MM: „Beyond” ukazuje się 1,5 roku po „Acedii”. Rozpierała was twórcza energia? Został wam materiał z poprzedniej sesji?
RT: „Beyond” to zupełnie świeży materiał. W przypadku „Acedii” część utworów była oparta o pomysły z szuflady Andy’ego (Andrzeja Turaja – instrumentalisty Hidden By Ivy – przyp. MM). Miał ich całą masę, więc było w czym wybierać. Na podstawie kilku pomysłów, które wybraliśmy, zaczęły powstawać aranże. Do tego doszło kilka nowych i tak powstała tamta płyta. Natomiast „Beyond” zaczęliśmy tworzyć jakiś tydzień po wydaniu „Acedii”
MM: Wiem jak wygląda proces twórczy pod kątem aranżacji, gdy Andrzej przesyła Ci szkice i jakieś fragmenty muzyczne. Natomiast powiedz, czy teksty powstają pod wpływem tej muzyki, czy też piszesz je niezależnie od tego, co dostajesz?
RT: Teksty są składową częścią tego wszystkiego. W momencie kiedy dostaje taki szkic, staram się ułożyć w głowie aranż i jednocześnie kiełkuje tekst, który będzie do tego pasował. Czasami bywało też tak, że do jednego aranżu miałem kilka tekstów i wybierałem ten, który najlepiej do niego pasował.
MM: W waszym dorobku znalazłem jeden tekst po polsku. To jednorazowy eksperyment?
RT: To wyjątkowy utwór, a tekst w nim jest bardzo ważny. Napisała go moja żona, Małgosia. „Nie Znam Więcej” podobnie jak większość utworów na „Acedii” traktuje o odchodzeniu bliskich osób. Okres, w którym powstawała tamta płyta, był ciężki i nieszczęśliwy, głównie dlatego, że wiele bliskich mi osób odeszło. Miedzy innymi jedną z nich była nasza przyjaciółka, o której traktuje ten tekst.
MM: „Beyond” jest cieplejszą i bardziej naturalnie brzmiącą płytą w stosunku „Acedii”. Nie zmieniliście chyba zbytnio instrumentarium, a różnica jest odczuwalna. Z czego to wynika?
RT: Wszystko powstało w tym samej konfiguracji. Trudno mi powiedzieć, z czego to wynika. Wyszło to naturalnie. Być może jest to kwestia innego spojrzenia na to, co chcemy osiągnąć. „Acedia” była jeszcze pewnym docieraniem się między mną, a Andym. Potem wszystko było bardziej przemyślane.
MM: Wiem, że nie znosicie tych wszystkich szufladek gatukowych, do których jesteście wkładani. Mimo tego mam wrażenie, że o ile pierwsza płyta kojarzyła mi się trochę z wczesnym Dead Can Dance, tak tutaj słychać przede wszystkim Archive i Anathemę.
RT: To miło (śmiech). Każdy w tej muzyce odnajduje coś dla siebie. My, a zwłaszcza Andy jest nasiąknięty takimi właśnie brzmieniami lat 80. typu cold wave, new wave, dark wave i new romantic. W związku z tym nie wiem, czy nawet zna Archive. Anathemy na pewno nie zna, bo kiedyś go o nią pytałem (śmiech). Dlatego wychodzi to u nas w oderwaniu od konkretnych inspiracji.
MM: Czemu na okładce znalazł się fragment tekstu z „Memory Line” – „All the things must pass”?
RT: Bardzo nie lubię mówić o tekstach. Akurat ten fragment stanowi zawarty w pigułce przekaz tej płyty. Podsumowuje on tę płytę i jej zawartość.
MM: Wiadomo z czym i z kim ten wers się on kojarzy…
RT: Z kim?
MM: Z Georgem Harrisonen – „All Things Must Pass”
RT: Rzeczywiście. Właśnie sobie o tym przypomniałem.
MM: Nie gracie póki co koncertów, ale przyszła mi do głowy myśl na to, jak możecie prezentować swoją muzykę na żywo – live sessions w Internecie.
RT: Wiesz, przez te 4 lata widzieliśmy się z Andym 2 razy, więc to nie jest takie proste (śmiech). Czas pokaże.
MM: Dziękuję za rozmowę.
Rzeszowsko-białostocki duet Hidden By Ivy wydał swój debiutancki album zatytułowany "Acedia". Jest to jedna z najpiękniejszych polskich płyt ostatnich lat - propozycja dla fanów dźwięków między innymi spod znaku wytwórni 4AD i rocka gotyckiego. Porozmawialiśmy ze współtwórcą zespołu - Rafałem Tomaszczukiem.
"Inner" to trzeci już album białostocko-rzeszowskiego duetu Hidden By Ivy, czołowego przedstawiciela polskiej sceny gotyckiej. Płytę zrecenzował dla nas Jakub Oslak.
Drugi album duetu Hidden By Ivy zatytułowany „Beyond”, zawiera jeszcze więcej ciekawej i bardzo emocjonalnej muzyki, przenoszącej słuchacza do zupełnie niezwykłego świata.