- „Lepidoptera” oznacza z języka starogreckiego „motyla”. Dlaczego zdecydowałaś się na taki właśnie tytuł płyty?
-To wszystko przez sen. Przyśnił mi się kiedyś piękny, czarny motyl. To był bardzo symboliczny, przejmujący obraz. Cała moja rodzina brała w nim udział. Po przebudzeniu zaczęłam szukać informacji na temat motyli i trafiłam na piękne słowo „Lepidoptera”. Pomyślałam, że będzie idealnym symbolem mojej wewnętrznej przemiany. Na tym albumie słychać, że jestem jedną nogą jeszcze na studiach, a drugą już na ścieżce zawodowej. Przechodziłam wtedy różne kryzysy w relacjach, mierzyłam się z odpowiedzialnością, z samodzielnością. Ten mój motyl jest przeobrażeniem młodej Sabiny w trochę starszą Sabinę. W kobietę, która odnalazła siebie, zrozumiała i zaakceptowała, a co ważne, zaczęła być sobie wierna.
- Zanim nagrałaś tę płytę miałaś już na koncie dokonania muzyczne, chociażby udział w musicalu „Chicago” czy w Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Co było impulsem, który sprawił, że postanowiłaś zabrać się za nagranie autorskiej płyty studyjnej?
- O płycie zaczęliśmy myśleć półtora roku temu, po wydaniu singla „Kołysanka”. Utwór wzbudził zainteresowanie, ludzie zaczęli prosić o więcej. Pytali, czy mam jeszcze jakieś inne autorskie utwory, kiedy ukaże się pierwszy oficjalny teledysk, kiedy cała płyta? I tak oto celem 2019 roku stała się „Lepidoptera”.
Pierwsze kompozycje powstały, gdy byłam na studiach w szkole filmowej. Jeden z dwóch współpracujących ze mną producentów, Janek Bielecki, dał mi weekend na to, abym napisała swój pierwszy tekst piosenki. Byłam w szoku. Nigdy wcześniej nie pisałam tekstów, czułam się w tym bardzo średnio. Po weekendzie przyniosłam mu „Sreberka”. Warto było wywrzeć na mnie taką presję. To był początek wszystkiego.
- Lubisz pracować pod presją?
- Chyba mogę śmiało powiedzieć, że tak. Mimo, że jestem bardzo zorganizowana i zdeterminowana w swoich dążeniach, to brakuje mi często odwagi. Dobrze jest się wtedy skonfrontować z ludźmi, którzy mają tej odwagi trochę więcej i znając lub widząc mój potencjał, chcą mnie ośmielić, zmobilizować i wycisnąć jak cytrynę (śmiech).
- Czemu ten album jest dwujęzyczny?
- Gdybym kilka lat temu nagrywała swój solowy albumu, zakładam że byłby on w całości napisany w języku angielskim. Całe młodzieńcze życie słuchałam piosenek po angielsku i wyobrażałam sobie, że jak mam już śpiewać, to tylko w tym języku. Wszystko lepiej brzmi, nie trzeba dbać o dykcję, barwa jest jakaś taka ciekawsza. Tak wtedy myślałam.
Jestem pokoleniem, które chyba za mało doceniało polską muzykę. Dopiero na studiach to zauważyłam i cały czas nadrabiam zaległości. Często jest mi głupio, że czegoś nie znam, a przecież mogłam znać!
W szkole teatralnej miałam zajęcia z piosenki aktorskiej, impostację głosu, kontakt z poezją śpiewaną, pojechałam nawet na przegląd piosenki aktorskiej do Wrocławia. W pewnym momencie nabrałam swobody w śpiewaniu po polsku i dzięki tym doświadczeniom, większość mojej płyty jest teraz napisana w języku polskim. Bardzo się z tego cieszę. To otwiera zupełnie inny rodzaj komunikacji z widownią.
- „Lepidoptera” jest płytą złożoną jakby z dwóch części: dynamicznej oraz wyciszonej, balladowej. W której z tych wersji czujesz się pewniej, komfortowo?
- W obu. Nie planowałam tego zupełnie, to wyszło naturalnie. Większość utworów jest rzeczywiście żywa, dynamiczna. I dobrze! Mamy dzięki temu fajny, żywy materiał koncertowy, który daje energetycznego kopa. Chodząc na koncerty innych artystów, odkryłam, że ludzie bardzo potrzebują dużej dawki energii. Chcą poczuć iskry w ciele, łaskotanie, chcą potupać, odprężyć się. Sama tak mam. Nie wystarczą same ballady, gdy stoję przez godzinę albo półtorej. W pewnym momencie zaczynam przebierać nogami, a moje myśli wędrują nie wiadomo gdzie.
Jeśli chodzi o tą drugą część płyty, balladową, to są to tylko dwa utwory: „NINA” i „Plateau”. Bardzo zależało mi na tym, żeby mieć na płycie piosenki wypływające prosto z serducha. Udało się.
„Plateau” zostało napisane w całości przeze mnie, a „NINA” - przez mojego wspaniałego kumpla z roku, Daniela Sołtysińskiego. Umieściłam je w kolejności tuż po sobie, żeby stworzyć taki skromny, balladowy blok. Przynajmniej na chwilę wprowadza słuchacza w stan uspokojenia i refleksji.
- Na Youtubie można znaleźć zapis Twojego live session zarejestrowanego w siedzibie Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk w Koszęcinie. Występujesz tam w dość wyjątkowej kreacji. Jakie były kulisy powstania tego materiału?
- To był pierwszy materiał, jaki wypuściłam pod szyldem Sabina. Chciałam sprawdzić, czy to się w ogóle spodoba. A ponieważ mam super muzyków, zależało mi na zarejestrowaniu live sesji nagranej na setkę. To wszystko wydarzyło się, zanim w ogóle zaczęliśmy wypuszczać single i teledyski.
Przestrzeń nie jest przypadkowa. Moja mama wraz ze swoją siostrą tańczyły
w Zespole „Śląsk” i dzięki uprzejmości dyrektora, mogliśmy tam zrealizować naszą pierwszą produkcję. Dobór mojej kreacji również nie był przypadkowy. Oprócz tego, że bardzo lubię modę vintage, kocham odwiedzać rekwizytornie i magazyny ze starymi kostiumami. Sukienka, w której wystąpiłam na live sesji, pochodzi właśnie z wypożyczalni kostiumów teatralnych. Moja prywatna szafa również skrywa wiele znakomitych kreacji, które mam nadzieję wykorzystać w bliskiej przyszłości.
- Czy płytę „Lepidoptera” traktujesz jako jednorazowy „wyskok” muzyczny w swojej działalności teatralnej czy też wkrótce doczekamy się następcy tego albumu?
- Na pewno nie jest to jednorazowy „wyskok”. Zaczęłam już nawet pisać nowe szkice utworów, żeby nie zachłysnąć się tym, że wydałam płytę i teraz robię sobie roczne wakacje i jedyne na co będę czekać, to na sukces. Takie myślenie jest bardzo niebezpieczne. Budowanie pozycji na rynku muzycznym jest bardzo długim procesem, zwłaszcza gdy robi się to niezależnie. Zdaje sobie z tego sprawę i nie planuję się poddawać. Na ten moment nie mam oczekiwań, chcę tylko robić to co kocham, czyli grać koncerty i stwarzać sobie nowe okazje do rozwoju. Oprócz tego, że jestem teraz na etapie promowania albumu i przygotowań do grudniowego koncertu premierowego w warszawskich Hybrydach, na który z całego serca zapraszam! Chodzę też na castingi do nowych produkcji, nadrabiam zaległości w kinie i teatrze, słucham ciekawych książek w podróży i wychodzę do ludzi, czego nie robiłam przez ostatni rok. Żyję!
- Dziękuję za rozmowę.
- Ja również dziękuję.
Foto: Mikhail Chubun
Ukazał się teledysk do utworu "Jeszcze raz" śląskiej rockowej grupy SNOWBLIND. Gościnnie w utworze pojawiła się wokalistka Sabina Szewczyk. Jak podkreśla zespół, utwór opowiada o nich samych.
Nowy singel "Nie każcie mi się uśmiechać" to manifest SABINY, w którym zachęca do nie robienia na siłę czegoś, z czym nie jest się w zgodzie.
Utwór "Disneyland" zapowiada nową płytę SABINY zatytułowaną "Bluemental", która ukaże się 25 października.
SABINA wydała nowy album "Bluemental" będący kontynuacją opublikowanej w ubiegłym roku identycznie zatytułowanej ep-ki. O kulisach powstania nowego wydawnictwa artystka powiedziała nam w wywiadzie, który możecie przeczytać poniżej.
Sabina Karwala wydała nowy album "Bluemental", który jest następcą jej debiutanckiej płyty "Lepidoptera" z 2019 roku. Nowy materiał powstał w okresie pandemii i w naszym wywiadzie z Artystką możecie między innymi przeczytać o tym, jak to wpłynęło na proces powstawania albumu.
„Bluemental” to drugi album Sabiny Karwali, dyplomowanej aktorki, piosenkarki, kompozytorki i autorki tekstów.
Długogrający debiut Sabiny Karwali przynosi muzykę o znamionach przebojowości, ale niestety bardzo nierówno ułożoną.
„Do Widzenia" to najnowsza, niezwykle poruszająca kompozycja Michała Salamona. Inspiracją do jej powstania stały się słowa wierszy Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Do współpracy nad utworem Michał zaprosił wokalistkę i aktorkę SABINĘ (Sabina Karwala).
„TWIST” to ostatni singiel promujący najnowszy album SABINY, o intrygującym tytule „Bluemental”
“Toń” to nowy singel wokalistki występującej pod pseudonimem sskjegg. Utwór został wydany przez Kayax w ramach projektu dla młodych artystów My Name Is New.
Sabina Szewczyk zaprezentowała nowy singel zatytułowany "Lupa". Jest to propozycja między innymi dla miłośników dźwięków spod znaku Depeche Mode.
Sabina opublikowała debiutancki klip. Obraz powstał do piosenki "Panowie w Kapeluszach".
8 maja ukaże się nowy singel Sabiny zatytułowany "Panowie w kapeluszach".