MM: Ta płyta to właściwie taki spacer po Warszawie. Człowiek ma ochotę wsiąść w tramwaj i pojeździć po kolei po poszczególnych dzielnicach, począwszy od Rozbratu przez Żoliborz i Cytadelę, Pragę, Halę Banacha itd. To wyszło niepostrzeżenie, czy celowe było takie ułożenie tych utworów?
Lesław: To nie było naszym zamiarem. Myślę, że to wyszło przypadkiem. Nie wiem jak Administratorr, ale ja zawsze miewam chwile inspiracji na ulicy. Powiem szczerze, że bardzo niewiele linijek, czy słów przyszło mi do głowy kiedy byłem w mieszkaniu. Ulice są dużo bardziej inspirujące.
MM: Stawiałeś jakieś wymagania gościom, którzy pojawili się na płycie, czy dałeś im wolną rękę?
Lesław: Dałem im absolutnie wolną rękę.Wierzę w magię i uważam, że wszystko w kosmosie jest jakoś ze sobą połączone.Każdy z gości niesamowicie się dopasował do tego projektu. Bez żadnych sugestii, dogmatów, czy ingerencji. Wszyscy przyszli z wyżynami swoich możliwości. Zawsze przecież może istnieć niebezpieczeństwo, że ktoś np. przyniesie tekst, który odrzucił wiele lat temu i dopisze coś, by miało pierwiastek „warszawski”. Tutaj na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Często są to moje ulubione dzieła tych wykonawców. Znam twórczość wszystkich gości – według takiego klucza zresztą zostali dobrani. Przez wiele lat ich podziwiałem, a na tej płycie dali prawdziwy popis swoich możliwości. Gdzieś nasze myśli się zetknęły, choć odbyło się to poza nami.
MM: Pierwsza część płyty jest pozbawiona udziału gości, natomiast zastanawiają mnie głosy, bo nie słychać tylko Twój. Podzieliliście się wokalami z Administratorrem, czy ktoś jeszcze tam śpiewa?
Lesław: Ogólnie są tam dwa głosy, ale czasami w chórkach śpiewają też realizatorzy, czyli Magda i Robert Srzedniccy ze studia Serakos. Kiedy usłyszałem utwór „Skarb Na Cytadeli”, skojarzył mi się z czasami harcerstwa kiedy bawiliśmy się w podchody w okolicach i nalegałem, żeby miał harcerski refren (śmiech). Główne wokale w tej części płyty są jednak moje i Administratorra. W przypadku drugiej części tej płyty idea była taka, że goście śpiewają z kompozytorem danej piosenki. Dla nas było wyzwaniem znalezienie algorytmu na poszczególne utwory, żeby te głosy się w jakiś ciekawy sposób uzupełniały. Zależało nam na tym, żeby każda piosenka była zamkniętą formą. Nie wiem, czy nam się to udało, ale poświęciliśmy temu sporo pracy.
MM: Lubisz Warszawę bezludną, czy tętniącą życiem?
Lesław: Lubię ją i taką, i taką. To nie ma znaczenia. Zawsze byłem samotnikiem i powiem szczerze, że w absencji towarzystwa ludzkich istot i ich uczuć – jeżeli założymy, że wszystko ma świadomość – to tą istotą stała się Warszawa. To jest miasto, które odwzajemnia uczucia, a nie o każdym miejscu możemy to powiedzieć. Tak było, odkąd pamiętam. Zresztą pomysł na płytę był taki, by był to głos rdzennego Warszawiaka i Warszawiaka z wyboru, czyli Administratorra.
MM: Grałeś w lutym z Kometami koncert z piosenkami Partii. Wiem, że to z okazji dwudziestej rocznicy pierwszego koncertu zespołu. To był jednorazowy występ z tym repertuarem, czy wystąpicie gdzieś jeszcze?
Lesław: Pierwotnie miał być to jednorazowy występ, ale dostaliśmy tyle propozycji grania z tym materiałem, że zagraliśmy go też niedawno w Krakowie. Poza tym dostaliśmy zaproszenie od Artura Rojka, by w tym roku wystąpić na Off-Festivalu. Chcemy to wszystko zakończyć w Gdyni koncertem klubowym. Trójmiasto to taka moja druga ojczyzna po Warszawie. Te trzy miasta od razu zrozumiały, o co mi chodzi. A są takie miasta, których od ponad dwudziestu lat nie da się przekonać… Nie widzę jednak lepszego ukoronowania tych dwóch dekad, niż koncertami, na których publiczność śpiewa głośniej od nas. Tego nie da się opisać.
MM: A tworzycie coś z nowego z Kometami? „Paso Fino” wyszło 2 lata temu?
Lesław: Oczywiście, że tak. Właśnie jesteśmy w trakcie nagrywania nowej płyty Komet pod tytułem „Alfa Centauri”. Wydamy ją raczej w przyszłym roku. W bieżącym natomiast chcielibyśmy wypuścić album koncertowy, ponieważ jesienią wiele koncertów i zarejestrowaliśmy je. Wybraliśmy z nich najlepsze fragmenty i z tego powstanie płyta. To takie swoiste „greatest hits” Komet (śmiech). Myślimy też o trzeciej części „Piosenek o Warszawie”. Szukamy dobrego pomysłu na trzecią część. Chcemy zrobić zupełnie inną płytę niż dotychczasowe. Nie chcemy iść na łatwiznę.
MM: Dziękuję za rozmowę.