MM: 20 lat od wydania debiutu minęło. Wiem jakie macie odczucia wobec tej płyty, a jak postrzegacie drogę artystyczną zespołu od tego czasu aż do dzisiaj?
WK: Na pewno nie było tak łatwo i nie wszystko zdarzyło się od razu. Trochę się musieliśmy naczekać, zanim wkroczyliśmy na większe sceny i zostaliśmy bardziej zauważeni. To udało się tak naprawdę dopiero przy płycie „Miłość W Czasach Popkultury”. Dzięki utworowi „Długość Dźwięku Samotności” zaistnieliśmy w świadomości szerszej publiczności.
PM: Mnie przy pierwszej płycie nie było jeszcze w zespole, ale pamiętam, że to było świetne, bo takich grup w Polsce wówczas zbyt wiele nie było. Zresztą to była odważna akcja, bo w tamtym czasie królowało ostrzejsze, grunge’owe granie. Wyjście z takim brytyjskim brzmieniem było ryzykowne. Początkowo odbierałem ten zespół przez pryzmat patriotyzmu lokalnego i przez zazdrość, na zasadzie: chłopaki nie umieją grać, a tu nagle płyta wychodzi (śmiech). A potem zagrali w Opolu i to było niesamowite, bo zaczęli kopać po tych odsłuchach i zrobiła się psychodela. To było moje spojrzenie. W tej chwili rozumiem, czemu pierwsza płyta wyglądała tak, jak wyglądała, aczkolwiek wtedy wydawało mi się dużym błędem to, że nie pojawiły się na niej piosenki „Z Twarzą Marilyn Monroe” i „Peggy Brown”. Oczywiście byłaby może mniej artystyczna, ale na pewno nie mniej brytyjska. Natomiast miałaby już te hity od razu. A to zdarzyło się dopiero przy drugiej płycie. Byłem już wtedy w zespole, a jednocześnie pracowałem jeszcze w szkole. Pamiętam, że przychodziłem na lekcję i zawsze witałem dzieci śpiewnie „Dzień dobry dzieci”, one odpowiadały mi równie śpiewnie „Dzień dobry Panu”. I któregoś dnia przychodzę i witam je „Dzień dobry dzieci”, a one do mnie „Z Twarzą Marilyn Monroe” (śmiech). Uważam, że właśnie druga płyta „Sun Machine” ugruntowała naszą pozycję, chociaż wszyscy artystycznie się od niej odżegnują. Przy trzeciej płycie „Z Rozmyślań Przy Śniadaniu” już zaczęło się poszukiwanie innej drogi – trochę więcej akordów, bogatsze aranżacje, kombinowanie przy tekstach. Poza tym to bardzo długa płyta. Nic nie chcieliśmy z niej wyrzucać. Bardzo dużo zmieniła piosenka „To nie był film” jeśli chodzi o odbiór zespołu. Dotąd byliśmy postrzegani jako grupa raczej rozrywkowa i zabawowa, a tu wyszedł taki poważny numer. Nagle dużo bardziej zainteresowali się nami dziennikarze. Myślę, że to był grunt pod kolejną płytę. „Miłość w Czasach Popkultury” to album bardzo dopracowany pod względem aranżacyjnym, z poważnymi tekstami i bardzo dobrymi piosenkami. Poza tym po tylu koncertach wspólnie zagranych z tymi psychodelicznymi końcówkami, byliśmy bardzo zgranym zespołem. Pojechaliśmy wtedy w czteromiesięczną trasę, a mnie się akurat dziecko urodziło, więc cały czas jeździłem do domu i wracałem na trasę. Pamiętam, że graliśmy zdaje się na Helu, a ja przyjechałem do Władysławowa pociągiem. Wychodzę i słyszę „Długość Dźwięku Samotności” z pierwszego straganu z kasetami. Idę kawałek dalej – budka z hot dogami i znów słyszę ten utwór. Przechodzę dalej i leci jakaś inna piosenka z naszej płyty. Pomyślałem sobie: „Stało się”. A potem to już poszło – „Korova Milky Bar” i „Skalary, Mieczyki, Neonki”, trasy zagraniczne, „Hapiness Is Easy”, po którym już się coś zacięło. Następnie „Nieważne jak wysoko jesteśmy...” i „1.577”, z którym startujemy od nowa z innego poziomu.
WK: Ja tylko jeszcze dodam, że w przypadku płyty „Z Rozmyślań Przy Śniadaniu” jak na tamte czasy i nasze umiejętności, a przynajmniej moje była bardzo ciężka do odegrania. Wysoko sobie wtedy postawiliśmy poprzeczkę. A z kolei „Miłość w Czasach Popkultury” muzycznie nie była gorsza, ale grało się ją delikatniej i bardziej zwiewnie, ponieważ było na niej więcej melodii.
MM: Przed Wami koncerty jubileuszowe z gośćmi. Zasugerowaliście im, by napisali coś pod wpływem Waszej muzyki. Czy wszyscy się do tego ustosunkowali?
WK: Grzesiu Halama odpalił swój pomysł na koncercie w Gdańsku. W ogóle na tych koncertach są różni goście. W Warszawie będą – nie obrażając nikogo – poważni. W Gdańsku byli po prostu zwariowani.
PM: Niektórzy po prostu z nami śpiewają. Miuosh na przykład napisał swoją część do tekstu „To nie był film”. Wspaniałą interpretację „Dla Ciebie” zrobił zespół L.Stadt.
MM: Zapowiadając te koncerty na Facebooku napisaliście, że nie wystąpi z wami Artur Rojek. Odmówił?
WK: Artur dostał nasze zaproszenie zarówno droga mailową, ale i tradycyjną pocztową. Niestety nie odpowiedział.
MM: Nie chcieliście robić koncertu jubileuszowego na Śląsku np. w „Spodku” albo w NOSPR?
WK: Oczywiście jest propozycja, żeby zagrać na Śląsku, bo jesteśmy to winni naszym fanom z tamtego regionu. Mamy nadzieję, że się uda i będzie alternatywnie. Mamy na to ciekawy pomysł.
MM: Powiedzieliście mniej lub bardziej żartobliwie, że obecnie Myslovitz to kilku starszych gości i jeden młody. Czy ta różnica wieku między wami, a Michałem jest rzeczywiście tak odczuwalna?
PM: Najbardziej doskwiera nam odległość, bo jednak do Poznania mamy daleko. Różnica wieku nie ma tutaj znaczenia, bo Michał ma więcej dzieci, niż my wszyscy razem wzięci (śmiech).
WK: Generalnie, gdy przesłuchiwaliśmy kandydatów na stanowisko wokalisty, to bardzo pilnowaliśmy, żeby nie był to ktoś zbyt młody. Poza tym Michał miał już pewne doświadczenie, więc to tez była istotna kwestia. Zaryzykowaliśmy i jest fajnie.
MM: Słuchałem niedawno „1.577” i z czasem ta płyta podoba mi się znacznie bardziej, niż w momencie jej wydania.
WK: Bardzo lubię tę płytę. Za wiele bym na niej nie zmienił. To, czego bym sobie życzył, to płyty od początku do końca napisanej z Michałem, bo w przypadku „1.577” gdzieś tam już w naszych głowach to było zrobione. Michał wbił wokal i tyle.
MM: Wiemy, jaka muzyka inspirowała Was przy pisaniu muzyki na debiut, a jaka muzyka dziś Was inspiruje?
PM: Ile mamy czasu na odpowiedź? (śmiech)
WK: Każdego nas co innego inspiruje. Ja od paru lat na przykład słucham dużo rocka progresywnego, o co nigdy w życiu siebie bym nie podejrzewał.
MM: Faktycznie nowy album wyjdzie latem?
WK: Bardzo byśmy chcieli, ale to się jeszcze okaże.
MM: Dziękuję za rozmowę.
Foto: R.Skłodowski
"Wiosna" to nowy singel formacji Roboty Na Wysokości.
Śląski zespół Holly Blue, znany ze swojego unikalnego brzmienia łączącego dream pop, elektronikę i subtelny wokal, właśnie wypuścił swój remiks kultowego utworu Roisin Murphy – „Primitive”.
Premiera albumu koncertowego Myslovitz „Wieczorami chłopcy wychodzą na ulicę” będzie miała miejsce 11. października. Płytę promuje kompozycja "Alexander".
“Square One” to historia o podróżach i powrotach do domu, o samotności i zataczaniu kół w życiu – co nie zawsze oznaczać musi popełnianie błędów.
Światło dzienne ujrzał najnowszy singiel Aleksandra Siczka "nocny dzień". Idealna propozycja aby przedłużyć lato, którego utraty boi się tak wielu z nas.
W dniach 2-24 sierpnia Kazimierz Dolny będzie gościć drugą edycję wielogatunkowego letniego festiwalu Muzyczny Kazimierz, który ponownie zgromadzi w Kamieniołomach największe gwiazdy polskiej sceny muzycznej.
Chwilę po premierze debiutanckiego albumu, duet KĘPIŃSKI >|< KOWALONEK wraca do fanów z singlem “Kintsugi” w gitarowej aranżacji, za którą odpowiedzialny jest Hallur Ingólfsson. W utworze gościnnie występuje Sarsa. Wraz z premierą – do sieci trafił wyjątkowy teledysk, nakręcony we współpracy z nauczycielkami oraz miłośniczkami kultury japońskiej w Polsce – Chie Piskorską oraz Joanną Koryciarz-Kitamikado.
Jutro w Bielsku-Białej grupa Myslovitz rozpocznie trasę będącą celebracją 25. rocznicy wydania płyty "Miłość w czasach popkultury". Piętnaście miast, szesnaście koncertów i... brak biletów.
Samuel Baron wydał nowy singel "Złote Dzieci", który jest początkiem nowego etapu w jego karierze muzycznej.
Do sieci właśnie trafił najnowszy singiel projektu TIME TO EXPRESS & JACEK KUDERSKI (Myslovitz) pt. „#21”.
Otwoccy przedstawiciele nowoczesnego rocka psychodelicznego zupełnie niespodziewanie przypominają o sobie być może najbardziej radykalnym albumem w swoim dorobku.
Formacja Życie To Żart debiutuje płytą „O co ten płacz?”, dokładając cegiełkę do wieloletniej gitarowej sceny Mysłowic.
Pierwsza od 24 lat płyta studyjna lesznieńskiego Atmosphere to miła niespodzianka nie tylko dla fanów tej nieco zapomnianej grupy, ale też znaczące wydarzenie na polskiej scenie rockowej.
Grupa Cochise wydała nowy świetny album zatytułowany "Cochise". Jej wokalista Paweł Małaszyński opowiedział nam między innymi o tym, dlaczego ta płyta powstawała tak długo, o współpracy z Leszkiem Możdżerem oraz o tym, czemu zespół uważa "Cochise" za swój najlepszy album.
"Myśli o Tobie" to kolejna zapowiedź nowego wydawnictwa duetu Jeszcze.
Grupa Myslovitz zagrała pierwszy z dwóch wyprzedanych jesiennych koncertów w warszawskiej Stodole w ramach trasy "Wieczorami Chłopcy Wychodzą Na Ulicę cz.2".
Grupa Myslovitz wydała pierwszy od 10 lat album studyjny "Wszystkie Narkotyki Świata". Z tej okazji wywiadu udzielił nam basista Jacek Kuderski, który opowiedział nam między innymi o mozolnym procesie powstawania tego wydawnictwa.
Myslovitz na swojej pierwszej od dekady płycie zatytułowanej „Wszystkie narkotyki świata” wytycza sobie dalsze szlaki.
Wokalistka i songwriterka Wiktoria Zwolińska w 2020 roku wystąpiła w trzeciej edycji programu The Voice Kids. Od początku ubiegłego roku wydaje co kilka tygodni kolejne single, nad którymi pracowała z uznanymi producentami i współkompozytorami. Najnowszą jej propozycją jest piosenka "Tarantino". Z tej okazji Wiktoria zgodziła się odpowiedzieć na kilka pytań.
Poznaliśmy szczegóły pierwszej od 10 lat płyty studyjnej Myslovitz "Wszystkie Narkotyki Świata". Premiera: 3 marca.
“Nie widzę cię” to klubowa melancholia i nowa propozycja duetu Jeszcze.
Ukazał się singel "Lauda" leszczyńskiej grupy Atmosphere. Jest to pierwsza piosenka tego zespołu z wokalistą Marcinem Rozynkiem od 23 lat.
Gracjan Kalandyk przygotowuje się do wydania drugiego albumu zatytułowanego "Wilk". Wydał już dwa single zapowiadające tę płytę, a więc mogliśmy o tym porozmawiać. I nie tylko o tym.
Długogrający debiut Fair Weather Friends „Hurricane Days” ukazał się 5 lat temu. Od tego czasu grupa uraczyła słuchaczy zaledwie kilkoma nowymi kompozycjami. Okazuje się jednak, że ten okres był bardzo pracowity, a formacja szukała, myślała i wbrew pozorom – cały czas nagrywała nową muzykę. Dziś możemy już obcować z drugim albumem grupy „Carte Blanche”, który ukazał się kilka tygodni temu. O specyficznym procesie twórczym i tym, co działo się w zespole, opowiedzieli mi perkusista Maciej Bywalec i wokalista Michał Maślak.
Po udanym debiucie w barwach dużej wytwórni, poznański Terrific Sunday przez kilka lat szukał nowych środków wyrazu dla swojej muzyki. Efektem tego jest wydane już własnym sumptem drugie długogrające dzieło kwartetu, zatytułowane „Młodość”, przynoszące nowe elementy. O tym, co działo się w grupie pomiędzy wydaniem obu płyt oraz o tym, co zainspirowało stworzenie nowego krążka, wyczerpująco opowiedział mi wokalista i gitarzysta zespołu, Piotr Kołodyński