Sławek Bryłka (Alastor)

Sławek BryłkaGrzegorz Szklarek
Wywiad ze Sławkiem Bryłką - perkusistą formacji Alastor, w związku z wydaniem jej nowego albumu "Out Of Anger".

- Na nowej płycie Alastora jest zaledwie osiem utworów. Nie myśleliście o większej ilości?

 - Być może moglibyśmy dać tam więcej utworów, ale niczego nie chcieliśmy robić na siłę. Udało nam się przygotować tylko tyle kompozycji. Płyta była przygotowywana w dość dużym pośpiechu, mieliśmy wyznaczony już termin wejścia do studia. W innym razie wiązało by się to z przesunięciem terminu sesji. Ponadto, planowaliśmy wydać materiał o wiele szybciej. Wyszło jednak inaczej. Niemniej jednak w tamtym momencie nie chcieliśmy już niczego dodawać, zmieniać. Poza tym, nie chcieliśmy popełnić tego samego błędu co na albumie „Spaaazm”, który był za długi, gdyż trwał aż 60 minut. Nowy krążek ma 43 minuty i to jest chyba optymalna długość trwania płyty. Lepiej czasem czegoś nie zagrać, niż zagrać coś na siłę. Wtedy słuchacz zauważa, że coś jest nie tak. Uważam, że nowa płyta jest bardzo spójna.

- W ostatnich 3 latach mieliście kilka zmian w składzie Alastora. Zmienili się: basista, gitarzysta i wokalista. Jak te zmiany wpłynęły na nagrywanie tego krążka?

- No tak, rzeczywiście los nas nie oszczędzał. Chociaż bardziej skłoniłbym się ku twierdzeniu, że to ludzie nie wytrzymywali tego ciśnienia. Aby grać w zespole, trzeba się poświęcić. Ze starego składu zostaliśmy my dwaj: Mariusz Matuszewski – gitara i ja. Po wielu latach wspólnego grania, latem 2010 roku, odszedł nasz wokalista Robert Stankiewicz. Robert wyprowadził się jakiś czas temu z Kutna do Gdańska. Dojazdy na próby do Kutna były dla niego bardzo uciążliwe. Praca, rodzina, a co za tym idzie brak czasu dla zespołu, spowodowały podjęcie  trudnej dla niego decyzji o odejściu z Alastor. W tej sytuacji zmuszeni byliśmy szukać nowego wokalisty. Udało mi się znaleźć na jego miejsce godnego następcę - Misha Jarskiego z Torunia.  Wcześniej nie śpiewał w takich projektach. Zdajemy sobie sprawę, że musi on się jeszcze bardziej „osadzić” w klimatach Alastora. Mish musiał zmierzyć sie z poprzednikiem. Moim zdaniem radzi sobie doskonale, jest bardzo elastyczny wokalnie i nie miał większych problemów z przyswojeniem starszych kompozycji. Sprawdził się też podczas pracy nad nowym materiałem jak i podczas sesji nagraniowej w studio.

Zmiana nastąpiła też na stanowisku basisty. Latem 2011 roku, Radka Zwolińskiego zastąpił Jakub Kubasiński, a pod koniec stycznia 2012 roku, etat drugiego gitarzysty przejął Artur "Naho" Banach. Mimo tych licznych zmian nie wpłynęło to na całokształt pracy nad nową płytą. Zawsze główny ciężar pracy spoczywał na nas dwóch, tak było i tym razem.

 - Jak wyglądała praca nad „Out Of Anger”?

 - W Alastorze z reguły pierwsza powstaje muzyka. Mariusz przynosi swoje pierwsze pomysły. Następnie już razem je obrabiamy. Tak było też w przypadku „Out Of Anger”. Materiał powstawał przez wakacje 2011 roku. Gdy mieliśmy już gotowe podstawy utworów, ich aranże, wtedy zaczęliśmy prace nad wokalami. Mish dostał wszystkie utwory, napisał do nich teksty, a następnie przez kilka weekendowych spotkań ułożyliśmy wszystkie linie melodyczne.

- Ogromne wrażenie na „Out Of Anger” zrobiły na mnie partie bębnów w Twoim wykonaniu. Masz jakiś ulubionych bębniarzy? Na kim się wzorujesz?

- Dzięki. Mam wielu ulubionych perkusistów. Zaczynając od jazzowych, przez rockowych, aż po metalowych. Wiesz, przez te wszystkie lata gry wykształciłem jakiś swój styl grania, choć nie uważam siebie za wirtuoza tego instrumentu. Nie poświęcałem mu wystarczającej ilości czasu, co nie oznacza, że w ogóle nie poświęcałem (śmiech).  Moi ulubieni bebniarze po dziś dzień to: Ian Paice, John Bohnam, Neil Peart, Nicko McBrain, Cozy Powell, Charlie Benante, Lars Urlich, Mark Zonder, Scott Rockenfield, Simon Philips. Mógłbym wymienić jeszcze dużo nazwisk ale wybrałem tych z początków mojej zabawy z instrumentem.

Nad partiami bębnów pracujemy wspólnie z Mariuszem, tak samo jak nad partiami gitarowymi. Obaj jesteśmy otwarci na wszelkie uwagi.  Gitarzysta patrzy trochę inaczej niż bębniarz, więc ścierają się  wszelkie nasze pomysły, zagrywki, by wybrać w końcu te odpowiednie. Bardziej przykładam wagę, by bębny były motoryczne, napędzały band, niż były matematyczne, przekombinowane. Wielu bębniarzy o tym zapomina i stara się napakować w utworze wszystko czego się nauczyli, tracąc przy tym na energii utworu. Słuchasz wtedy takich numerów i zastanawiasz się: "o co im k...a  chodzi?". Choć i u nas znajdziesz techniczne zagrywki, bo bardzo lubimy czasem pokombinować, to uważam, że jest ich w sam raz, by nie zmęczyć słuchacza. 

- „Out Of Anger” jest dla mnie kolejnym świadectwem Waszego rozwoju muzycznego. Słuchając Waszych poprzednich płyt zawsze miałem odczucia, że każdy kolejny album jest lepszy i dojrzalszy od poprzedniego…

- Uważam, że  tak powinno być. Artysta powinien się rozwijać i poszukiwać, być autentycznym. Kiedy jest inaczej powinieneś zając się czymś innym. Każdy z naszych albumów jest różny. Wielu krytyków nam to zarzucało. My nie zamykamy sie w jednej szufladzie i choć osadzeni jesteśmy w thrashu, nie oznacza, to jednak, że nie zwiedzamy innych rejonów muzycznych. Na każdym naszym albumie znajdziesz jednak wspólny mianownik spod znaku Alastor

- Dziękuję za rozmowę

- Dzięki za zainteresowanie naszym zespołem i możliwości podzielenia się z fanami newsami z obozu Alastor. Stay thrash!

Powiązane materiały

Alastor - Out Of Anger

Jeden z klasyków polskiego metalu powraca po kilku latach milczenia i zmianach w składzie z bardzo dobrym albumem "Out Of Anger".

6.12.2012
Polityka prywatnościWebsite by p3a

Używamy plików cookie

Ta strona używa plików cookie - zarówno własnych, jak i od zewnętrznych dostawców, w celu personalizacji treści i analizy ruchu. Więcej o plikach cookie