- „Ailatan” to Twoja pierwsza płyta z w pełni autorskim materiałem od wydanego 5 lat temu krążka „BWB Experience”. W między czasie wydałaś trzy albumy: „Absurdustra Próba Norwida” w duecie z Proniukiem, „Buried Alive in the Blues” z VooDoo Dog oraz „Tribute To Mira Kubasińska”. Jakie czynniki zadecydowały, że postanowiłaś wydać „Ailatan” właśnie teraz?
- Do wydania tej płyty zachęciły mnie różne okoliczności życiowe. Musiałam zostawić pracę w teatrze, by mieć czas na tworzenie muzyki. Poznałam gitarzystę Darka Kozakiewicza, Paco Sarra i Agnieszkę Jaworską, która została moją menadżerką. To są osoby, które w gmatwaninie moich myśli, powiedziały mi wprost i szczerze, jak widzą moją autorską, artystyczną przyszłość. Zgodziłam się z tym, co mi powiedzieli i płynnie przeszliśmy do pracy nad płytą.
- Słuchając tej płyty odniosłem wrażenie, że jest ona Twoją próbą zerwania z wizerunkiem bluesowej dziewczyny i „polskiej Janis Joplin”.
- (uśmiech). Rzeczywiście, jednym z naszych założeń przy pracy nad „Ailatan” było pokazanie ludziom, że Sikora nie tylko drze „pyszczydło”, chociaż też to potrafi, ale także przede wszystkim śpiewa. Właśnie śpiewowi poświęcam swoje życie. Z Janis łączy mnie całe życie, barwy naszych głosów są bardzo podobne. Ale tak, ta płyta jest też po to, by ludzie, którzy mają zwyczaj coś szybko komentować mogli w spokoju posłuchać o co mi chodzi i co chcę ludziom przekazać. Ten album jest dla mnie bardzo ważnym wydarzeniem w mojej karierze, gdyż pokazuję na nim mój świat.
- Wybór Paco Sarra na producenta Twojej płyty był dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Jak doszło do Waszej współpracy i jak się ona Wam układała?
- Z Paco poznałam się w jego studio nagraniowym na Walecznych w Warszawie. Z Darkiem Kozakiewiczem poczuliśmy tam bardzo dobrą energię i postanowiliśmy, że znaczna część płyty powstanie właśnie tam. Dla Paco było ogromnym wyzwaniem, by ujarzmić rockowy, jakby na to nie patrzeć, skład muzyków. Pracowaliśmy wspólnie rok, każdy utwór miał po kilkanaście wersji. Wyzwaniem było też dopasowanie muzyki na „Ailatan” dla wszystkich słuchaczy. Nie dla publiczności teatralnej, bluesowej czy rockowej, ale dla wszystkich. Takie było nasze założenie, gdy pracowaliśmy nad tą płytą. I to sprawiało nam ogromną radość.
- Innym dużym nazwiskiem, które pojawiło się na „Ailatan” jest Darek Kozakiewicz…
- Z Darkiem poznałam się podczas pracy nad płytą „Tribute To Mira Kubasińska”. Zagrał tam solówkę na gitarze w „Poszłabym za tobą”, w której się zakochałam. Pomyślałam sobie, że chciałabym mieć kontakt z Darkiem. Zaczęliśmy sobie rozmawiać, dowiedziałam się, że Darek przez pewien czas śledził to, co robiłam i bardzo mu się to podobało. Powiedziałam mu, że mam problem, gdyż nie mam menadżera. Darek przedstawił mi Agnieszkę Jaworską, która jest też menadżerką Perfectu. I tak ta twórcza turbina ruszyła (śmiech).
- W dwóch utworach pojawił się także gitarzysta Jacek „Perkoz” Perkowski znany z długoletniej współpracy z T. Love.
- Jacek przekazał Agnieszce zbiór swoich kompozycji do ewentualnego wykorzystania. Te dwie piosenki nam „zatrybiły”, więc postanowiliśmy nad nimi popracować i zamieścić je na „Ailatan”.
- Tytuł płyty to „Ailatan” czyli Natalia na wspak. Skąd pomysł na taki tytuł?
- Gdy z Darkiem i Agnieszką zaczęliśmy pracę nad tym albumem, to dotarło do mnie, że wszystko w moim życiu jest trochę na odwrót. Normalnie jest tak, że artysta najpierw wydaje swoje autorskie płyty, a dopiero potem wydaje albumy z coverami. A gdy spojrzysz na moją dotychczasową dyskografię, to zobaczysz, że jest dokładnie na odwrót. „Ailatan” to moja szósta płyta, a dopiero druga z moim autorskim materiałem. Do wszystkiego trzeba dojrzeć, a ja musiałam dojrzeć do decyzji, że nie chcę siedzieć na ciepłej i bezpiecznej posadce w teatrze, gdyż nie jest to zgodne z moim charakterem. I dopiero gdy Twój charakter zrozumie, że ma te warunki, których potrzebuje wracasz do normalnego myślenia. I dlatego, tak jak wspomniałam na początku wywiadu, zrezygnowałam z pracy w teatrze, by tworzyć muzykę.
- Wszystkie teksty na tej płycie są Twojego autorstwa, poza tekstem do „Ostrożnie to moje serce” autorstwa Marka Gaszyńskiego. Dlaczego wybór padł akurat na niego?
- Poznałam Marka również przy pracy nad płytą „Tribute To Mira Kubasińska” i przysłał mi zbiór swoich tekstów piosenek do wykorzystania. Tekst do „Ostrożnie…” bardzo mi się spodobał. Jest bardzo prosty i traktuje o tej „pikawce”, która w nas wszystkich siedzi. Do wszystkiego się dojrzewa, a człowiek się wewnętrznie zmienia. Idziemy cały czas jakąś drogą. We mnie też wiele rzeczy dojrzało i dziś wiem, że nie ma sensu krzyczeć na ten świat. Wydaje mi się, że dziś potrzebujemy ukojenia.
- Cały czas podkreślasz, jak istotną płytą jest dla Ciebie „Ailatan”. Czy uważasz, że ta płyta jest otwarciem nowego rozdziału w Twoim życiu artystycznym?
- Tak. Oczywiście nie zaczynam nowego życia, ale jeśli chodzi o nastawienie do dalszej działalności artystycznej, to jak najbardziej tak. „Ailatan” dał mi niesamowitego pozytywnego kopa. My już myślimy o tym, jak miałaby brzmieć kolejna płyta, w jaki sposób chcielibyśmy skonfrontować współczesne brzmienia z nowymi kompozycjami.
- Jak oceniasz z perspektywy czasu swój udział w „The Voice of Poland” w 2013 roku?
- Udział w tym programie mi pomógł. Ja czasem za dużo myślę, komplikuję sobie tym życie. Przez to człowiek zaczyna tkwić w swoich lękach, a ideałami stają się osoby, które nie bały się ryzyka, takie jak Janis Joplin. Gdy Janis umarła, miała 27 lat. Gdy „The Voice of Poland” zgodziło się na wykonanie przeze mnie „Cry Baby” z repertuaru Janis, też miałam 27 lat! Pomyślałam sobie: „Ty, mała, to trzeba zrobić!”. I na tym mi zależało. Program potoczył się tak, jak się potoczył, byłam na to mentalnie przygotowana. Natomiast potem nie miałam menadżera i prawda jest taka, że artysta z takim charakterem jak ja, musi mieć menadżera. Musi kogoś słuchać, ale na zasadzie rozmowy. Musi to też być człowiek, który spotkał się w życiu z dużą wrażliwością. Dla mnie największym wyzwaniem po „The Voice…” była płyta „BWB Expierience” z 2014 roku. Była ona bardzo teatralna – mówię tutaj o dojrzałości. Śmieszne było to, że przez kilka lat po „The Voice…” najwięcej osób przychodziło do teatrów w których występowałam. Leci przedstawienie, a tu ktoś krzyczy z widowni: „Ej, Sikora!” (śmiech). Skład, który nagrał płytę „Ailatan” poznał się jakieś dwa lata temu, więc decyzję o poświęceniu się całkowicie muzyce i zrezygnowaniu z teatru powinnam była podjąć tuż po udziale w tamtym programie, a nie dopiero dwa lata temu. Ale się tego bałam, gdyż mocno mnie wtedy trzymało to życie sprzed „The Voice of Poland”. Myślałam, że aktorstwo jest związane z pewną etyką, że jest ten duch w teatrze. Ale to nieprawda, już go nie ma. Tak było tylko dwukrotnie – w moim pierwszym teatrze Rondo w Słupsku oraz w warszawskiej Polonii. Do instytucji teatralnych wdarły się klimaty korporacyjne, ale to już temat na inną opowieść.
- Dziękuję za rozmowę.
Foto: Grzegorz Szklarek
Ailatan. Czyli Natalia pisane wspak. Album z autorskimi kompozycjami Natalii Sikory.
Natalia Sikora zaprasza słuchaczy do swojego świata emocji, pragnienia odwzajemnionej miłości. Tekst napisany przez Natalię powstał pod wpływem kompozycji Darka Kozakiewicza - kompozytora Perfectu i jednego z najlepszych gitarzystów w Polsce.
24 maja do sprzedaży trafi nowa płyta Natalii Sikory zatytułowana „AILATAN”. Poznaliśmy okładkę i tracklistę płyty.