- Co skłoniło Cię do nagrania albumu „O miłości w czasach Powstania” zainspirowanego Powstaniem Wielkopolskim?
- Na pewno poruszyło moją wyobraźnię ubiegłoroczne 100-lecie Powstania. Gdy trwały przygotowania do obchodów tego zrywu, jeszcze nie wiedziałem, że będę chciał to uczcić płytą. Ale w Wydziale Kultury Urzędu Miasta w Poznaniu zauważyłem konkurs, w którym postanowiłem wziąć udział. Były tam między innymi opcje zorganizowania koncertu, festiwalu, wydania płyty, książki. Aplikowałem, udało mi się uzyskać odpowiednią ilość punktów by zrealizować swój wniosek. Otrzymałem spory kredyt zaufania, bo wymyśliłem sobie coś, co mogłem zrealizować i nikt mi się do tego nie wtrącał. Nikt mi nie mówił, że mają to być np. pieśni patriotyczne, patos, że wszyscy muszą wstać i tak dalej. Temat tego powstania jest dla mnie bardzo istotny, gdyż jestem potomkiem powstańców wielkopolskich.
- Czy od początku założenie było takie, iż teksty piosenek będą oparte o pamiętniki i listy powstańców wielkopolskich?
- Nie wiedziałem. Najpierw wymyśliłem sobie ścieżkę, którą chciałem iść przez ten temat, a więc relacje między ludźmi. A główną wartością, która nas jednoczy jest miłość albo jej brak. Początek lub koniec miłości, albo jej wiosna czyli extremum. To spowodowało, że włączył mi się taki „magnes”, który miał przyciągać historie, które przydadzą mi się do stworzenia tekstów piosenek na tej płycie. Na początku nie wiedziałem od czego zacząć, więc zacząłem odrabiać lekcje z historii: czytać pamiętniki, dzienniki, dostawałem różne książki od przyjaciół, napisałem nawet do mojej nauczycielki od polskiego z liceum z pytaniem: czy istnieją jakieś wiersze o miłości z okresu Powstania Wielkopolskiego. A ona odpisała mi, że nie ma takich. Pomimo to, znalazłem dużo autentycznych relacji z Powstania, które było ciężko przeczytać, bo był to zupełnie inny język polski. Ale we wszystkich aż gotowało się od emocji.
- Czy przygotowując ten album myślałeś także o tym, że może on być impulsem dla ludzi, aby poznali historię tego powstania i aby przestało ono być nieznane poza Wielkopolską?
- Mam nadzieję, że tak będzie i jedną z moich intencji było wskazanie ludziom pewnego kierunku, zachęcenie ich do rozpoczęcia swoich poszukiwań. Nie chcę jednak, by ta płyta pełniła rolę podręcznika do historii, bo nie takie jest zadanie muzyka rozrywkowego. Chciałbym dać rozrywkę, ale z pewną dozą refleksji i pokazać palcem: „Zobacz, tam są tematy które warto zgłębić”. Te tematy nas stanowią i dobrze jest mieć ich świadomość, aby znowu nie popełniać tych samych błędów i być może nauczyć się na cudzych błędach, a także by wiedzieć gdzie są nasze korzenie, skąd pochodzimy. Wierzę, że przeżycia naszych przodków są także w nas.
- Czy te archiwalne teksty przeniosłeś 1:1 do tekstów piosenek czy też były one raczej inspiracją dla Twoich liryków?
- Z reguły były one początkiem oraz inspiracją i potem trochę z tymi tekstami sobie „przebywałem”. Aczkolwiek w przypadku „Listu od Syna” posiłkowałem się zwrotami, które ten Marian czyli syn piszący do ojca używał w swoim liście. Dlatego też niektóre wyrażenia się trochę „gryzą” ze współczesnym językiem polskim. Na przykład słowo „odpis”. Teraz idziesz do urzędu i prosisz o odpis dokumentu, a 100 lat temu dzieciak prosił o „odpis” na list. Wiesz, ja lubię śpiewać, więc czasem muszę tę rzeczywistość nagiąć lub zaokrąglić żeby się tego swobodnie słuchało, ale też dobrze śpiewało.
- Na tym albumie jest kilku gości. Jakie było kryterium ich doboru?
- Nie było żadnego kryterium. Pisałem te piosenki i przychodziły mi do głowy różne rzeczy i różni ludzie. Na przykład przy utworze „matki” przeszedł mi do głowy Maciej Fortuna, który mi powiedział od razu: „Przyjeżdżaj jutro – nagrywamy”. Z kolei miałem pieśń, którą zaśpiewałem jak dziewczyna, ale szukałem jakiejś fajnej wokalistki, która mogłaby to zrobić za mnie. Myślałem i myślałem i nikt nie przychodził mi do głowy. Aż w końcu gdy zbliżał się deadline zakończenia pracy nad albumem wpadłem na pomysł, że Bogna Jurewicz będzie idealnie pasować do „To Nie Koniec”. Z kolei Dagmarę Gregorowicz spotkałem w Jarocinie, gdzie razem śpiewaliśmy „Kocham Cię Kochanie Moje” Maanamu. Gdy śpiewała ten utwór spojrzałem na nią i choć znam ją 20 lat, to byłem w szoku, jaki zrobiła postęp. Oczywiście gdzieś tam obserwowałem poczynania Dagadany, w której ona śpiewa, ale co innego jest stanąć obok kogoś na scenie i posłuchać z bliska jak śpiewa. I od razu pomyślałem, że jedną z piosenek ona musi zaśpiewać. Zaprosiłem też cały mój zespół Snowman. Jakoś nie wyobrażałem sobie, aby tych mądrych chłopaków zabrakło na tym albumie.
- Płytę zamyka piękna instrumentalna zagrana na pianinie przez Daniela Grupę „Impresja na Motywach Paderewskiego”....
- Od razu pomyślałem, że na tej płycie nie może zabraknąć obecności gwiazdy tamtych lat czyli Ignacego Paderewskiego…
- …który odegrał ogromną rolę w wybuchu Powstania Wielkopolskiego…
- Tak, ale na co on wtedy nie miał wpływu? Zachęcał ludzi, aby współpracowali ze sobą, kochali się, aby wzięli sprawy w swoje ręce. Miał też bardzo dobre stosunki z ówczesnym prezydentem USA Thomasem Woodrowem Wilsonem i namówił go na pomoc Polsce oraz miał wpływ na to, że Wilson uznał niepodległość Polski. Zadzwoniłem więc do Daniela i powiedziałem, że potrzebuję Paderewskiego na tej płycie. Ale nie wprost. Po prostu: daj coś od siebie, co otworzy lub zamknie ten album. Po 2-3 tygodniach Daniel pojechał do studia do Lubrzy i nagrał tę kompozycję.
- Czy nagrywając ten album nie pojawiła się w Twej głowie myśl, aby na jej bazie zrealizować jakiś film o Powstaniu Wielkopolskim? Album jest bardzo filmowy…
- Przyznaję, że nie pomyślałem o tym. A wiesz, że ostatnio ktoś mi powiedział, że nie ma fajnego filmu o tym powstaniu, o Poznaniu i Wielkopolsce. Jedynie 1,5 roku temu powstał kilkunastominutowy film dokumentalny o Samie Sandym – urodzonym w Kamerunie żołnierzu armii francuskiej, który w czasie I wojny światowej dostał się do niemieckiej niewoli i trafił do obozu jenieckiego w Wielkopolsce. Po wybuchu Powstania Wielkopolskiego dołączył do Polaków, walczył u ich boku, a po zakończeniu powstania został w Polsce. Nawet chciałem napisać o nim piosenkę, ale skoro powstał ten dokument to zarzuciłem ten pomysł.
- A co się dzieje z Twoją macierzystą grupą Snowman?
- Poprosiłem, aby Snowman na chwilę odpoczął, abym mógł zamknąć ten projekt i zadbać o jego promocję. Ale mamy w planie kilka letnich koncertów oraz przygotowanych kilka piosenek, które wkrótce chcielibyśmy zmiksować i dać do posłuchania naszym fanom.
- Dziękuję za rozmowę.
Pochodzący z Poznania lider grupy Snowman nagrał pierwszą solową płytę i poświęcił ją jednemu z najmniej znanych polskich powstań.
Lider formacji Snowman i były wokalista grupy Myslovitz zapowiedział dużą wiosenno-letnią trasę po Polsce.
Michał Kowalonek powraca z nowym teledyskiem do utworu „Ulubiona piosenka”. Utwór pochodzący z debiutanckiej płyty Artysty, zatytułowanej „O miłości w czasach powstania”, zostało nagrane z wokalistką polsko- ukraińskiego zespołu DAGADANA, Dagą Gregorowicz.
Lider grupy Snowman wyruszy jutro na trasę koncertową promującą jego debiutancki solowy album "O Miłości W Czasach Powstania".
W maju odbędzie się premiera debiutanckiego albumu Michała Kowalonka “O miłości w czasach powstania”. Pierwszym zwiastunem tego wydarzenia jest teledysk do singla “List do syna”.