MM: 4 lata po wydaniu waszego debiutanckiego albumu, wreszcie ukazał się „For Ever”. Czemu tyle to trwało?
TM: Nad „For Ever” pracowaliśmy od końca 2016 roku. Poza tym po wydaniu pierwszej płyty przez 2,5 roku jeździliśmy po całym świecie z koncertami. Cały czas, kiedy mieliśmy już kończyć trasę i zacząć pracę nad nowym albumem, pojawiały się nowe okoliczności koncertowe. To dało nam też sporo inspiracji, które pojawiły się w utworach zawartych na „For Ever”. Bo sama trasa to nic specjalnego – nikt nie chce czytać o zespole, który nieustannie koncertuje (śmiech). Ale to, co działo się obok, czy może raczej oprócz tego, było znacznie ciekawsze.
MM: Czytałem, że mieliście sporo pomysłów na ten album, które ostatecznie zredukowaliście do 13 kompozycji, które znalazły się na „For Ever”.
TM: Tak, zgadza się. Mieliśmy więcej kawałków, natomiast nie wszystkie pasowały do „kalifornijskiego charakteru”, który charakteryzują pozostałe utwory na płycie. To jest jednak wspaniałe, że możemy tworzyć różne numery, będąc pod wpływem różnych inspiracji. W przypadku tej płyty piosenki wypływały z nas jedna po drugiej. Nie chcieliśmy jednak jej przeładować. Uważam, że „For Ever” to zamknięta i zwarta opowieść, która nie potrzebuje niczego więcej.
MM: O intensywnych koncertach już wspomniałeś, natomiast wiem, że w związku z tym dopadły was także problemy w życiu prywatnym, które podobno również zainspirowały tę płytę.
TM: No cóż, kiedy jesteś w trasie tak długo, jak my byliśmy, to oczywiście najbardziej odczuwają to ci, z którymi jesteś najbliżej. Tygodnie, a nawet miesiące rozłąki nie służą żadnej relacji. To, że rozpadły się związki moje i Josha (Lloyd-Watsona, założyciela Jungle – przyp. MM), spowodowało, że na nowej płycie daliśmy wyraz tym doświadczeniom. Mogliśmy przelać nasze uczucia, obawy i rozterki z tym związane na warstwę tekstową. Dlatego „For Ever” jest albumem, który niesie za sobą jakąś refleksję i jest wynikiem tego, co nas spotkało w ostatnich latach. O ile pierwsza płyta pozwoliła nas zabrać do miejsc, w których nigdy nie byliśmy, o tyle druga jest efektem tego, co przeżyliśmy, udając się w te miejsca.
MM: Czy zatem można powiedzieć, że „For Ever” stanowiło dla was jakąś formę terapii?
TM: Tak, myślę, że można tak powiedzieć. To zapis tamtego okresu i refleksja na temat tego, co przeszliśmy. Nie wiem, czy można było to odreagować w inny sposób. My zrobiliśmy to poprzez muzykę.
MM: Rozumiem, że się udało?
TM: Tak, dzisiaj już jest wszystko w porządku i czekamy na nowe przygody (śmiech). Myślę, że publiczność przychodząca na nasze koncerty, zauważy, że trochę się zmieniliśmy, a przede wszystkim odczuje to słuchając naszej muzyki.
MM: Pytam o to, ponieważ „For Ever” jest albumem bardziej słodko-gorzkim, niż wasz debiut. Pierwsza połowa płyty jest bardzo słoneczna i pogodna, a resztę przepełnia smutek i melancholia.
TM: Bokażda historia ma różne oblicza w zależności od tego, jak na nią spojrzymy.Życie ma dwie strony medalu. I dlatego słuchając naszej płyty najpierw świetnie się bawisz, a kończysz z dołem… Pierwsza część płyty jest odbiciem tego, co przeżyliśmy w związku z wyjazdem do Ameryki, osiedleniem się tam, słońcem Kalifornii i wszystkimi innymi pokusami z tym związanymi. Druga natomiast jest chłodną analizą tego, czego w związku z tym doświadczyliśmy. Dzięki temu mogliśmy zrzucić ten balast, wyrzucić z siebie wszelkie nasze smutki oraz rozterki i ruszyć dalej. Wierzę, że jest w tym wszystkim jakaś nadzieja.
MM: Czy na płycie znajdują się jakieś damskie wokale? Słuchając jej, miałem wrażenie, że jest na niej sporo kobiecych głosów, albo bardzo podobnych.
TM: Zgadza się, jest sporo damskich wokali. Nie mogło i zabraknąć w kontekście historii, którą zawarliśmy na płycie. W przeciwnym razie byłby to obraz niepełny, jednostronny, może nawet szowinistyczny (śmiech). Chcieliśmy pokazać obie perspektywy. Na „For Ever” zaśpiewały trzy dziewczyny. Pierwszą jest Rudi Salmon, która śpiewa z nami także na żywo. Jest także Nat Zangi, która również z nami występuje. Trzecią jest natmiast Melissa Young, którą można usłyszeć pod koniec utworu „Casio”.
MM: Skład zespołu na koncertach jest większy, niż na płycie. Zmieniliście go jakoś w związku z nadchodzącą trasą?
TM: Nie i uważam, że to wspaniałe, że mamy taka ekipę. Bardzo się wspieramy nawzajem. Łatwiej przejść trudniejsze momenty, kiedy masz wokół siebie tak zgraną paczkę, rodzinę wręcz. Uważam, że jest to nasz wielki sukces, że nadal możemy grać koncerty w takim składzie.
MM: Skoro mowa o koncertach – 10 listopada wystąpicie ponownie w Polsce - w warszawskim klubie Progresja. Przygotujecie coś specjalnego na ten koncert?
TM: O, zdecydowanie zaprosimy polską publiczność na scenę, by śpiewała i bawiła się razem z nami – tego możecie być pewni (śmiech).
MM: Dziękuję za rozmowę.
Foto: Grzegorz Szklarek
12 września ukaże się nowy album polsko-międzynarodowej gwiazdy street-punka BOOZE & GLORY zatytułowany "Whiskey Tango Foxtrot".
Nominowany do GRAMMY® oraz nagrody Ivor Novello, piosenkarz, autor tekstów, producent, DJ i globalny fenomen Elderbrook zawita w listopadzie na pięć koncertów do naszego kraju.
"Jungle On the Floor" to pierwsza zapowiedź nowego albumu kolektywu Tantfreaky zatytułowanego "Kings And Queens".
Tegoroczna edycja katowickiego festiwalu potrwa od 2 do 4 sierpnia. Grace Jones będzie jedną z headlinerów imprezy.
Tegoroczna edycja warszawskiego festiwalu odbędzie się w dniach 7-8 czerwca na Służewcu.
Slash feat. Myles Kennedy & The Conspirators wystąpią w katowickim Spodku 16 kwietnia 2024.
Tash Sultana ogłaszają swój powrót do Europy i już 15 lipca wystąpią na jedynym koncercie w Polsce, który odbędzie się na Letniej Scenie Progresji w Warszawie.
Po serii konsekwentnie wydawanych utworów, zbierając po drodze miliony streamów, pochodzący z Budapesztu irlandzki artysta indie alt-popowy O'Sullivan w końcu wydał debiutancki album „these are not songs, they are stories”.
Duet Małe Miasta powraca z nowym, czwartym albumem – konceptem zbudowanym wokół zjawiska wesela.
Po 3 latach od wydania „For Ever”, brytyjski duet Jungle powrócił z pełną słońca i tanecznych rytmów płytą „Loving In Stereo”. Tom McFarland i Josh Lloyd-Watson po zażegnaniu wszelkich problemów natury osobistej, postawili na dobrą zabawę. Drugi z panów, siedząc w jednym z angielskich pubów, opowiedział mi online o nowym dziele zespołu.
Wiadomość o zawieszeniu działalności przez grupę Lao Che zaskoczyła pewnie niejednego słuchacza. Tymczasem klawiszowiec Filip „Wieża” Różański i perkusista Maciek „Trocki” Dzierżanowski postanowili stworzyć nowy projekt. Zapraszając od współpracy wokalistkę i autorkę tekstów Magdę Dubrowską, nagrali materiał pod szyldem Nanga. Album „Cisza w bloku” to niespokojna, przepełniona duchem elektronicznym opowieść, która świetnie pasuje do bieżącego czasu. O kulisach powstania grupy, procesie tworzenia materiału oraz kilku jego niuansach cała trójka opowiedziała mi osobiście.
Po rewelacyjnej książce „Podrzyj, wyrzuć, zacznij jeszcze raz. Postpunk 1978-1984” autorstwa brytyjskiego dziennikarza Simona Reynoldsa, na polskim rynku wreszcie ukazała się jego flagowa pozycja – „Retromania: Jak popkultura żywi się własną przeszłością”. Z tej okazji premiery Simon przyleciał do Polski z wizytą promocyjną, a nasz wysłannik Maciej Majewski odbył z nim długą i bardzo ciekawą rozmowę na temat samej książki, ale także wielu innych zjawisk we współczesnej muzyce.
W tym roku minęło 25 lat od wydania najsłynniejszej płyty Arrested Development – „3 Years, 5 Months and 2 Days in the Life Of...”. Grupa jest właśnie w trasie, na której wykonuje na żywo prawie wszystkie utwory z tego krążka. Krótko przez niedawnym koncertem w warszawskiej „Progresji”, spiritus movens grupy, Speech, opowiedział mi nie tylko o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości swojego muzyki zespołu, robiąc jednocześnie mini wykład o historii muzyki hip hop.
Duet Jungle czyli jeden z najciekawszych nowych zespołów na brytyjskiej scenie muzycznej ostatnich kilku lat przyjedzie 21 i 22 marca do Warszawy i Krakowa. Z tej okazji porozmawialiśmy z J. - jednym z dwóch założycieli i liderów Jungle.
W świecie Hedone w ostatnim czasie sporo się dzieje: nowy album, zbiór niepublikowanych nagrań, koncerty; chciałoby się dodać, wizyty w zakładach pracy. To niewątpliwie dobra chwila także na reedycję; chociażby taką, jak reanimacja debiutanckiego albumu "Werk", dzieła sprzed blisko 30 lat. W komplecie z podstawową, remasterowaną wersją zawarty został także mini-album "ReWerk", który jak można się domyślać (albo pamiętać), zawiera remiksy numerów z "Werk".
Trzeci studyjny album brytyjskiego duetu, eksploruje zdecydowanie jaśniejszą stronę życia, niż poprzednik.
Po pięciu latach ciszy z nową płytą powróciła brytyjska grupa Lamb. Oto nasza recenzja napisana przez Jakuba Oślaka.
"Songs for the Broken Ones" to trzeci już album długogrający brytyjskiej grupy The Eden House na czele której stoi Tony Pettit z Fields of the Nephilim.
4 lata przerwy podziałały na Kari Amirian odświeżająco, czego dowodem jest najnowsza płyta wokalistki.
Jay Kay i jego koledzy wystawili fanów na poważną próbę, która trwała siedem lat, a z której niestety nie wyszli zwycięsko.
Drugi album projektu The Eden House kierowanego przez basistę Tony'ego Pettita (ex-Fields Of The Nephilim).
Dziś ukazuje się nowy album Skalpela zatytułowany „Origins”. Choć to płyta głęboko zanurzona w muzyce lat 90., inspirowana brzmieniami trip hop, drum’n’ bass czy downtempo, wrocławski duet, zamiast nostalgicznej wycieczki w stylu retro, brawurowo łączy szlachetne inspiracje z muzyczną współczesnością. Wraz z premierą krążka zespół publikuje też video do kawałka „Night”.
Skalpel zaprezentował utwór „Momentum" - drugi singiel z nadchodzącego albumu „Origins". Płyta ukaże się 4 listopada nakładem NoPaper Records / !K7.
Płyta „Origins”, która ukaże się 4 listopada to inspirująca współczesna adaptacja różnych nurtów elektroniki oraz muzyki tanecznej milenijnego przełomu. Poprzedza ją znakomity singiel „Why Not Jungle” i towarzyszące mu video.