MM: Czym jest dzisiaj zespół T.Love?
MS: Z jednej strony jest to moje ukochane dziecko, a z drugiej duże przedsiębiorstwo, które funkcjonuje jako grupa kilkunastu osób związanych z tym tematem, bo oprócz muzyków są techniczni, oświetleniowcy, odsłuchowcy i dwójka menedżerów. Zrobiło się z tego całkiem poważne przedsięwzięcie, które dobrze funkcjonuje. Czasami jestem tym zmęczony, bo choć lubię grać koncerty, to T.Love to jest jednak taki czołg, taka przewidywalna maszyna. Natomiast planujemy w przyszłym roku wydać płytę, do której przymierzamy się już w grudniu. Powstają już jakieś piosenki. Chłopaki jeszcze nie pokazali mi tego, co mają, bo chcemy zacząć od prób. Na lipiec mamy zarezerwowane studio „Custom 34” w Gdańsku i chcemy nagrać tam płytę, o której nie wiemy nic. Jest to o tyle ciekawe, że na „Old Is Gold” (poprzednia płyta T.Love, wydana w 2012 r. – przyp. MM), jaki na pozostałe płyty był plan. Myślę, że ona się będzie nazywała po prostu „T.Love”, bo nie było jeszcze takiej płyty. Ciekaw jestem, co z tego wyjdzie, bo w zespole takim, jak nasz, czyli długowiecznym, ciężko jest zrobić płytę, którą pójdziemy do przodu. Natomiast nie podnosimy sobie poprzeczki i nie ciśniemy, że musimy przebić „Old Is Gold”, która nas wymęczyła i wypociła z nas ostatnie soki. Opłacało się, bo zdobyła uznanie, pomimo braku tzw. mainstreamowych przebojów. Została wyróżniona „Fryderykiem”, co dla mnie i dla Maćka Majchrzaka (gitarzysty T.Love – przyp. MM), z którym produkowaliśmy ten album jest dużą nagrodą. Po tej płycie musieliśmy odpocząć. Teraz chcemy podejść na luzie do tego wszystkiego. Wejść do studia i po prostu nagrać płytę. Myślę, że do końca kwietnia będziemy gotowi.
MM: Masz swoje pomysły na piosenki?
MS: Nie, ja jestem współkompozytorem od strony tekściarskiej i wiele linii wokalnych jest mojego autorstwa, więc na muzykę też mam wpływ.
MM: A czy założenie, jakie przyjęliście przy „Old Is Gold”, czyli dwupłytowy album, potem przerwa, skonsolidowało jakoś mocniej T.Love i to już jest inny zespół? Czy na tym etapie trudno to rozpatrywać w takiej sytuacji?
MS: Trudno to rozpatrywać. Myślę, że w sytuacji ekstremalnej, gdyby na przykład trzeba było komuś z nas pomóc, zareagowalibyśmy jednogłośnie. Nie spotykamy się jakoś mega często, ale my się znamy jak łyse konie. To jest jak stare małżeństwo, chociaż nadal to są moi kumple i myślę, że ja też jestem ich kumplem. Znamy się na wylot, bo w tym zespole było już wszystko, co mogło być. Każdy zna każdego i nikt nikogo nie ściemni jakimiś tanimi tekstami. Dlatego wychodzę z założenia, żebyśmy byli tym zespołem przede wszystkim na próbach i na scenie. Oczywiście, potrafimy się czasem razem zabawić, pójść na drinka - to się zdarza jeszcze. Ale przecież każdy z nas ma też swoje życie, przyjaciół, swoje rodziny i projekty muzyczne. Natomiast kiedy jest spotkanie zespołu, to wszystkie inne rzeczy nie mają znaczenia. Często myślę o tym, co dalej będzie z T. Love. Muszę przyznać, że nie jest źle, jak na tak długi staż. Idealnie nigdy nie jest. To tak jak w związku z kobietą. Na początku jest faza erotyczna, seksualna, a potem zostaje szacunek, przyjaźń, dbanie o siebie i generalnie inaczej patrzysz na to wszystko bez większych emocji. Tak samo jest w T.Love. To są bliscy mi ludzie, natomiast nie chodzimy po mieście ze sobą, tak jak w latach 90. i nie spędzamy ze sobą czasu non stop. Zresztą udawanie, że tak jest byłoby śmieszne. Natomiast jest tak, że ja rzucam info: „Panowie, w grudniu robimy próby, ustalmy terminy” i wtedy się zbieramy, tak jak reprezentacja zbiera się na zgrupowanie, zaczyna się myślenie i robimy płytę. Zabukowałem to studio dużo wcześniej, żeby był taki bacik i to jest ok. Nie mam też żadnych projektów pobocznych obecnie, żeby skoncentrować się tylko na tej płycie.
MM: 28 listopada w „Stodole” gracie koncert, na którym pojawią się Edyta Bartosiewicz i Wojciech Waglewski. Dlaczego akurat tych artystów zaprosiliście?
MS: Po pierwsze, co roku staramy się wybierać fajne, młode supporty, które coś wznoszą. Pokazujemy je swojej publiczności, ale liczmy też na młodszą publikę. Tym razem zagrają Maja Koman - ciekawa dziewczyna i Cosovel, który też jest interesującym zespołem. Jest duża scena naprawdę ciekawej, nowej muzyki, więc nie ma problemu z tym, by wziąć fajne supporty. Natomiast jeśli chodzi o dobór gości, to staram się kierować tym, by Ci artyści się nie powtarzali. Wojtek Waglewski grywał z nami na różnych scenach, ale w „Stodole” jeszcze nie. W zeszłym roku był jego syn, więc pomyślałem, że może teraz czas na ojca. Wojtek zagrał również na płycie „I Hate Rock'n'Roll” (wydanej w 2006 r.) w utworze „Czarnuch”. Wiem też, że podoba mu się „Old Is Gold”. Zresztą wybrał z niej dwa utwory – „Frontline” i „Syn Marnotrawny”, które zagramy razem. Natomiast zaproszenie Edyty Bartosiewicz chodziło za mną od dawna. Mało jest u nas śpiewających dziewczyn z gitarą, które wychodzą i grają rock and rolla. Edyta na pewno do tej wąskiej grupy należy. Nie było łatwo ją zaprosić, bo ona jest raczej stonowana. Ale udało się i zagra z nami piosenki właściwie klasyczne, czyli „IV LO” i „Nie, Nie Nie”. Namawiam ją tylko, by wystąpiła z gitarą, to przyłoimy na trzy gitary. Dobór gości na naszych koncertach wynika z szacunku do artysty oraz żeby było ciekawie dla publiki. Raczej są to goście z tej tzw. wyższej półki, uznanej. Oczywiście w większości też ich znamy.
MM: Setlista, z tego, co mówisz będzie przekrojowa. Szykujecie jeszcze jakąś niespodziankę?
MS: Spróbujemy zagrać jeden nowy numer. Pomimo tego, że próby do nowej płyty zaczynamy w grudniu, dostałem kilka kawałków od Majchera. Spróbuję coś do tego napisać i zagramy, żeby było odświętnie, „stodolanie”, jako zwiastun nowej płyty.
MM: Dziękuję za rozmowę.
T.Love, Warszawa, Stodoła - 28 listopada.
Bilety:
Muniek Staszczyk to fenomen polskiej sceny muzycznej - od ponad czterech dekad jest liderem T.Love, a prócz tego udziela się solowo i współpracuje z wieloma polskimi artystami. Szczególnie bliski jego sercu jest Macio Maślikowski, częstochowski artysta, lider punkowej formacji Shamboo. Teraz Muniek i Maślikowski łączą siły i jako Shamboo + Muniek przedstawiają wspólny kawałek - "Wolność"! to zapowiedź wspólnego albumu, który ukaże się jesienią tego roku.
Night Lovell - jedna z najciekawszych postaci undergroundowego hip-hopu i dark trapu jesienią zawita do Polski na jedyny klubowy koncert. Występ artysty odbędzie się 13 listopada 2024 roku w warszawskiej Progresji.
T. Love, Kasia Kowalska i grupa Brudno zaprezentowały się podczas kolejnego wieczoru na scenie w kamieniołomach w Kazimierzu nad Wisłą. Festiwal Muzyczny Kazimierz potrwa z przerwami do 24 sierpnia.
Grupa T.Love po 5 latach przerwy nie tylko wróciła do muzycznej aktywności, ale reaktywowała się w składzie sprzed trzech dekad, by świętować… 40-lecie działalności. Owocem tych poczynań jest płyta „Hau! Hau!”.
Po epickim analogowym „Old Is Gold” T.Love powrócił do bardziej zwartych form, nie pozbawionych sznytu przebojowości.
Madison McFerrin - znakomita nowojorska wokalistka wystąpi 13 listopada na koncercie w warszawskim Jassmine.
Night Lovell, jeden z największych kotów niezależnej rap sceny i absolutny pierwszoligowiec kanadyjskiego trapu wróci do Polski, aby po wyprzedanym do ostatniego miejsca koncercie w 2019 roku, rozpalić ogień na scenie warszawskiej Progresji. Jego koncert zaplanowany jest na 10 października.
„Nie, nie, nie” to singiel promujący album Kwiat Jabłoni i Goście „Wolne serca”, który ukaże się̨ 22 lipca 2022 roku z okazji 78. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego.
Grupa T.Love wydała nowy singel "Pochodnia" z gościnnym udziałem Kasi Sienkiewicz z Kwiatu Jabłoni.
Legendarny zespół T.LOVE trafił pod skrzydła Universal Music Polska.
Hiatus Kaiyote zapowiadają nowy album "Mood Valiant" dla Brainfeeder / Ninja Tune. Dwukrotnie nominowany do Grammy zespół z Melbourne opublikował też pierwszy singiel z nadchodzącego krążka. W znakomitej piosence „Get Sun” wspiera ich brazylijska legenda - Arthur Verocai.
Legendarna hip-hopowa grupa Public Enemy wyda 25 września nowy album studyjny, który będzie pierwszym wydawnictwem zespołu po powrocie do wytwórni Def Jam Recordings.
Muniek Staszczyk zapowiedział reaktywację T.Love w składzie z początku lat 90-tych.
Madison McFerrin - wschodząca gwiazda „soulapella” i córka Bobby’ego wystąpi jesienią na dwóch koncertach w Polsce: 23 10. we Wrocławiu i 24.10 w Warszawie.
Bednarek & 5 Element oraz Pola Rise promują "T.Cover".
Album "T.Cover" ukaże się 16 listopada.
27 lipca do sklepów trafią winyle „Achtung Baby" (1991), „Zooropa" (1993) oraz „The Best of 1980-1990" (1998).
Kanadyjska rewelacja z Ottawy - Night Lovell, autor hitów takich, jak: "Dark Light" czy "Still Cold", wystąpi 10 października w Proximie w Warszawie.