- Masz zaledwie 17 lat, ale na płycie „Jestem” Twój śpiew jest bardzo drapieżny i dojrzały. Brałaś kiedyś lekcje śpiewu?
- Dopiero od niedawna biorę regularne lekcje śpiewu. Chodzę co tydzień do nauczyciela, który pokazuje mi jak oddychać, jak mówić poprawnie, bo mam z tym podobno problem. Ale nigdy wcześniej nie chodziłam do żadnej szkoły i nie uczyłam się śpiewać.
- Nie obawiasz się, że te lekcje mogą Cię nieco ograniczyć bądź pozbawić „luzu” w śpiewaniu?
- Hm, nie sądzę. Osoba, u której się uczę jest na pewno nie wstawi mnie w jakiekolwiek „ramki”.
- Kim jest Suzi?
- To jestem ja (śmiech). Autorem nazwy Black Ball Suzi jest Staszek Nowak (gitarzysta i współzałożyciel zespołu – przyp. GS). Gdy zespół przyjechał po raz pierwszy do mnie na próbę do Nowego Sącza i usłyszeli jak śpiewam, to Staszek wyobraził sobie małą dziewczynkę z magiczną kulą, która zabija wszystkich wokół siebie (śmiech).
- W jakich okolicznościach dołączyłaś do zespołu?
- Pewnego dnia napisał do mnie na Facebooku Staszek Nowak. Znalazł moje nagrania na Youtube, a dokładnie moje wykonanie utworu „Drzwi” z repertuaru O.N.A. Była to wersja zarejestrowana podczas warsztatów muzycznych w Muzycznej Owczarni w Szczawnicy. Staszek poinformował mnie, że mają do nagrania płytę i jeśli jestem zainteresowana współpracą, to mogą się u mnie pojawić za tydzień. Oczywiście, że byłam zainteresowana. I tak to się zaczęło.
- Jaki był Twój wkład w powstanie albumu „Jestem”?
- Dołączyłam do zespołu w momencie, gdy od strony muzycznej płyta była gotowa. Były gotowe teksty i linie melodyczne do partii wokalnych. Cześć z nich nie podobała mi się, więc je przearanżowałam tak, abym była w stanie zaśpiewać je po swojemu i nie czuła się jedynie jak odtwórca. Zdradzę, że obecnie pracujemy nad nowymi piosenkami, które trafią na drugi album Black Ball Suzi. Tam już wszyscy będą mieli równy udział w powstawaniu tego wydawnictwa.
- Jak Ci się śpiewa teksty autorstwa mężczyzny czyli Staszka Nowaka?
- Założeniem tekstów Staszka jest to, by trafiały do wszystkich, niezależnie od płci czy wieku. Są to teksty skierowane do ludzi, którzy czują się zagubieni, co w dzisiejszych czasach jest nagminne. My rozmawiamy o tych tekstach. On tłumaczy mi, jakie jest ich przesłanie. I przy okazji udało nam się zrobić bardzo fajną rzecz, a mianowicie połączyliśmy dwa pokolenia. Ja mam 17 lat i śpiewam teksty mężczyzny, który jest w okolicy „czterdziestki”.
- No właśnie: w Black Ball Suzi są muzycy z różnych pokoleń, miast, a nawet krajów. Wasz perkusista jest Słowakiem. Jak wam się ze sobą współpracuje?
- Wiele osób uważa, że odległość jaka nas dzieli to duża przeszkoda. I owszem: są sytuacje, gdy tak jest. Na pewno jest to problem, gdy chodzi o próby czy dojazdy na koncerty. Jednak ja uważam, że motywuje to nas do pracy. Każde z nas poświęca kilka godzin dziennie na muzykę. Na przykład MarošJanček zajmuje się tylko muzyką i ćwiczy po 8-9 godzin dziennie. I gdy już spotykamy się na 2 dni co 3 tygodnie, to gramy ze sobą do „oporu”. I pewnie dlatego jesteśmy tak zgranym zespołem.
- Płyta nazywa się „Jestem”, podobnie jak jeden z utworów. Dlaczego akurat ta piosenka jest dla Was tak istotna?
- „Jestem” jest pierwszym utworem na płycie. Chcieliśmy, aby ten tytuł był jednocześnie komunikatem, że istnieje taki zespół jak Black Ball Suzi i że jesteśmy gotowi dla niego poświęcić bardzo dużo. Poza tym ten tytuł jest krótki i brzmi fajnie.
- Dziękuję za wywiad.
Foto: Mariusz Gruszka