Całkiem niedawno, w zasadzie przed chwilą, wyszedł nowy singiel Molesty zatytułowany „Teraz”. Jak to jest z wejściem Molesty do studia? Vienio dzwoni i mówi: „chłopaki wchodzimy do studia i nagrywamy”, czy może odbywa się jakieś spotkanie przy herbacie i zaczynacie rozmawiać?
Vienio: Mamy teraz taki okres, że wszystkie projekty udało się zamknąć w jednym momencie, a przynajmniej w datach zbliżonych do siebie. Ja w kwietniu, Pelson w troszkę innym, Włodek we wrześniu. Przy poprzednich płytach było tak, że ja byłem w połowie płyty, Pelson nagrywał, a Włodi dopiero siadał do tematu, więc to nie był dobry okres na porozmawianie o wspólnych projektach, bo każdy miał głowę zajętą swoją płytą. Z doświadczenia zawodowego wiem, że jednak lepiej skupić się na jednym projekcie, niż łapać pięć srok za ogon. Spotkaliśmy się i stwierdziliśmy, że każdy z nas jest gotowy by usiąść do nowej Molesty. Rynek też dawał sygnały, że potrzebny materiał. Przy okazji organizacji koncertów padało pytanie o nowy materiał. Rozumiem, że zespół musi mieć nowy materiał, żeby te wszystkie tryby odpowiednio działały, żeby toczyło się to swoim życiem. Wydanie singla spowodowało, że pojawiły się nowe propozycje koncertowe, te wszystkie prawidła zadziałały.
Czy Molesta musi jeszcze wydawać płytę, żeby ludzie przyszli na koncert, czy wystarczy, że zorganizujecie koncert i klub będzie pełny?
Pelson: Molesta ma swoich fanów, tak jak np. zespół Daab przenosząc to na reggae i czy coś wydamy czy nie to fani i tak przyjdą na koncert. Jednakże pytania o nowy materiał padają, a poza tym samemu z siebie chce się nagrać nową płytę, bo jak grasz przez siedem lat ten sam materiał to w pewnym momencie przestaje sprawiać Ci to przyjemność, tracisz frajdę. W między czasie pojawiła się opcja grania z bandem, co też nadało temu nowego wymiaru, pozwoliło grać te stare kawałki z nową zajawką. Jednak jeśli chcesz być uczciwy wobec siebie i wobec ludzi, którzy zawsze kupowali nowe płyty i przychodzili na koncerty, to należałoby im dać coś nowego, coś nowego powiedzieć jako zespół.
Gdy nie ukazują się nowe płyty Molesty bardzo często powstają Wasze solowe projekty, a także dogrywacie się innym artystom. Czy podliczaliście kiedyś ile numerów nagraliście razem wszyscy w trójkę, jednak bez brandu Molesty i czy wyszłaby z tego płyta?
Pelson: Nie, chyba nie. Taka sytuacja zdarzyła się w czterech przypadkach: przy okazji mojej płyty, przy okazji płyty Włodiego i dograliśmy się jeszcze wszyscy w trójkę na płycie Pezeta i Małolata oraz „FuckTede” Tedego. Gdy jesteśmy zajęci swoimi solowymi projektami, to trudno też jest zebrać całą Molestę. Tych propozycji nie było też jakoś dużo, bo my zazwyczaj kumplom nie odmawiamy. Wiadomo, że głównym fundamentem jest to, czy kawałek mi się podoba, bo jeśli coś mi się nie podoba to nie biorę w tym udziału.
Vienio powiedział, że boją się zapraszać. Może faktycznie jest tak, że inni artyści obawiają się, że jak zaproszą Molestę na płytę, to ich osoba zostanie przyćmiona.
Pelson: Zauważyłem że w muzyce ostatnio mamy do czynienia z takim zjawiskiem, które jest dosyć smutne, a mianowicie, że ludzie nie skupiają się na muzyce, a na tym kto kogo "zjadł". Większość opinii wyrażanych ostatnio o muzyce to właśnie to kto był lepszy, kto kogo "zjadł", kto zrobił większy rozpierdol na koncercie. Mam wrażenie, że ludzie przestali chodzić na koncerty. Byłem na koncercie Melissy Green i ona wcale nie zrobiła żadnego rozpierdolu, a to był wspaniały koncert. Dziwne podejście mają dzisiaj ludzie do muzyki. Kiedy ja słucham amerykańskich kawałków to nigdy nie oceniam czy Lil’ Wayne "zjadł" Ricky Rossa, czy Drake - Lil’ Wayne’a. Albo mi się podoba albo nie. Muzyka nie jest żadnym wyścigiem. Tu nie ma komisji, która to ocenia. Liczą się emocje.
Wasze projekty solowe wychodzą w ostatnim czasie dość regularnie, a teraz planujecie płytę Molesty. Nie pojawił się pomysł, by w trójkę założyć swoją wytwórnię? Dzisiaj większość raperów wydaje pod swoim własnym brandami.
Vienio: My mamy własny brand, tylko nigdzie dalej go nie sprzedajemy. Wszystkie płyty Molesty wychodzą pod hasłem Respect Records. Wydajemy je w Fonografice, ale Fonografika nie jest naszym wydawcą, a dystrybutorem i oni je dystrybuują, ale firmujemy to jako Respect Records. Wiadomo, że nie jesteśmy jak inne wytwórnie, nie wydajemy innych artystów. Nie siedzimy w biurze i nie zastanawiamy się, jak kogoś sprzedać, tylko promujemy swoją własną twórczość i na tym się kończy działanie Respect Records. To jest nasz wewnętrzny twór na własne potrzeby.
Pelson: Ta wytwórnia to my. Nie jest to żadna firma, nie ma żadnych pracowników.
Mimo tego, że są wytwórnie, które mają w swoich szeregach młodych raperów, a szefem tego przedsięwzięcia jest jakiś znany raper, to dla tych młodziaków staje się on często blokadą, bo to on jest z przodu, a oni gdzieś tam z boku.
Vienio: Jest blokadą, dlatego musi z nimi ponagrywać. To jest pierwsza zasada. Żeby ich wypuścić na głębszą wodę i usamodzielnić to najpierw musi ich wypromować. Są wytwórnie, które przyćmiewają, ale są też takie, w których każdy raper sobie rzepkę skrobie i ma możliwość dobrego wypromowania się. Nie można jednak tego jednoznacznie stwierdzić, bo pewnie znalazły by się głosy, które by twierdziły, że młodzi raperzy przyćmili swojego mentora. Mogą być i takie głosy.
Trzeba też rozdzielić funkcje właściciela wytwórni od rapera. Trzeba być czasami tylko właścicielem wytwórni, a czasami tylko raperem. Nie wiem, nie jestem w stanie tego stwierdzić, bo nigdy nie byłem właścicielem labelu płytowego.
Gdy Molesta zaczynała, rapu w mediach raczej nie było. Obecnie rap czasem gdzieś się przebija, ale czy tak naprawę media, które są uważane za mainstreamowe, są dzisiaj potrzebne tej kulturze?
Vienio: Myślę, że wszyscy gdzieś są tam sobie nawzajem potrzebni. Byłoby też kiepsko, gdyby był sobie sam hip-hop i nie byłoby go ani w radiu, ani w sklepach. Gazety by nie robiły wywiadów. Wszystko musi gdzieś się łączyć. Artyści potrzebują mediów, by te promowały ich koncerty, płyty, a media potrzebują artystów, by ci opowiadali im o tym co robią i przyprowadzali w ten sposób tym mediom odbiorców. Strasznie mnie wkurwia, że do dziś nie ma hip-hopowego radia. Rockowych jest mnóstwo. Jadąc samochodem mogę w tym samym czasie znaleźć na dwóch czy trzech stacjach tę samą piosenkę. Ja lubię tych wykonawców, ale trochę kiepsko, że płyty się sprzedają, raperzy są na listach OLIS, a nikt nie chce tego puścić w radiu.
Pelson: Może też przez to, że rapu nie ma w mediach, jest on w dalszym ciągu aktualny. Media potrafią zrobić różne dziwne rzeczy z muzyką i ludźmi.
Vienio: Jak jesteśmy gdzieś pod granicą niemiecką i włączamy niemiecką stację VIVA, to 70% muzyki tam prezentowanej to hardcore’owy rap. To jest dla nas szokiem, bo w Polsce tego typu stacje są zawalone dancem i średniej jakości popem. Pytanie: komu media chcą się podlizać? Jak widać w Polsce niż gustom. W krajach bardziej rozwiniętych, takich jak Wielka Brytania, Anglia czy Francja hip hop jest tak silny, że na ulicach go wszędzie widać. Wszyscy są raperami. W Stanach nawet koleś od ręczników w hotelu nosił buty Air Force i czapkę daszkiem do tyłu. Jaki kraj taki obyczaj. W Polsce media wolą zarabiać pieniądze na takich gustach uśrednionych. W dalszym ciągu kultura hip-hop tkwi w niszy, choć raperzy sprzedają dużo płyt.
Mimo sprzedaży płyt w dalszym ciągu tak jest.
Vienio: Może dlatego, że media wkurwiły się, że wszystkie pieniądze, które są w hip-hopie są właśnie prywatne. Nie ma firm, które ustawiają te klocki w taki sposób, że rozdają te karty pod stołem. Teraz wszystko przeniosło się do YouTube, do wytwórni raperów i firm, które to dystrybuują.
W Stanach, tak jak już Vienio powiedziałeś, wszyscy są raperami i wszędzie ten rap można usłyszeć. Czy nie jest tak, że Polacy mają z lekka mało ambitne podejście do muzyki, dlatego media karmią taką papką.
Pelson: Trudno mi się odnieść do tego. Nie znam gustów muzycznych Polaków. Jedni słuchają heavy metalu, inni słuchają disco polo i ci co słuchają heavy metalu mają być lepiej wyedukowani od tych co słuchają disco polo. Wydaje mi się, że to zależy od indywidualnego podejścia człowieka. Ten kto słucha disco może też znać wszystkie inne gatunki muzyczne, łącznie z poważną, a ten od metalu może słuchać tylko metalu. I kto jest bardziej wykształcony muzycznie? To, że tamten słucha z wyboru disco to jego sprawa. Jedni wolą wypić setkę wódki i się pobujać przy prostej muzyce, a inni słuchają grubszych emocji, przekazu. To wszystko jest względne. Trudno oceniać ludzi. Jestem daleki od tego.
Vienio: Media trzy lata temu śmiały się z disco polo, a dzisiaj powstają o disco trzy filmy fabularne, a każda stacja ma swoje pasmo z tą muzyką. A dlaczego nie ma hip-hopu? Na czyje gusta patrzą media kreując swój program? Na ludzi niższego gustu. Powód tego jest jeden i bardzo prosty. Mogą na tym zarobić pieniądze. Popatrzą sobie, że hip-hop sprzedaje 15 tysięcy, a disco 40 tysięcy. Wiadomo już na kim można więcej zarobić. Media kierują się nie ku muzyce, a ku pieniądzom.
Czy dzisiaj jest możliwe sprzedanie płyty w takiej ilości w jakiej sprzedał się „Skandal”?
Pelson: Sprzedać 40 tysięcy płyt. Bardzo ciężko. Może to zrobić kilka osób w polskim hip-hopie. Może to zrobić OSTR i ostatnio się udało Leszkowi zdobyć platynę. Jest dosłownie kilka osób, którym się to może udać. Ciężko jest tego dokonać.
Vienio: Ważne jest, żeby to mierzyć na przestrzeni roku. Platynę dostajesz gdy sprzedasz 40 000 płyt w ciągu roku. Gdyby można było sobie liczyć na przestrzeni lat to każda płyta Molesty, już by się pokryła platyną.
Przez te wszystkie lata od wydania „Skandalu” ten pułap sprzedanych płyt potrzebny by dostać złoto spadał. Dzisiaj to jest to jest 15 000 za złoto. Jakie jest Wasze podejście do tego?
Vienio: Tak to prawda, ten pułap spadł dosyć mocno. Mierzą to na podstawie ogólnej sprzedaży płyt. W danym roku sprzedawano płyt tyle i tyle, a jak spadła sprzedaż o połowę, bo wszystko się przeniosło do Internetu, na MP3, to osoby odpowiedzialne za ustalanie tych zasad muszą zareagować. Pamiętam, że było kiedyś 50 000 i potem ten próg spadł do 35 000 i wtedy Molesta dostała złoto. A przy wspomnianej już przeze mnie rewolucji MP3 próg obniżono do 15 000 sprzedanych egzemplarzy.
Kupowanie płyt poprzez iTunes czy Spotify też powinno się wliczać do sprzedaży? Jak z tym dzisiaj jest?
Vienio: Ta sprzedaż się wlicza tylko w ten sposób, że jeśli kupujesz w takim formacie, to dwie płyty liczą się jako jeden kompakt. Jest na to jakiś algorytm, żeby przeliczyć digital względem głośników realnych. Ale szczerze mówiąc: kogo to interesuje? Taka złota płyta jest jak bombka na choince. Oczywiście jest to jakiś prestiż dla artysty. Można się tym pochwalić, napiszą w prasie branżowej, iż taką płytę otrzymałeś i koniec tematu.
Jak oceniacie młodą polską rap scenę? Czy za kilka, kilkanaście lat będzie komu robić muzykę? Polscy weterani mają godnych następców? Macie jakichś faworytów?
Vienio: Tak, rynek jest pełen młodych twarzy. Powiem szczerze, że aż się gubię. Ta scena ma już kilka pokoleń. W tych najmłodszych czasami już się kompletnie nie orientuję. Staram się to obserwować, oglądać teledyski różnych ‘kotów’, ale te ksywki są już mi obce.
Tak, bo jesteście Wy, potem jest pokolenie jeszcze młodsze, w które wliczają się Diox czy Hades i jest jeszcze kolejne czyli np. B.R.O.
Vienio: Tak, zgadza się. Wśród tych najmłodszych jest B.R.O, jest Paluch, jest Kuba Knap. Jest naprawdę w czym wybierać. Mają oni też bardzo dobry grunt do robienia tego co robią. Jak się urodzili to już była cała struktura przygotowana. Studio można mieć w domu, są przenośne urządzenia do nagrywania. Za naszych czasów to jeździliśmy do Wolta na drugi koniec Warszawy dwoma autobusami, żeby zobaczyć jak wygląda sprzęt do robienia beatów. Dzisiaj beat do swoich nagrywek możesz znaleźć w necie. Jest pełno stron, gdzie znajdują się beaty różnych producentów, z których za jakąś tam opłata możesz korzystać. Dla nas bardzo hiper wydarzeniem było weście do studia. Dzisiaj tak naprawdę może to zrobić każdy.
Pelson: Mamy fajną młodą scenę, chłopaki sobie dobrze radzą. Naprawdę jest w porządku. Dla nas to o czym Vienio wspomina, czyli te wszystkie programy do beatów, do nagrywania to był jakiś kosmos. My rapowaliśmy pod to co tylko się dało skądś przywieźć. Za naszych czasów taka akcja jak np. Hot16Challenge byłaby niemożliwa, a dzisiaj możesz sobie nagrać w domu i za chwile poprzez YouTube wypuścić do Internetu.
Vienio: Dzisiaj zdecydowanie łatwiej jest być artystą niż za naszych czasów. Jest ogromna ilość możliwości promocji. W przypadku rapu też w ten sposób bardzo szybko się weryfikuje, kto jest dobry, a kto zły. Z racji tego, że tu ważna jest technika nawijania, to po 10 sekundach można stwierdzić, czy ktoś jest dobrym MC czy też nie, a mówiąc szczerze kasztanów nie brakuje. Dużo miernoty wychodzi, bo każdy może dzisiaj być tym hiphopowcem, jednak ludzie szybko to weryfikują. No ale tak nie jest tylko z rapem. Dzisiaj każdy może kupić sobie aparat Canona, ale nie każdy będzie umiał ustawić dobrze kadr czy zmontować materiał, jednak nie każdy zrobi z tego dzieło.
Czy Wy jako weterani polskie rap sceny musicie sobie jeszcze coś udowadniać, czy jeszcze coś chcielibyście zrobić, czy raczej osiągnęliście wszystko co chcecie?
Pelson: Tak, chcemy i dowodem na to jest praca nad nową płytą. Gdybyśmy nie tworzyli nowego materiału i ludzie by przez najbliższe powiedzmy 20 lat przychodzili na koncerty i pytali o ten nowy materiał, to właśnie byśmy się zachowywali jak osoby, które spoczęły na laurach. A praca nad nową płytą i nowy album niewątpliwie będą jasnym i wyraźnym sygnałem, że mamy coś jeszcze do powiedzenia od siebie. Natomiast nie ma to nic wspólnego z tym, że chcę sobie lub komuś coś udowadniać, bo ja nie w ten sposób postrzegam muzykę. Gdyby to był bieg na 100 metrów to miałbym pewną wytyczną. I albo bym się zmieścił w tym czasie i sobie udowodnił lub nie, a muzyka tak nie działa i tak jak mówiłem, nie podoba mi się to dzisiejsze podejście. Ja po prostu robię i ludzie albo za tym idą, albo nie.
Mamy już pierwszy singiel, kiedy więc można się spodziewać pierwszej płyty?
Pelson: Na pewno będzie to dopiero po wakacjach.
Ale jeszcze 2015 rok?
Vienio: Tak, tak to na pewno.
Ale koncertów Molesty przed wydaniem płyty można się spodziewać?
Vienio: Tak, to na pewno. Jesteśmy zapraszani na Juwenalia, będziemy w Giżycku. Jak co roku zagramy sporo koncertów, ale chcemy zwiększyć też swoją własną satysfakcję poprzez wydanie właśnie nowego materiału. Do lata też na pewno wyjdą kolejne dwa single, co będzie uciechą dla wszystkich fanów
Będą na płycie jacyś goście? Możecie coś zdradzić?
Pelson: Goście na płycie będą, jednak jeszcze nie możemy zdradzić kto. Na pewno będą dobrzy.
Jutro kinową premierę będzie miał film dokumentalny "Skandal. Ewenement Molesty". Z tej okazji ukaże się również specjalna reedycja kultowej, debiutanckiej płyty "Skandal" legendarnej ekipy Molesta Ewenement.
„Części Zamienne“ to drugi singiel Vienia zapowiadający nadchodzący album „Twarzova“. Do tego utworu raper zaprosił Rasa czyli połowę skadu Rasmentalism.
Pierwszy singel zapowiadający nową płytę Vienia nosi tytuł "Minuta i 20 sec.".
Album "Twarzova" Vienia ukaże się 15 marca.