Stefan Netschio (Beborn Beton)

Stefan NetschioGrzegorz Szklarek
23 kwietnia w warszawskim klubie Progresja Music Zone odbędzie się druga edycja Warsaw Dark Electro Festival. Jedną z gwiazd będzie istniejąca od 1989 roku niemiecka grupa synthpopowa Beborn Beton. Z tej okazji wywiadu udzielił nam jej wokalista Stefan Netschio.

- Powróciliście w 2015 roku z nowym albumem po kilkunastu latach ciszy. Co się działo z wami przez te wszystkie lata poprzedzające wydanie „A Worthy Compensation”?

- Zespół nigdy nie przestał istnieć. Cały czas działaliśmy, przynajmniej z naszego punktu widzenia. Tworzyliśmy nową muzykę, robiliśmy remiksy dla innych wykonawców, zagraliśmy trochę koncertów. Po prostu nie byliśmy w centrum zainteresowania, gdyż przez te wszystkie lata nie wydawaliśmy nowych nagrań. Poza tym udzielaliśmy się w nagraniach innych wykonawców. Cześć z nich ukaże się w przyszłości.

- 13 lat które minęło pomiędzy wydaniem płyt „Tales From Another World” i „A Worthy Compensation” w przypadku wykonawców muzycznych to bardzo dużo czasu. Czy uważasz obecne wcielenie Beborn Beton za całkowicie nowy zespół czy też jest to kontynuacja tego, co w pewnym sensie przerwaliście w 2002 roku?

- To ten sam zespół co kiedyś. Ci sami muzycy, te same wibracje wewnątrz grupy. Jesteśmy trojgiem bliskich przyjaciół. Po tych 13 latach może jeszcze bardziej bliskich sobie niż kiedykolwiek wcześniej. Jesteśmy jak rodzina. Różnica pomiędzy tamtym Beborn Beton a teraźniejszym wcieleniem jest taka, że obecnie jesteśmy starsi i mądrzejsi, a także jest w nas więcej energii. Mając wsparcie nowej wytwórni płytowej oraz fanów, którzy entuzjastycznie reagują na naszych koncertach, czujemy się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Podczas koncertów znakomicie się bawimy i jesteśmy bardzo pewni siebie. Dobrze się z tym czujemy.

- Skład zespołu nigdy się nie zmienił. Czy to właśnie zasługa przyjaźni, która was łączy?

-Dokładnie tak. Razem pracujemy, razem imprezujemy. Obserwujemy, jak rosną nasze dzieci. Tworzenie muzyki i bycie w zespole to bardzo istotna część naszego życia. Jest tak między innymi dlatego, że niemal cały czas pracujemy nad nowymi piosenkami i nie ma znaczenia, czy jesteśmy obecni w mediach czy też nie. Tego nie da się „wyłączyć”. Dlatego także wrócę do odpowiedzi na pierwsze pytanie i jeszcze raz podkreślę, że nigdy nie zawiesiliśmy działalności.

- Wydany w ubiegłym roku album „A Worthy Compensation” to pierwsza płyta Beborn Beton z premierowym materiałem od wydanego w 1999 roku albumu „Fake”. Jestem pewien, że jest to więc dla Was bardzo ważne wydawnictwo.

- Tak, to najważniejsza płyta w naszej dyskografii. Dużo czasu zajęło nam komponowanie i produkowanie tych nagrań, ale jeszcze więcej wysiłku potrzebowaliśmy, by z tą płytą żyć. Historie, które zostały opowiedziane w nowych piosenkach płyną prosto z serca, są szczere i jednocześnie bardzo trudne. Proces tworzenia „A Worthy Compensation” był bardzo emocjonalny. Często zastanawiałem się, czy będę w stanie zachować spokój w studiu nagraniowym lub na scenie, gdy będę śpiewał o tak trudnych sprawach jak śmierć ukochanego członka mojej rodziny czy też o związkach, które mnie o mało nie zniszczyły. Nawet teraz, po tylu miesiącach od premiery, słuchając piosenek z tej płyty, a szczególnie kompozycji tytułowej, mam często łzy w oczach. Te utwory są po prostu zbyt piękne i bardzo działają na moje emocje.

- „A Worthy Compensation” to rzeczywiście przepiękna piosenka…

- Jest to najwspanialszy utwór, jaki kiedykolwiek stworzyliśmy.  W 2005 roku poznałem miłość mojego życia. Wspólnie z Tillem (Stefanem „Tillem” Tillmanem – przyp.GS) zacząłem wówczas pracować nad piosenką, która miała być utworem właśnie o tej dziewczynie. Wtedy ten kawałek nie był nawet w połowie tak doskonały jak teraz. Przez długi okres nie byłem w stanie dokończyć tej kompozycji, gdyż ten związek się rozpadł. Pomimo, że zdołałem iść dalej, wyglądało na to, że nigdy do końca się z tą stratą nie pogodziłem. Jak więc mogłem zakończyć piosenkę o mojej miłości, skoro jej głównej bohaterki nie było już koło mnie? Lata mijały, a w moim życiu pojawiały się i znikały kolejne kobiety. Ostatni z tych związków był koszmarem i postanowiłem to zakończyć. Moje nerwy były w kompletnej ruinie. Po kilku miesiącach odpoczynku, przypadkowo spotkałem się z tą miłością mojego życia sprzed lat. Okazało się, że po rozstaniu ze mną ona przechodziła w kolejnym związku przez to samo co ja i zastanawiała się, dlaczego wtedy zniszczyliśmy naszą relację. Być może byliśmy zbyt skupieni na swoich własnych sprawach i za mało zajmowaliśmy się naszym uczuciem. Znowu jesteśmy razem i pewnie będziemy razem aż do śmierci. Wkrótce po tym, jak odnowiliśmy nasz związek, zacząłem ponownie pisać tekst do tej piosenki i przybrał on wtedy zupełnie inny kształt. Cały ból i desperacja, które trawiły mnie przez te wszystkie lata ponownie się pojawiły, ale już w formie oczyszczającej moją duszę. I zdarza się, że nawet teraz, po tak długim czasie od napisania tego tekstu, działa on na mnie tak samo, gdy słucham tej piosenki będąc sam na sam ze sobą.

- Dla mnie jest to świetny i bardzo równy album, na którym ciężko jest wyróżnić którąkolwiek z kompozycji. A jakie są Twoje ulubione utwory poza wspomnianą już piosenką tytułową?

- To trudne pytanie, gdyż każda piosenka reprezentuje różne momenty w naszych życiach. Poza „A Worthy Compensation” najbardziej intensywne są dla mnie utwory “Last Day On Earth” i “I Believe”. Każda z tych piosenek jest ważna z różnych powodów związanych z moimi nastrojami oraz stanami mojego umysłu. Gdy jestem smutny lubię słuchać „A Worthy Compensation”. Gdy mam dobry nastrój nakręca mnie „Anorexic World”. Świetnym utworem jest „Daisy Cutter”, a „Who Watches The Watchmen” to także piosenka jedyna w swoim rodzaju.

- Jak pracujecie nad nowymi piosenkami i jaki jest podział obowiązków w Beborn Beton?

- Większość piosenek komponujemy wspólnie. Moim głównym zadaniem jest pisanie tekstów, zaś Till oraz Michael (Michael Wagner-przp.GS) są odpowiedzialni za dźwięk oraz produkcję. Ale te elementy powstają jednocześnie i są ze sobą związane. Kiedy Tillowi przychodzi do głowy ogólny zarys piosenki bądź melodia do tego utworu ja zaczynam tworzyć tekst do tej piosenki. Wtedy Till siedzi koło mnie i „rzeźbi” muzykę. W ten sposób istnieje między nami interakcja, która nas napędza i pozwala rozwijać brzmienie danej kompozycji. Następnie razem tworzymy linie wokalne i wszystko dopasowujemy do siebie. Gdy o tym opowiadam, to być może wydaje się to łatwym zadaniem, ale musisz wykrzesać dużo magii, by skomponować wspaniałe piosenki. Nie możesz tego po prostu zrobić. To musi się tobie przydarzyć.

- Macie na swoim koncie długą listę artystów, dla których zrobiliście remiksy. Są na niej między innymi takie zespoły jak: Apoptygma Berzerk, Clan Of Xymox, Minerve, De/Vision i Camouflage. Jak ważna dla was jest ta strona waszej działalności muzycznej i czy trudno jest zrobić dobry remix?

- Robienie remiksów jest wspaniałą zabawą, gdyż dostajesz możliwość pracy nad utworem innego artysty i nadania mu nowego charakteru. Lubię robić remiksy, gdyż mogę wtedy eksperymentować z brzmieniami, ćwiczyć nowe techniki produkcji i zdobywać doświadczenie, które może się przydać przy pracy nad utworami twojego macierzystego zespołu. Czasem remiksy powstają łatwo i przyjemnie, ale czasem musisz się nad nimi dużo napracować.

- Beborn Beton istnieje już 27 lat, więc chcę cię zapytać o rachunek zysków i strat. Z czego jesteś najbardziej dumny a czego żałujesz?

- Jestem szczególnie dumny z tego, że nie wydaliśmy nowej płyty przez kilkanaście lat, a pomimo to jesteśmy kochani przez naszych fanów i jesteśmy dla nich ważni. Mamy świadomość tego, że wielu z nich czekało na nasz powrót, choć mogli oni myśleć przez te wszystkie lata, że zawiesiliśmy lub zakończyliśmy działalność i nie wiadomo, czy kiedykolwiek wrócimy. Wygląda na to, że byliśmy oczekiwani z utęsknieniem i jest to wspaniałe uczucie.

Jestem też dumny z nowego albumu. Pracowaliśmy nad nim długo i ciężko. W naszej karierze było dużo wspaniałych chwil, takich jak na przykład wspólna trasa z Apoptygma Berzerk po Ameryce Północnej. Czy czegoś żałuję? Nie.

- Czy macie już jakieś plany na kolejne płyty? Może jakieś wydawnictwo koncertowe z trwającego właśnie tournée?

- Obecnie pracujemy nad ep-ką „She Cried”, na której znajdą się remixy oraz utwory bonusowe. Do jednej z kompozycji powstanie teledysk. Podczas naszych minionych koncertów na tym tournée nagraliśmy trochę materiału, ale nie sądzę byśmy w najbliższej przyszłości wydali koncertowy album lub DVD.

- I na koniec chciałbym zapytać, dlaczego według ciebie w Niemczech jest tak bardzo popularna muzyka synthpop i darkwave. Jest to chyba największy w Europie rynek z tymi gatunkami muzyki elektronicznej.

- Myślę, że jest tak dlatego, że niemieckie zespoły takie jak Kraftwerk i Tangerine Dream odegrały ogromną rolę w historii muzyki elektronicznej. A my, Niemcy, lubimy naszą tradycję. O ile wiem, to Niemcy były i są również jednym z największych rynków dla Depeche Mode.

- Dziękuję za rozmowę.

- I ja dziękuję i pozdrawiam naszych polskich fanów. Do zobaczenia w kwietniu w Warszawie.

Foto: Roman Kasperski

TUTAJ info o Warsaw Dark Electro Festival.

Polityka prywatnościWebsite by p3a

Używamy plików cookie

Ta strona używa plików cookie - zarówno własnych, jak i od zewnętrznych dostawców, w celu personalizacji treści i analizy ruchu. Więcej o plikach cookie