Imogen Heap

Imogen HeapGrzegorz Szklarek
Ukazał się nowy album niezwykłej brytyjskiej wokalistki, multiinstrumentalistki i muzycznej wizjonerki Imogen Heap. Artystka zgodziła się odpowiedzieć na kilka naszych pytań.

- Dlaczego musieliśmy czekać na Twój album aż pięć lat?

- Po wydaniu w 2009 roku mojej poprzedniej płyty zatytułowanej „Ellipse” pojechałam w trasę koncertową i miałam na głowie jeszcze inne obowiązki promocyjne związane z tym wydawnictwem: wywiady, występy telewizyjne i tak dalej. Potem chciałam trochę odpocząć od muzyki. Wiesz, ja nie jestem maszyną, muszę także trochę „pooddychać” życiem pozamuzycznym. Ale gdy już zaczęłam myśleć o nowym albumie, postanowiłam go nagrać w zupełnie inny sposób niż dotychczas. Przede wszystkim nie chciałam, aby to wydawnictwo powstało podczas jednego „ciągu” sesji nagraniowych trwającego na przykład rok. Później znowu bym musiała powtarzać przez rok albo dwa cały cykl promocyjny. Postanowiłam zatem nagrywać po jednym utworze co 3 miesiące i w między czasie koncertować, przygotowywać kolejne piosenki i podróżować. Pojechałam między innymi do Chin, byłam w Himalajach i tam także powstawały nowe utwory. Dodatkowo, poprosiłam fanów, by nadsyłali mi różne dźwięki, które mogłabym użyć na płycie. Także można powiedzieć, że „Sparks” to mozaika, która składa się z elementów układanych etapami.

- Zatytułowałaś ten album „Sparks”. Skąd pomysł na ten tytuł?

- Zadecydowało o tym kilka zbiegów okoliczności. Gdy słuchałam piosenek z tej płyty w moim samochodzie, starając się ułożyć ostateczną kolejność, w jakiej miały one trafić na to wydawnictwo, zorientowałam się, że w tekstach dwóch kompozycji znajdujących się obok siebie, występuje słowo „sparks”. Są to utwory „Entanglement” i „Run-Time”. Nie lubię, gdy na moich płytach powtarzają się jakiekolwiek elementy: dźwięki, tempa bądź słowa w piosenkach. I chciałam usunąć słowo „sparks” z jednej z tych kompozycji, ale pomyślałam sobie jednak, że fajnie brzmi. Ale to nie koniec zbiegów okoliczności. Jak już wspomniałam, fani podsyłali mi próbki różnych dźwięków, do wykorzystania na płycie. Jeden z fanów wysłał mi dźwięk zapalanej zapałki, który trafił na sam początek utworu „Lifeline”. A na płycie demo, którą słuchałam w samochodzie, utwór ten był pierwotnie na pierwszej pozycji czyli można powiedzieć, że album rozpoczynał się od „iskier”, a potem w dwóch utworach pojawiły się znowu „iskry”. Te wszystkie sytuacje sprawiły, że w mej głowie pojawił się właśnie taki tytuł albumu.

- Czy w przypadku tej płyty możemy powiedzieć, że to „concept album”?

- Tak, jak najbardziej. Ale może nie pod względem tematyki utworów, ale sposobu, w jaki one powstawały. Na początku naszej rozmowy wspomniałam, że ten album był tworzony etapami i w zupełnie inny sposób niż moje poprzednie płyty. Dzięki temu miałam możliwość wyjechania do Chin, mogłam wspinać się w Himalajach, w jednej z mych podróży poznałam mężczyznę, z którym jestem właśnie w ciąży. Założyłam własną wytwórnię płytową i studio nagraniowe. „Sparks” to płyta, która jest kolekcją chwil z mojego życia z ostatnich kilku lat.

- Gdy o tym mówisz, wyczuwam w Twym głosie szczęście…

- Bo jestem szczęśliwa…

- I słychać to na tej płycie.

- Tak, jest tam dużo radości, ale też sporo smutku i melancholii. W ostatnich kilku latach przepełniała mnie zarówno frustracja i smutek, ale też i radość. To chociażby z powodu tego, że będę matką. I na „Sparks” starałam się te nastroje zbalansować. Muzyka brzmi w radośnie, ale teksty już nie są takie wesołe.

- Na tej płycie znalazła się między innymi niezwykła kompozycja „The Listeninig Chair”. Utwór ten bowiem powstaje cały czas i masz zamiar co 7 lat dodawać do niego jedną minutę, a całość będzie ukończona po twej śmierci. Jak wpadłaś na pomysł stworzenia takiej kompozycji?

- Gdy zaczynałam tworzyć tę piosenkę, nie wiedziałam jeszcze o czym ona będzie opowiadać i jak będzie brzmiała. Ale miałam poczucie, że komponując „The Listening Chair” chcę poznać jak najwięcej osób i dowiedzieć się, jakiego tematu powinien dotyczyć ten utwór. Skonstruowałam więc fotel z zamontowanym ekranem LED, kamerą, słuchawkami i mikrofonem. W tym fotelu siadali ludzie, którzy odpowiadali na moje pytanie: „What Is The Song That Still Needs To Be Written?”. Fotel ten podróżował ze mną po świecie i odwiedził między innymi Sydney, Edynburg i Londyn. To pytanie rozpoczynało bardzo ciekawe konwersacje i dało mi dużo do myślenia. Ludzie opowiadali mi o swoich obawach i troskach, radościach i smutkach. Co mnie uderzyło to fakt, że różne grupy wiekowe mają tak naprawdę te same problemy w życiu. Mało tego: osoby w moim wieku twierdziły, że powinnam skomponować utwór o tym, jak to jest, gdy żyje się w nieodpowiednim miejscu, ma się nieodpowiednią pracę i jest się w związku z osobą, do której nic się nie czuje. To nasunęło mi pomysł, by ten utwór przedstawił w ciągu 5 minut 35 lat mojego dotychczasowego życia. Jak wynikło z tych rozmów, moje życie, doświadczenia, rozterki, nie różnią się od tego, co przeżywają bądź przeżywali ludzie, z którymi rozmawiałam. Ta piosenka opowiada o nas wszystkich. Ale też jedna z osób w tym fotelu powiedziała, że powinnam napisać utwór, który byłby dla mnie ważny. I tak się stało. Podczas powstawania „The Listening Chair” zrozumiałam, że muszę pójść do przodu. Zmieniłam swój styl życia, zmieniłam znajomości, zostanę matką.

- A propos Twoich fanów: masz z nimi bardzo dobry i bliski kontakt. Jak myślisz, dlaczego tak się dzieje?

- Hm, przyznam, że nie wiem, ale cieszę się, że tak jest. Ludzie odkrywają mnie i moją muzykę w różny sposób. Być może jest to dla nich coś na kształt podróży i odkrywania czegoś wyjątkowego? Oferuję im takie wynalazki jak The Listening Chair czy The Glove Project (Imogen Heap stworzyła specjalne rękawice, dzięki którym można tworzyć muzykę i grać na specjalnie przystosowanych instrumentach – przyp. GS). Daję im możliwość współpracy przy powstawaniu mojej muzyki, pokazuję, że nie idę na „łatwiznę”, że szukam ciekawych rozwiązań. Jednocześnie moja muzyka jest przystępna, choć nie jest to ani typowy, sterylnie wyprodukowany pop ani muzyka awangardowa. Jestem gdzieś pośrodku. Są to po prostu ładne, świeżo brzmiące piosenki.

- Jesteś wokalistką, producentką, performerką, tworzysz różne projekty związanie z komponowaniem muzyki. Czy chciałabyś zostać na przykład aktorką bądź pisarką?

- Wiesz….chyba nie. Dobrze się czuję występując w moich teledyskach, ale raczej nie odpowiadałoby mi odtwarzanie ról czy mówienie dialogów napisanych przez kogoś innego. Poza tym zarabiam na życie tworząc muzykę i tak naprawdę nie potrzebuję występować w filmach. Na chwilę obecną nie jestem też zainteresowana pisarstwem. Wystarczy mi wysiłek, jaki wkładam w pisanie tekstów moich piosenek (śmiech). Mówiąc o pisarstwie mam na myśli przede wszystkim powieści. Nie czuję powołania. Ale może za kilka bądź kilkanaście lat zmienię zdanie.

- Dziękuję za wywiad.

Polityka prywatnościWebsite by p3a

Używamy plików cookie

Ta strona używa plików cookie - zarówno własnych, jak i od zewnętrznych dostawców, w celu personalizacji treści i analizy ruchu. Więcej o plikach cookie