Rafał Tomaszczuk (Hidden By Ivy)

Rafał TomaszczukGrzegorz Szklarek
Rzeszowsko-białostocki duet Hidden By Ivy wydał swój debiutancki album zatytułowany "Acedia". Jest to jedna z najpiękniejszych polskich płyt ostatnich lat - propozycja dla fanów dźwięków między innymi spod znaku wytwórni 4AD i rocka gotyckiego. Porozmawialiśmy ze współtwórcą zespołu - Rafałem Tomaszczukiem.

- Hidden By Ivy…skąd pomysł na nazwę zespołu i czy ma ona ukryte jakieś znaczenie?

- Nazwa to fragment tekstu, który napisałem w tamtym roku.  Opowiada o dzieciństwie, które spędziłem w pewnym domu, o wspomnieniach  i miejscach z tym związanych.  Wyobraziłem sobie te chwile jako rzeźby przykryte bluszczem przez upływający czas. Ten ponad stuletni dom został niedawno zburzony, wszystko przestało istnieć. Na szczęście narodziła się nazwa i nasz projekt, który w pewnym sensie jest mostem łączącym tamtą przeszłość i teraźniejszość.

- Zespół powstał w 2014 roku z inicjatywy Twojej oraz Andy’ego z God’s Own Medicine. Jak doszło do Waszej współpracy?

- Wszystko działo się instynktownie a w pewnym momencie nawet metafizycznie (śmiech).  Skontaktowałem się z Andym po premierze albumu „Drachma” jego projektu God’s Own Medicine z propozycją współpracy i stworzenia czegoś wspólnie. Podobało mi się to co zrobił i czułem, że możemy dojść do muzycznego porozumienia i coś wspólnie stworzyć. Nie spodziewałem się aż takiego efektu i tak intensywnej współpracy, zrozumienia, a co najważniejsze podobnej wizji tego, co  chcemy wspólnie osiągnąć. Po prostu bez przesady mogę stwierdzić, że czytamy sobie w myślach (śmiech). Wspomnieć należy, że nigdy z Andym się nie spotkałem, dzieli nas ponad 400 km. Ja mieszkam w Białymstoku, on w Rzeszowie.  Jednak wypracowaliśmy sobie dogodny system pracy, z którego póki co jesteśmy zadowoleni.

-W przeciwieństwie do wielu nowych zespołów, które czekają na wydanie debiutanckiej płyty nawet kilka lat, Wy opublikowaliście swój debiut rok po założeniu zespołu. Dlaczego zdecydowaliście się na taki pośpiech? Czy gdyby płyta powstawała dłużej, to jej brzmienie byłoby inne?

 - To nie był pośpiech, nagraliśmy płytę w 9 miesięcy, mix odbywał się na bieżąco w Częstochowie, w MP Studio. Mariusz Piętka, który nam to doskonale zmiksował, czuł co chcemy osiągnąć i dobrze wiedział co ma robić. Tak więc nie mieliśmy żadnych barier, które spowalniały by nam proces twórczo – wydawniczy. Jeśli chodzi o wydawcę, to o ten aspekt też byliśmy w miarę spokojni. Zajął się nami Marcin Krupa i jego Alchera Visions, który wydał wszystkie płyty mojego poprzedniego zespołu Agonised by Love oraz ostatnią płytę God’s Own Medicine.  Cieszę się bardzo, że mogliśmy liczyć na pomoc tych osób, bo dzięki temu „Acedia” ukazała się już rok po tym, jak zadzwoniłem po praz pierwszy do Andy’ego. Jeśli chodzi o jej brzmienie, to byłoby takie samo niezależnie od czasu jej powstawania. Tak jak mówiłem, proces jej tworzenia był intensywny i wiedzieliśmy w jakim muzycznym  kierunku chcemy zmierzać .

- Jak wyglądała praca nad tym albumem i jaki był podział obowiązków między Wami w procesie tworzenia „Acedii”?

-Część utworów z „Acedia” oparta jest na zalążkach pomysłów Andy’ego, które sobie przez lata magazynował. Odsłuchiwałem sobie tego w skupieniu i wyobrażałem gotowe aranże. Dzieliliśmy się pomysłami, opisywaliśmy nasze wizje,  a potem Andy zabierał taki „szkielet” utworu do swojego warsztatu i go opracowywał od strony instrumentalno - kompozytorskiej. Ja pisałem tekst, układałem linię wokalną, a potem znów wspólnie produkowaliśmy całość.

-Czy w przypadku piosenek na tej płycie i ich tematyki możemy mówić o pewnej zamkniętej całości czy tzw. concept albumie?

- Wyobraź sobie starą skrzynię znalezioną na strychu, pełną zdjęć, listów, pamiątek. Zamkniętą przeszłość pełną ludzi, miejsc i chwil. Po jej otwarciu to wszystko na ożywa, oczyszcza się z kurzu i pajęczyn, pozwala o sobie choćby przez chwilę pamiętać. ”Acedia” można do tego porównać, to podobne emocje i treści.

- W nagrywaniu płyty wzięły gościnny udział dwie wokalistki: Inga Habiba z Lorien oraz Małgorzata Masłowiecka. Dlaczego Wasz wybór padł na te dwie Panie?

-Mieliśmy pomysł  na orientalne wokalizy i od razu pomyśleliśmy o Indze ( Lorien, Habiarjan), która jest wokalistką dużego formatu i liczyliśmy na jej pomoc. Na szczęście się zgodziła, a efekt przerósł nasze oczekiwania. Małgorzata Masłowiecka to moja żona, która odpowiedzialna jest za sferę graficzną Hidden By Ivy oraz napisała dwa teksty: „Nie Znam Więcej” oraz „My Sad Eye”. W tym drugim utworze udzieliła się także jako lektor oraz zaśpiewała mały fragment, który kończy utwór oraz całą płytę.

- Skąd pomysł, by wykorzystać w utworze „Don’t Go” fragment tekstu autorstwa Koheleta?

- To pomysł Andiego, jego tekst i kompozycja. Już na etapie demo poziom emocji zawarty w tej kompozycji był piorunujący i robił wrażenie czegoś na kształt duchowego oczyszczenia oraz poszukiwania nadziei w ciężkich chwilach. Od razu to poczułem i wiedziałem , że muszę Andy’ego zostawić sam na sam z tym kawałkiem. Dobrze się stało, bo świetnie to zaśpiewał, jego córki pojawiły się w chórkach, co tylko podbiło niezwykły charakter tej kompozycji, a połączenie tekstu Andy’ego z Koheletem dopełnia całości.

- Jeden utwór na płycie czyli „Nie znam więcej” ma tekst po polsku, a reszta jest po angielsku. Dlaczego ta piosenka jest w języku Szekspira?

- Utwór uważany jest przez wiele osób za najlepszy na płycie. Chciałem w końcu zaśpiewać po polsku. Poprosiłem żonę o napisanie tekstu, bo miałem przeczucie, że zrobi to lepiej. Tak też się stało. Produkcja tego kawałka zajęła nam trochę więcej czasu, ale efekt jest zadowalający. Powstał bardzo ciekawy utwór, trochę odstający od reszty, z bardzo symbolicznym i ważnym dla mnie tekstem.

- Ten album znakomicie sprawdziłby się jako soundtrack filmu. Jak wyobrażasz sobie idealny film z muzyką Hidden By Ivy?

- Myślę, że mógłby to być film w stylu „Pikniku Pod Wisząca Skałą”: oniryczny i pełen tajemnic.

- W kilku fragmentach tej płyty wyraźnie słychać, że macie inklinacje ku formom bardziej piosenkowym, przebojowym („To Abandon”, „Pale Shade”, „Don’t Go”) i posiedliście talent komponowania znakomitych melodii. Czy w przyszłości nie kusi Was by pójść bardziej w stronę takich właśnie klimatów?

- Jasne, że kusi. Skoro mamy talent do melodii i przebojów to musimy to jakoś wykorzystać i zarobić kupę kasy. Nagramy zatem płytę z samymi pop przebojami (śmiech).  A tak poważnie to pewnie kilka łatwiejszych w odbiorze utworów znajdzie się na nowej płycie. Nie mamy ustalonej koncepcji i ogólnego zarysu tego, co chcemy stworzyć. Oczywiście wszystko odbywa się wyznaczonych przez nas ramach i jeśli pojawi się chęć i pomysł na twór bardziej piosenkowy, to taka piosenka powstanie.

- Czy Hidden By Ivy jest jednorazowym projektem czy planujecie jego kontynuację?

- Skoro ta nić porozumienia jest tak mocna, to szkoda ją przecinać. Późną jesienią zaczynamy pracę nad nową płytą.

- Dziękuję za rozmowę. 

Powiązane materiały

Hidden By Ivy

Hidden By Ivy są rzadkim przykładem sytuacji, kiedy twórcza praca odbywa się drogą korespondencyjną i przynosi tak zdumiewające efekty. Druga płyta duetu „Beyond” ponownie przenosi do świata silnie nasyconych emocji, utkanych z pięknych dźwięków rodem z lat 80. O tym, jak przebiegał proces tworzenia tego, a także poprzedniego materiału opowiedziała naszemu wysłannikowi Maciejowi Majewskiemu połowa duetu – autor tekstów i wokalista grupy Rafał Tomaszczuk.

6.04.2017
Hidden By Ivy - Inner

"Inner" to trzeci już album białostocko-rzeszowskiego duetu Hidden By Ivy, czołowego przedstawiciela polskiej sceny gotyckiej. Płytę zrecenzował dla nas Jakub Oslak.

1.12.2019
Hidden By Ivy - Beyond

Drugi album duetu Hidden By Ivy zatytułowany „Beyond”, zawiera jeszcze więcej ciekawej i bardzo emocjonalnej muzyki, przenoszącej słuchacza do zupełnie niezwykłego świata.

7.04.2017
Polityka prywatnościWebsite by p3a

Używamy plików cookie

Ta strona używa plików cookie - zarówno własnych, jak i od zewnętrznych dostawców, w celu personalizacji treści i analizy ruchu. Więcej o plikach cookie