydowałeś się śpiewać na „So Pure” po angielsku?
- Przez sześć lat mieszkałem w Australii. Gdy zaczynałem myśleć o tej płycie spodziewałem się, że będzie to album jedynie dla moich przyjaciół w Polsce, którzy te teksty będą rozumieli. Z drugiej strony: o wiele łatwiej się śpiewa wulgaryzmy po angielsku niż po polsku (śmiech). Duża część tych piosenek, choć muzycznie jest bardzo przystępna, ma ciężki przekaz tekstowy. W jednej piosence jestem romantycznym chłopcem, który śpiewa do dziewczyny, że ją kocha, a w kolejnej, że mam dużego „pisiora”, lubię laski i że jestem samym złem (śmiech). Myślę, że współczesny facet, powyżej 14 roku życia, jest połączeniem romantyka i chama. Na przykład główną inspiracją dla piosenki „Najebanza” był utwór „Love Is The Drug” Roxy Music. W tym przeboju zawsze podobał mi się tekst śpiewany przez Bryana Ferry’ego o tym, że idzie do baru, że „wyrywa” laskę, że „miłość jest narkotykiem”. I ja chciałem nagrać coś podobnego. Wyobraziłem sobie, co by było, gdyby facet poszedł do jakiejś „imprezowni”, co by było gdyby PJ Harvey była facetem z dużym penisem i wyrwała kobietę przy barze i uprawiała z nią seks. Niektóre teksty są naprawdę obrzydliwe. Ale chciałem coś takiego nagrać i zrealizowałem swój plan.
- Jesteś filmowcem i muzykiem. Czy planujesz wykorzystać swoje doświadczenie zza kamery w twórczości muzycznej? Na przykład tworząc prezentacje multimedialne na potrzeby koncertów bądź film ilustrujący utwory z „So Pure”?
- O tym nie myślałem, ale to ciekawa myśl. Warto o tym pomyśleć, gdyż wszystko przede mną. Natomiast zrealizowałem teledysk do piosenki „Long Dick”. Było mnóstwo zabawy i dostaję już sygnały od filmowców, że bardzo im się podoba klimat „vintage” w tym klipie.
- Płyta „So Pure” jest już gotowa i wkrótce zostanie wydana. Jak ją teraz oceniasz?
- Cieszę się, że w końcu powstała i uważam, że jest bardzo dobra, ale mam pewien niedosyt. Chciałem na przykład wykorzystać oryginalny fortepian, ale nie było mnie na to stać, bo wynajęcie kosztowało 10 tysięcy za pięć dni. I właśnie z fortepianem związana była moja decyzja o zakończeniu sesji nagraniowych do tej płyty. Otóż fortepian słychać w kompozycji „So Pure”. Wykorzystałem rozstrojony instrument, który stał w miejscu, gdzie nagrywaliśmy płytę. Dźwięki tego fortepianu, w połączeniu z głosami bawiących się dzieci, które dodał producent Szymon Swoboda, sprawiły, że wyszedł z tego najbardziej osobisty utwór na całej płycie. Gdy to usłyszałem uznałem, że nie mam już nic więcej do nagrania, choć mieliśmy zarejestrować jeszcze dwie kompozycje. W ten sposób w dziesięć dni powstało dziesięć utworów.
- Dziękuję za rozmowę.
Foto: Bartek Busko
Oficjalny profil AKX na Facebooku: https://www.facebook.com/akxfilm