- Czy zakładając Editors na początku ubiegłej dekady myśleliście, że kiedykolwiek wydacie album „Best Of”?
- Tom: Nie, nigdy nam to nie przeszło przez głowy. Zawsze byliśmy zafascynowani wykonawcami, którzy mają bogate dyskografie, którzy mogą pochwalić się długim stażem. To jest coś, co sami chcieliśmy osiągnąć. To był jeden z celów, do którego dotarcie wymarzyliśmy sobie jako młodzi muzycy. Ale pamiętajmy także, że kompilacja „Best Of…” jest dowodem szybko przemijającego czasu, co już nie jest takie fajne (śmiech). Ale oprócz tego dużą przyjemność sprawia świadomość, że osiągnąłeś status zespołu, który ma składankę największych przebojów.
- Dlaczego zdecydowaliście się na wydanie takiej kompilacji akurat teraz?
- Justin: Jesteśmy zespołem, który nagrał trzy płyty w oryginalnym składzie i trzy z nowymi muzykami, do których zaliczam się i ja. Uznaliśmy, że ten idealny balans w ilości albumów wydanych przez dwa wcielenia Editors jest dobrym momentem, aby przypomnieć ich dokonania, a jednocześnie narysować wyraźną linię, która oddziela tamte dokonania od kolejnych, które są przed nami.
- Elliott: Ciężko powiedzieć, kiedy nadchodzi odpowiednia pora na wydanie takiej kompilacji. Uznaliśmy, że ta symetria o której powiedział Justin jest istotna. Jednocześnie pomyśleliśmy sobie, że takie wydawnictwo może być też dobrym wprowadzeniem w twórczość Editors dla ludzi, którzy nas dotąd nie znali bądź mieli o naszej twórczości mgliste pojęcie. Dlatego też znalazł się na „Black Gold” nie tylko zestaw wybranych singli z naszego katalogu, ale także dodatkowa płyta z akustycznymi wersjami kilku utworów Editors.
- No właśnie: na tej kompilacji nie ma wszystkich singli. Dlaczego?
- Tom: Mieliśmy za mało miejsca na jednym krążku. Chcieliśmy zaprezentować utwory ze wszystkich płyt, a każda z nich była promowana przez kilka singli. Musieliśmy zadecydować, które kompozycje trafią na „Black Gold”…
- Mieliście problem z wyborem?
- Tom: Były długie dyskusje w naszym gronie. Było dla nas oczywiste, że na kompilację muszą trafić utwory ważne dla nas i dla naszych fanów, jak np. „An End Has An Start”, „Bullets”, “A Ton Of Love”, „Papillon”, „Munich”, „No Harm”. Na naszych pierwszych płytach były single, które nazwałbym “przebojami” w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Ale poza nimi także tworzyliśmy muzykę, wydawaliśmy single, które może nie odniosły większych sukcesów, ale są istotne z różnych powodów. Nie było łatwo dokonać wyboru, bo jak wspomniał Elliott chcieliśmy, aby „Black Gold” pełniło funkcję poznawczą dla osób, które nie znają twórczości Editors. No, ale poradziliśmy sobie.
- Praca nad tą składanką była z pewnością dla Was okazją do podróży w czasie do Waszej przeszłości. Gdy słuchaliście tych singli mieliście przemyślenia w stylu: „Wtedy mogliśmy to inaczej nagrać” albo „ten singel mógł nam bardziej pomóc”?
- Tom: Tak, myśleliśmy o tym. Wiesz, gdy wspominasz sobie o tym teraz, po latach, pojawiają się takie rozważania, że coś mogliśmy zrobić inaczej, którąś z naszych płyt dopracować bardziej lub wydać później. Ale gdybym mógł się cofnąć w czasie niczego bym nie zmienił. Dla każdego artysty jego dzieło, nieważne czy jest to płyta, obraz czy książka, jest produktem tego, kim jesteś w danym momencie. To dzieło jest owocem Twoich doświadczeń z przeszłości, twojego samopoczucia. I muszę Ci powiedzieć, że ogromną przyjemność sprawiło mi słuchanie po wielu latach studyjnych wersji utworów takich jak „Munich” czy w ogóle piosenek na przykład z drugiej płyty. Przypomniałem sobie kim wtedy byłem. Ale zawsze patrzymy do przodu, myślimy o nowych nagraniach i płytach. Po prostu fajnie jest czasem zatrzymać się, spojrzeć wstecz, ale zaraz iść znowu przed siebie.
- Jedną z cech charakterystycznych Editors jest to, że staracie się nie powtarzać na kolejnych płytach…
- Tom: Zgadza się. Lubimy czuć, że jesteśmy w stanie ciągłej ewolucji. Lubimy bawić się dźwiękami, strukturą utworów oraz sposobem, w jaki prezentujemy kompozycje. Gdybyśmy czuli, że zaczynamy się powtarzać, to nie czulibyśmy satysfakcji z naszej pracy. Po co nagrywać kolejną wersję pierwszej płyty, która ukazała się 14 lat temu?
- Czy te trzy nowe kompozycje, która trafiły na „Black Gold”, są zapowiedzią nowej płyty Editors?
- Justin: Nie sądzę. Te utwory powstały już po nagraniu naszego ostatniego albumu studyjnego „Violence”, ale brzmią jakby były wyjęte z tej płyty. Nazwałbym je bardziej ostatecznym zamknięciem etapu „Violence” niż początkiem nowego wcielenia Editors. Te kompozycje są nieco przerysowane, były nagrane na szybko, z myślą o „Black Gold”. Lubimy je, ale niekoniecznie reprezentują kierunek, który będziemy chcieli obrać w przyszłości.
- Wspomnieliście już o tej akustycznej części kompilacji. Myślcie o całym albumie w tym stylu?
- Tom: Jak najbardziej. W ostatnich 10 latach istnienia Editors takich akustycznych setów graliśmy coraz więcej. I wydaje mi się, że wizja nagrania kiedyś albumu akustycznego jest atrakcyjna. Kiedyś na pewno to zrobimy.
- Jak zwykle w Waszym przypadku duże wrażenie robią klipy do dwóch z trzech premierowych kompozycji czyli „Black Gold” i „Frankenstein”. Zdajecie się całkowicie na reżysera czy też macie wpływ na ostateczny kształt filmu?
- Justin: Klip do „Black Gold” został wyreżyserowany przez Rahiego Rezvaniego, z którym współpracujemy już od kilku lat. On zrealizował między innymi nasze teledyski z płyt „In Dream” i „Violence”. Rahi jest artystą, który lubi sobie stawiać nowe wyzwania i robi świetne klipy w stylistyce mini-filmów. Mamy do niego duże zaufanie i lubimy współpracę z nim. Tutaj nie mieliśmy żadnych propozycji, po prostu pojechaliśmy na pustynię w Kalifornii i tam nakręciliśmy ten teledysk.
- Tom: „Frankenstein” to nasz pierwszy teledysk zrealizowany przez reżysera Gregory’ego Ohrela. Spodobały się nam jego wideo, które zrealizował dla innych artystów. Powiedzieliśmy mu: „Weź ten utwór, zrób coś bardzo śmiesznego i ”odjazdowego”. Spodobała nam się jego propozycja scenariusza i postanowiliśmy zrobić ten klip według jego wizji.
- W lipcu wzięliście udział w festiwalu w Londynie z okazji 40-lecia powstania grupy The Cure. Jak wspominacie to wydarzenie?
- Tom: Coś wspaniałego. Tak naprawdę, to poza tym festiwalem w Londynie zagraliśmy z nimi jeszcze później dwa koncerty: w Bukareszcie i Florencji. Niesamowite ile osób przybyło na ten koncert w Londynie: 65 tysięcy! Duża część z nich przyjechała spoza Wielkiej Brytanii. Do atmosfery imprezy dostosowała się też pogoda, która była wymarzona. A dla nas tej koncert przed Robertem Smithem i jego kolegami był spełnieniem marzeń.
Elliott: Był spełnieniem marzeń przede wszystkim dla mnie, bo The Cure to mój ulubiony zespół. Myślę, że o tym festiwalu ludzie będą mówić jeszcze przez wiele, wiele lat.
- To może szykuje się jakaś współpraca Editors z The Cure w przyszłości?
- Justin: (śmiech) byłoby wspaniale, kto wie? Po ostatnim z tych trzech wspólnych występów z The Cure, który odbył się w Bukareszcie, mieliśmy z nimi mała imprezę. Każdy z tych trzech koncertów The Cure był wspaniały, ani chwili nudy i przestoju. To zajebi.cie wielki zespół!
- Panowie, teraz skupicie się na promocji koncertowej „Black Gold”, a co potem?
- Justin: Pewnie chwilę odpoczniemy i spotkamy się z wytwórnią płytową, by usiąść i zastanowić się jakie będą kolejne kroki i jak otworzyć nowy rozdział w działalności Editors. Na pewno będzie nowa płyta, ale kiedy – na razie nie wiemy.
- Dziękuję za rozmowę.
Editors w Polsce:
04.02.2020. Kraków, Studio
05.02.2020. Warszawa, Torwar
Informacje o biletach: www.livenation.pl
Foto: Grzegorz Szklarek
Belgowie 12 października zagrają w krakowskim Klub Zaścianek, dzień później w warszawskim BARdzo bardzo oraz 20 października w poznańskim Klub pod Minogą.
Krakowski post-punkowy projekt undertheskin wydał kompozycję "Freezing Lights".
The Vaccines wracają ze swoim szóstym albumem studyjnym "Pick-Up Full Of Pink Carnations". Płyta promowana jest przez singiel "Heartbreak Kid" i będzie towarzyszyła jej obszerna trasa koncertowa po Wielkiej Brytanii i Europie w ramach której wystąpi także w Warszawie.
Jedna z najciekawszych islandzkich grup zagra 3 marca w warszawskim klubie Niebo.
Grupa Editors nie tylko poszerzyła skład, ale i zmieniła swój styl muzyczny. Udział Blanck Massa skierował poczynania grupy w stronę muzyki elektronicznej i tanecznej. Nowy album zatytułowany „EBM”, otwiera przed zespołem możliwości, o których chyba wcześniej nie myśleli zbyt poważnie. Perkusista Editors, Ed Lay jest pełen nadziei, a przede wszystkim zaskakującego entuzjazmu w związku z nową płytą. O swoich odczuciach względem „EBM” opowiedział nam w poniższej rozmowie.
Duet Smith & Burrows to projekt Andy'ego Burrowsa - byłego perkusisty The Razorlight i We Are Scientists oraz wokalisty grupy Editors - Toma Smitha. Po 10 latach od płytowego debiutu ukazała się ich druga wspólna płyta zatytułowana "Only Smith & Burrows" Is Good Enough" i była to świetna okazja, aby porozmawiać z Tomem Smithem.
W październiku, po raz pierwszy od poprzedniej wizyty w 1991 roku, przyjedzie do Polski brytyjska grupa The Opposition. Zespół wystąpi na łódzkim Soundedit Festival i będzie promował pierwszą od 7 lat płytę studyjną zatytułowaną "Somewhere in Between". Z tej okazji wywiadu udzielił nam wokalista i gitarzysta zespołu Mark Long.
Na początku marca na dwudniową wizytę do Warszawy przybyli trzej muzycy brytyjskiej grupy Editors: wokalista Tom Smith, klawiszowiec Elliott Williams oraz gitarzysta Justin Lockey. Ich wizyta była związana z premierą nowego albumu Editors zatytułowanego "Violence". Trzej panowie znaleźli także kilkanaście minut by porozmawiać z nami na temat nowego wydawnictwa....i nie tylko.
Grupa Editors wydała nowy album "EBM", który wskazuje na obranie nowego kierunku stylistycznego przez ten zespół.
Dziś ukazał się nowy album brytyjskiej grupy White Lies o którym w naszej recenzji Jakub Oślak napisał m.in.: "To już nie sound brytyjskich festiwali pod gołym niebem i w deszczu piwa; to klub skąpany w odcieniach szarości, gdzie zespół przekazuje swoją muzykę w sposób bezpośredni, rzemieślniczy, zaadresowany do nas, a nie w kosmos. Do tego lekkość wykonania i wciąż wypchana kieszeń z pomysłami".
Duet Maarten Devoldere/Jinte Perez wydał nowy znakomity album ich wspólnego projektu Balthazar.
Angielski duet Smith & Burrows powraca z nowym krążkiem, chociaż w zasadzie powinniśmy tu mówić o czymś w rodzaju ponownego debiutu.
Billy Corgan nagrał kolejny monumentalny album ze swoją grupą The Smashing Pumpkins. Czy tym razem nawiązał poziomem do podobnych wydawnictw z przeszłości czyli "Ava Adore" i "Mellon Collie & The Infinite Sadness"? O tym w naszej recenzji Jakuba Oślaka.
White Lies już po raz piąty udowadniają, że na swoich płytach nie schodzą poniżej pewnego poziomu. Będziemy się mogli o tym przekonać już 1 lutego, a tymczasem prezentujemy recenzję albumu "Five" napisaną przez Jakuba Oślaka.
Po czteroletniej przerwie ukazał się nowy album grupy Interpol. Płytę przesłuchał i opisał dla nas Jakub Oślak.
Brytyjska post-punkowa grupa The Opposition nagrała pierwszy album po śmierci jej współzałożyciela i basisty Marcusa Bella.
"(...) indie-rock w ich wykonaniu nie tylko porywa i fascynuje tu i teraz, ale także dobrze wróży temu gatunkowi na przyszłość" - tak o nowej płycie Editors "Violence" napisał nasz recenzent Jakub Oślak. Premiera już w najbliższy piątek.
"Czasami trudniej jest trzymać się zasad i schematów, niż je łamać lub przekraczać. Szczególnie w sztuce wydaje się, że doskonalenie przetartych szlaków jest znacznie większym wyzwaniem, niż wyznaczanie nowych" - tak recenzję nowej płyty White Lies rozpoczyna nasz recenzent Jakub Oślak.
Pierwsze od pięciu lat nowe wydawnictwo Massive Attack jest istotne przede wszystkim z powodu jednej z czterech kompozycji, które tam trafiły.
Grupa Editors nagrała najbardziej "amerykański" album w swej karierze.
Czwarty album dyskografii Scissor Sisters przynosi solidną dawkę tanecznego popu.
23 września ukaże się nowy album grupy Editors zatytułowany "EBM". Będzie to otwarcie nowego etapu w karierze tego zespołu.
Editors zagrają 12 października 2022 w krakowskim klubie Studio i będzie to jedyny koncert w Polsce na nadchodzącej trasie zespołu.
Zespół Editors powraca z nowym singlem "Heart Attack". Utwór jest ich pierwszym nowym materiałem od 2019 r. i debiutanckim wydawnictwem w ich najnowszym wcieleniu z nagrodzonym Ivor Novello kompozytorem i producentem Benjaminem Johnem Powerem, znanym jako Blanck Mass, który dołącza do zespołu jako pełnoprawny członek.