- Album „Taka Jak Ty” ukazał się w Dzień Kobiet. Przypadek czy ukłon w stronę Pań?
- To nie był przypadek. Tę datę rozważaliśmy długo, a 8 marca był właśnie tym terminem, w którym zaplanowaliśmy zorganizować koncert premierowy nowej płyty. Był to Dzień Kobiet, a na płycie śpiewamy o Paniach i w szczególności dla kobiet… (śmiech).
- Nad płytą zaczęliście pracować dwa lata temu. Dlaczego ukazała się dopiero teraz?
- Tak, album skończony był już rok temu. Różne okoliczności spowodowały, że przesuwaliśmy termin premiery, aż nadszedł ten moment, gdy nie chcieliśmy już dłużej czekać i wydaliśmy płytę, która jest podsumowaniem pierwszego okresu działalności zespołu Pawkin. Może warto było tyle czekać?
- Nazwa Pawkin może sugerować, że zespół jest projektem solowym Andrzeja Pawki. Jak to wygląda?
- Początki zespołu wiążą się bez wątpienia ze mną i Andrzejem. Jesteśmy też założycielami Pawkina. Korzenie grupy tkwią w zapoczątkowanym w 2006 roku projekcie bluesowym, kiedy nagraliśmy piosenkę autorstwa Sławka Wierzcholskiego „Blues Mieszka W Polsce”. Mieliśmy nagrać album „Pawkin”, który miał być solowym wydawnictwem Andrzeja. Minęło kilka lat, a nasze drogi się jednak rozeszły. Trzy lata temu ponownie zaproponowałem Andrzejowi współpracę, gdyż miałem kilka kompozycji. Zaczęliśmy nad nimi wspólnie pracować i założyliśmy zespół z grupą muzyków, który nazwaliśmy Pawkin.
- W zespole, poza Tobą i Andrzejem, jest jeszcze czterech innych muzyków. Jaki jest ich wpływ na muzykę Pawkin?
- Część utworów skomponowałem ja, a część Andrzej, dwie piosenki skomponował gitarzysta Maciej Płokita, a jeden utwór jest autorstwa Jarosława „Jasiu” Kidawy, który wyprodukował naszą płytę. Jednak cały zespół ma duży wpływ na brzmienie i aranżacje piosenek. Spotykamy się, rozmawiamy, gramy wspólnie próby, a każdy z muzyków zespołu bez wątpienia wnosi swój charakter i stylistyka zespołu, nabiera dopiero wtedy pewnej formy. No i nie mogę nie wspomnieć o pomocy Jarosława „Jasiu” Kidawy, który współpracował z nami przy nagrywaniu płyty zarówno produkcyjnie, jak i aranżacyjnie.
- W jednym z wywiadów sprzed dwóch lat mówiliście, że macie więcej utworów niż ta dziesiątka, która trafiła na „Taka Jak Ty”. Czy te nieopublikowane kompozycje ujrzą światło dzienne?
- Tak, mamy znacznie więcej piosenek, ale nie wiem, czy je wykorzystamy w przyszłości. Pewnie część z nich ujrzy światło dzienne, tym bardziej, że już myślimy o drugiej płycie. Mamy trochę nowego materiału, który prezentujemy na koncertach. Ale to, czy dana kompozycja trafi na płytę czy nie zależy od wielu czynników. Fakt, że część piosenek nie trafiła na „Taka Jak Ty” świadczy, że z jakiś powodów nie wygrały konkurencji z tą dziesiątką, która znalazła się na albumie. Pamiętaj także, że te utwory powstały około dwóch, trzech lat temu, a my jako muzycy i zespół idziemy do przodu, dojrzewamy, mamy nowe inspiracje muzyczne. Nie da się jednak wykluczyć, że któreś z wcześniejszych kompozycji ujrzą światło dzienne na naszej kolejnej płycie.
- Zaczynaliście od bluesa, by na „Taka Jak Ty” zaprezentować pop-rock. Skąd się wzięła ta zmiana stylistyki?
- Hm…trudno powiedzieć. Wiesz, ja i Andrzej graliśmy bluesa pod szyldem Kidnaper już jakieś 16-17 lat temu. Potem był wspomniany już projekt, w który nagraliśmy utwór „Blues Mieszka W Polsce” zamieszczony na pięciopłytowej antologii polskiego bluesa. Z czasem zaczęliśmy tworzyć nowe dźwięki pod wpływem emocji czy nowych inspiracji muzycznych. Zaczęliśmy także współpracować z muzykami niekoniecznie wywodzącymi się ze sceny bluesowej, co też miało swój wpływ. Pamiętaj także, że jak już wspomniałem, dojrzewamy jako muzycy i nie chcemy zamykać się na inne gatunki. Na pewno jednak z bluesa nie rezygnujemy. W sierpniu tego roku zagramy na festiwalu bluesowym w Kraśniku z projektem zupełnie odmiennym od tego co gramy na koncertach i prezentuje naszą płyta, a będzie to koncert typowo bluesowy.
- Macie na koncie udany występ w programie „Must Be The Music”. Jak do niego doszło i jakie korzyści Wam dał?
- To był przypadek. W Lublinie miał się odbyć „pre-casting” do „Must Be The Music”, o którym dowiedzieliśmy się dzień wcześniej. Pomyśleliśmy sobie: „A co nam szkodzi spróbować?”. Zagraliśmy utwór „Pomóż mi” i wyszliśmy stamtąd. Za kilka dni dostałem telefon, że jednak się zakwalifikowaliśmy do programu. I to nam dużo dało. Poznaliśmy wielu ciekawych ludzi, przekonaliśmy się, że na rynku jest wielu znakomitych artystów. Co najważniejsze: mogliśmy się pokazać bardzo szerokiej publiczności i zdobyliśmy doświadczenie. Nawet nas zachęcano, aby startować do innych programów, ale póki co zrezygnowaliśmy. Idziemy zaplanowaną drogą, ale w życiu niczego nie można wykluczyć…
Kraśnicka grupa Pawkin powróciła po dłuższej przerwie z nowym singlem "Rzeka".