Marcin Świetlicki

Marcin ŚwietlickiMaciej Majewski
Marcin Świetlicki nie próżnuje. Wciąż aktywny literacko i ze Świetlikami, postanowił zebrać swoje liczne kolaboracje z innymi artystami na płycie „Zło,te przeboje”. O jej zawartości i o kolejnych planach artystycznych opowiedział mi w długiej rozmowie.

MM: Czyim pomysłem było zebranie Pana gościnnych udziałów w jedną płytę „Zło, Te Przeboje”?

MŚ: Moim. Nie zgadzam się na cudze pomysły (śmiech)

MM: A czy któreś z kolaboracji muzycznych, które popełnił Pan na przestrzeni lat nie znalazły się na tej płycie?

MŚ: Jest ich mnóstwo. Powody były bardzo różne. Mogę je wymienić. Bardzo ubolewam, że na płycie nie znalazły się moje kolaboracje z dziewczęcym zespołem Oczi Cziorne. Grałem z nimi lat temu kilkanaście, mniej więcej na początku wieku. Niestety nie zarejestrowaliśmy razem nic w studiu, natomiast nagrania koncertowe są wyśmienite, jak chociażby koncert, który zagraliśmy z dziewczynami w „Trójce”. Polskie Radio rości sobie jednak prawa do tego materiału i trzeba by im za nie zapłacić. Była też taka mało znana składanka „Łódź Kaliska” z koncertu w tym miejscu, na której znalazło się nasze wspólne nagranie, ale akurat ta wersja mi się nie podoba (śmiech). Strasznie lubię z nimi pracować. W tym roku też wykonaliśmy wspólnie kilka piosenek na koncercie we Wrocławiu, natomiast nagranie nie było zadowalające. Boleję, bo kocham te dziewczyny. Poza tym z Pidżamą Porno nagrałem parę numerów np. „Gloria”, która wyszła na płycie „Styropian”, tylko, że to jest cover piosenki Vana Morrisona, którą potem wykonywała Patti Smith, czy Jimi Hendrix. W każdym razie, ponieważ jest to cover, to zaczęłyby się jakieś jaja z prawami autorskimi, więc wolałem tego nie ruszać. Natomiast z zespołem Duberman – reggaeową grupą naszego perkusisty nagrałem piosenkę, która nie znalazła się na mojej płycie z powodów politycznych. Bardzo chciałem, żeby ta piosenka weszła na płytę, zwłaszcza, że było to moje pierwsze spotkanie z Pablopavo. W 2006 roku nagraliśmy wspólnie utwór, nie znając się jeszcze za bardzo. Nie wiedziałem, kto to jest i co umie. Był wtedy jednym z wokalistów Vavamuffin. Zawstydziłem się bardzo i nie umieściłem jej na mojej płycie, bo mówię w niej rzeczy straszne. W 2006 roku przewidziałem w tej piosence katastrofę w Smoleńsku. Pomyślałem sobie, że jak teraz przypomnę tę piosenkę, to będzie niesmacznie ze względów czysto ludzkich. Dlatego jej nie ma, podobnie jak i kilku innych rzeczy. Mam nadzieję, że kiedyś wydam drugą część tej płyty. 

MM: Najprzyjemniejsi, to Pana najnowszy zespół, stworzony z Dariuszem Dudzińskim, znanym z Ewy Braun i Michałem Wandzilakiem. Skąd wziął się pomysł na ten zespół? Świetliki już nie wystarczyły?

MŚ: Mówiłem już o tym wielokrotnie, że Świetliki to żona, a ja szukam wielu młodych atrakcyjnych kochanek (śmiech). Świetliki się tak denerwują i zachowują jak stara żona, ale ja po prostu potrzebuję ujścia dla mojego temperamentu.

MM: A czemu płyta zespołu jest tak trudno dostępna?

MŚ: Bo nie jest dla każdego. Jest dla tych, którzy naprawdę jej chcą.Od początku pomysł był taki, że wydajemy w nakładzie 500 sztuk i sprzedajemy za barem w „Pięknym Psie” w Krakowie. Już tylko kilka egzemplarzy zostało. Sami za nią zapłaciliśmy, sami ją zrobiliśmy i sami ją wydaliśmy. Stary punkowy pomysł „zrób to sam” i koniec.

MM: Przechodząc do zawartości płyty „Zło, Te Piosenki” - „Złodziej Ognia” Kryzysu w pierwotnej wersji był po angielsku. Jak to się stało, że dopisał się Pan do tekstu Magury w wersji polskiej?

MŚ: Muszę sobie przypomnieć... Roberta Brylewskiego poznałem w drugiej połowie lat 90. i zawsze mu powtarzałem, że „Małe Psy” i „Złodziej Ognia” podobnie jak „Dolina Lalek” są moimi ukochanymi nagraniami Kryzysu. Wiedział, że zawsze „Złodzieja Ognia” chętnie wykonam, a „Małe Psy” wykonałem z Non Stop Quartetem i było to nagrane w 2001 roku. Co ciekawe – nagraliśmy to dzień po ataku na wieże World Trade Center w Nowym Jorku. Chyba rok później Robert powiedział, że nagrywa płytę ze Światem Czarownic i spytał mnie, co ja mógłbym nagrać. Muszę tu wyznać – mam nadzieję, że inni koledzy się nie obrażą – że w świecie muzycznym moim najlepszym kolegą jest właśnie Robert Brylewski. To jest mój rówieśnik, myśli to samo, co ja i ma takie same przygody jak ja. On jest Świetlickim gitary, a ja jestem Brylewskim poezji (śmiech). Aż dziwne, że nie chodziliśmy do jednej klasy. Maleńczuk jest ten sam rocznik, ale on jest z technikum, a my z liceum (śmiech). Nie pamiętam, czyj to był pomysł, bym się dograł do „Złodzieja Ognia”, natomiast doskonale pamiętam dzień nagrania tego w Białymstoku. Umówiliśmy się z Brylewskim w Warszawie i wsiedliśmy do jego starego, rozpadającego się, pięknego auta. On był kierowcą – dokładnie takim samym jak w filmie „Polskie Gówno” (śmiech). Jechaliśmy w chmurze dymu, a kierowca opowiadał mi rzeczy fascynujące. Dojechaliśmy do Białegostoku, gdzie podkład był już nagrany. Dopuścili mnie do mikrofonu i nagrałem wiele wersji tej piosenki, po czym poszedłem spać. Robert całą noc nad tym siedział i rano już był gotowy miks. Przy śniadaniu wysłuchałem przepięknej wersji tej piosenki i się zadziwiłem. Lubię ją, bo jestem tam niby Marcinem, ale jestem ze świata niby innego. Nigdy nie byłem taki, jak w tej piosence.

MM: Wspomina Pan, że „Jakże Ściana Ta Cienka” Kabaretu Starszych Panów zawsze chciał Pan nagrać. A jakie miejsce w świecie Marcina Świetlickiego zajmuje twórczość Panów Przybory i Wasowskiego?

MŚ: Bardzo znaczące. Jeśli myślę o wielkich polskich poetach, to myślę sobie: Kochanowski był w porządku, Mickiewicz był w porządku, Gałczyński był w porządku i Przybora w porządku. Chciałbym być w tej pierwszej piątce poetów. Naprawdę. Po prostu Ci poeci, którzy słyszą muzykę, którzy rozumieją muzykę... Mickiewicz na pewno jakiegoś dziewiętnastowiecznego punk rocka słuchał. To są poeci strasznie bliscy muzyce. Myślę, że Czesław Niemen strasznie się mylił śpiewając Norwida, bo to nie były teksty muzyczne. Tuwim jest śpiewny, Gałczyński jest rewelacyjny pod tym względem. Obaj byli bardzo rosyjscy, tak samo jak ja, bo pochodzę ze wschodu, z Lubelszczyzny i do granicy jest bardzo blisko – śpiewni jesteśmy. A poezja to śpiewność jest i bliskość do muzyki. Tuwim jest potwornie muzyczny. To, że Demarczyk go śpiewała jest znamienne, bo każdy jego wiersz nadaje się do zaśpiewania. A wiersze Przybory istniały wyłącznie z muzyką. Uważam go za wielkiego polskiego poetę i trochę wstyd by było nagrywać płytę Świetlickiego z tekstami Przybory i muzyką Wasowskiego, bo to już wszystkie niefajne ludzie zrobiły (śmiech). Ale przynajmniej tę jedną piosenkę bardzo chciałem nagrać, tym bardziej, że znalazłem odpowiednią partnerkę do zaśpiewania tego utworu, czyli Julię Kamińską. Pierwotnie chciałem to zrobić z innymi wokalistkami, ale nie wyszło. Julię natomiast poznałem przez jej chłopaka – Piotra Jaska. Rok temu zapytałem ją, czy zna tę piosenkę. Odpowiedziała, że tak, że bardzo ją ceni i wchodzi w to. Przyjechała do mnie do Krakowa, usiadła w kuchni, nasz klawiszowiec Michał Wandzilak wyjął mikrofon i Julia zaśpiewała.

MM: A jak to było z „Szedł Glinka”? Bo wspomniał Pan, że tam się coś popsuło i zespół Starzy Singers zaadoptował ten tekst.

MŚ: To było tak, że muzyka już była. Bardzo mi się spodobała, a zespół zaproponowali tekst. Odpowiedziałem: proszę bardzo i pojechałem do Poznania. Akurat byłem wtedy umówiony z innym moim kolaborantem Cezarym Ostrowskim na jakieś nagrania. Poprosiłem, żebyśmy nagrali wokal także do tego numeru. Cezary nagrał, wysłał, a zespół nagle pisze, że coś się w połowie z****ło. No i zostało pół tekstu. To dośpiewali. I bardzo dobrze.

MM: „Rybecki” na winylu rzeczywiście będą dłuższe?

MŚ: Tak,będą dłuższe o drugiego wokalistę, niejakiego Mesjego, który nie jest muzykiem, a malarzem krakowskim. Lubi jednak wziąć czasem swoje skrzypce, pograć i pośpiewać po góralsku. Na płycie nagranie ma 5 minut, a na winylu będzie miało około 8. Poza tym na winylu znajdzie się też piosenka nagrana z Pablopavo i Zjednoczeniem Soundsystem. Jest to kuriozalna piosenka, bo zespół przyjechał na początku roku do Krakowa na koncert, poszedłem na niego i nagle w mojej ręce pojawił się mikrofon. To było późno w nocy, byłem zmęczony całym dniem, i stojąc z tym mikrofonem wśród publiczności zaproponowałem Pablopavo, byśmy sobie poszli gdzieś stąd, gdzie są nie ma ludzi, umówili się w małym miasteczku, gdzie nie ma dziewcząt i chłopców… Pablo próbuje mi odpowiedzieć, ale ja nie daję mu dojść do głosu. Nagranie jest wstrząsające i będzie jako bonus do płyty winylowej.

MM: Dlaczego na dokończenie „Mam Dość” trzeba było czekać 14 lat?

MŚ: Bo to wyszło jako utwór instrumentalny na singlu promującym płytę „Tribute To Kryzys” i wtedy nie było takiego pomysłu. Miała to być dyskotekowa wersja tej piosenki. A w tym roku, jak się zgłosił wydawca do Bolka Błaszczyka z Grupy MoCarta o prawa do „Małych Psów”, to on powiedział: „Może by Świetlicki dograł ten wokal do „Mam Dość”?” A że byłem w studiu, to pomyślałem, że spróbuję. Poza tym przyszedł nasz basista Grześ o pięknym, męskim głosie, to powiedziałem, by mówił w tej piosence „Mam dość” jak Barry White (śmiech). I tak zrobił. Nie było takich planów, by to był utwór z wokalem. To Bolkowi przyszedł taki pomysł do głowy, więc go zrealizowałem.

MM: A co ze Świetlikami? Bo od wydania „Sromoty” już 2 lata.

MŚ: Świetliki w tym momencie świętują dwudziestolecie wydania pierwszej płyty („Ogród koncentracyjny” – przyp. MM). Wyszła już płyta kompaktowa – podwójne wydawnictwo. Na drugim krążku są nagrania demo, zarejestrowane na przełomie 1992 i 1993 roku w Radiu Kraków. Nagraliśmy wtedy wiele wczesnych wersji utworów, które bardzo się różnią od tego, co potem weszło na płytę. Wzruszające są te nagrania. I dodaliśmy je jako bonus. Jeździmy i promujemy to wydawnictwo, ale już nam się trochę nudzi granie starego repertuaru, trzeba szybko coś nowego napisać. 

MM: A czy będzie wznowienie „Wierszy”? Bo naprawdę ciężko zdobyć ten zbiór.

MŚ: W 2017 roku. To mogę obiecać. Proszę czekać cierpliwie. Lepiej jest gdy jest niedosyt niż przesyt.

MM: Dziękuję za rozmowę

Powiązane materiały

Morświn

Grali ze sobą od lat przy różnych okazjach. Wreszcie postanowili tę współpracę utrwalić, zakładając zespół Morświn. Płyta „Rewolucjaaa” jest pierwszym trwalszym zapisem tej artystycznej podróży. Dwie krakowskie legendy Marcin Świetlicki i Małgorzata ‘Tekla’ Tekiel, opowiadają, jak to jest współegzystować na własny sposób.

5.07.2021
Świetliki / Warszawa, Wolskie Centrum Kultury / 23.09.2022

24.09.2022
Świetliki - Wake Me Up Before You Fuck Me

Ćwierć wieku po debiucie Świetliki wróciły z nowym albumem studyjnym, na którym "słychać nie tylko lata doświadczenia, nabywania wyczucia i ogłady, ale także idącej wraz z nią nonszalancji, pewności siebie".

21.05.2020
Tasiemka w wannie po dziadku

Warszawska post-punkowa Tasiemka wydała drugi album studyjny "Wanna Po Dziadku". Płyta właśnie ukazała się także na winylu.

29.08.2022
Świetliki wydały nowy album

"Wake Me Up Before You Fuck Me" to tytuł nowego wydawnictwa grupy Świetliki, które już jest dostępne.

17.04.2020
"Janerka na basy i głosy" na początku sierpnia

2 sierpnia ukaże się album “Janerka na basy i głosy”. Płyta jest hołdem dla wybitnego wrocławskiego twórcy – Lecha Janerki.

12.07.2019
Polityka prywatnościWebsite by p3a

Używamy plików cookie

Ta strona używa plików cookie - zarówno własnych, jak i od zewnętrznych dostawców, w celu personalizacji treści i analizy ruchu. Więcej o plikach cookie