Daughters

Alexis S.F. MarshallMaciej Majewski
„You Won't Get What You Want” – czwarta płyta grupy Daughters narobiła sporo zamieszania w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy, (a może nawet lat) w kręgach muzyki rockowej, metalowej i alternatywnej. Nie do końca z tego wszystkiego zdaje sobie sprawę wokalista grupy, Alexis S.F. Marshall, który chyba nie spodziewał się takiego odbioru. Parę godzin przed koncertem grupy na OFF Festivalu, opowiedział nam, co o myśli o tej sytuacji, wyraził swoją opinię na temat death metalu, twórczości Mike’a Pattona oraz… dał upust swojej fascynacji garniturami.

MM: „You Won't Get What You Want” to jedna z najlepszych płyt, jakie zostały wydane w ostatnich latach. Odnoszę jednak wrażenie, że nie do końca zdajesz sobie sprawę, bądź też – niespecjalnie przejmujesz się jej odbiorem wśród słuchaczy?

AM: Z perspektywy czasu, jaki minął od jej wydania, mogę stwierdzić, że nie mamy wpływu na to, jak ta płyta działa na słuchaczy. Ludziom się ona podoba, co jest wspaniałe, ale jest przecież mnóstwo innych płyt, które wyszły i nadal wychodzą... My nagraliśmy jedną z nich…  Reszta zależy już do odbiorców. Moja interpretacja tego może być myląca, ale naprawdę cieszymy się, że ten album trafił do ludzi i w jakiś sposób ich poruszył. Jedyne, co pozostaje nam jako zespołowi, to grać jak najlepiej i nagrywać kolejne płyty, które być może spodobają się słuchaczom w nie mniejszym stopniu, niż „You Won't Get What You Want”. Będziemy jednak  musieli się zastanowić, jak to zrobić (śmiech). Ale masz rację – nie jesteśmy przyzwyczajeni do takich reakcji ze strony odbiorców, a już na pewno nie spodziewaliśmy się, że skala tego odbioru będzie taka duża. Mamy jednak świadomość, że to może być przypadek incydentalny (śmiech). Za długo w tym jesteśmy, żeby nie mieć świadomości, że raz możesz być hołubiony, a za chwilę możesz być na dnie… Tak zresztą jest wszędzie, nie tylko w branży muzycznej. Póki co – jest świetnie. Możemy grać na całym świecie, docieramy do różnych miejsc, w których dotąd nie byliśmy, jak chociażby Polska.

MM: Kiedy po raz pierwszy usłyszałem „You Won't Get What You Want”, pomyślałem, że brzmi to jak płyta Depeche Mode, którą mogliby nagrać obecnie… gdyby chcieli.

AM: (śmiech) To ciekawe spostrzeżenie. Lubię Depeche Mode, ale nigdy bym nie porównywał naszego zespołu z nimi. Wiesz, to jest już legendarny zespół, który odniósł wielki sukces, a my jednak jesteśmy wciąż w podziemiu, bo z niego się wywodzimy.

MM: Chciałem Cię zapytać o utwór „Less Sex” – jedną z najbardziej charakterystycznych kompozycji na płycie, bo to utwór, który ma jednocześnie najkrótszy tekst, a wiem, że piszesz ich mnóstwo?

AM: To prawda, natomiast w przypadku „Less Sex” było tak, że kiedy Nick (Sadler, gitarzysta Daughters – przyp. MM) przyniósł ten riff, zwróciłem uwagę na to, że ma on dość bluesowy charakter. W związku z tym postanowiłem na tym oprzeć tekst i napisać bluesową opowieść. To oczywiście blues spod znaku Daughters. Poza tym to jeden z pierwszych utworów, który napisaliśmy i ukończyliśmy z myślą o tej płycie. Brzmi dobrze, a wcześniej nie nagrywaliśmy kawałków w takim klimacie, więc tym bardziej się cieszę, że tak wyszedł.

MM: Wiem, że masz nie najlepszą opinię o death metalu. Tymczasem wywodzisz się ze sceny grindecore’owej.

AM: W pewnym stopniu… To znaczy nie mam jakiejś okropnej opinii o death metalu (śmiech). Uważam po prostu, że wizerunek deathmetalowców w dużej mierze jest po prostu głupi. Natomiast w kwestiach muzycznych w death metalu jest tyle samo gówna, ile w innych gatunkach, więc pod tym względem specjalnie się nie wyróżnia (śmiech).


MM: W takim razie bardziej Cannibal Corpse, czy Malevolent Creation?

AM: O kurwa, człowieku! Uwielbiam część twórczości Cannibal Corpse, tak samo jak przepadam za częścią dorobku Malevolent Creation. Natomiast z pewnością nie jestem w stanie słuchać wszystkiego, co nagrali. Na przykład „Joe Black” jest płytą, której większość nienawidzi, a ja ją uwielbiam.

MM: A grindcore obecnie w jakimś stopniu Cię rusza?
AM:
Nic nie wiem o obecnej scenie grindcore’owej. Kompletnie nie wiem, co się na niej w tej chwili dzieje. Pewnie wyjdę na ignoranta, ale zatrzymałem się na początkach funkcjonowania tego gatunku… Nie zrozum mnie źle – jestem w stanie posłuchać jakiś nowych kapel z tego nurtu, ale nie sądzę, że przekonają mnie tak, jak ci, którzy tworzyli u zarania grindcore’u. Zresztą nam przylepiono łatkę kapeli grindcore’owej w początkach działalności, bo nikt tak naprawdę nie wiedział, co zrobić z naszą muzyką i jak ją określić. Stąd takie szufladkowanie… Ludzie potrzebują takiej kategoryzacji i porównań do innych kapel. No, ale sam widzisz – gramy na najróżniejszych festiwalach w różnych miejscach. Jesteśmy zapraszani zarówno na te bardziej znane, jak i te mniejsze. Z jednej strony Hellfest, czy Brutal Assaukt,  a z drugiej OFF-Festival. I to akurat jest świetnie, że mamy szansę odnaleźć na w różnych miejscach, zwłaszcza, że przez wiele lat mieliśmy z tym problem. Teraz nie ma już takich ograniczeń gatunkowych, jak przed laty, co osobiście bardzo mnie cieszy.

MM: Płyta wyszła w barwach Ipecac Recordings, której jednym z założycieli jest Mike Patton. Wiem, że uwielbiasz jego twórczość. Mieliście okazję się poznać?

AM: Tak, poznaliśmy się. To niesamowity człowiek. Współpraca z Ipecac wyszła z inicjatywy naszego perkusisty Jona (Syversona – przyp. MM), który pracował przy różnych projektach Pattona, takich jak „Mondo Cane” chociażby. I tak uwielbiam wiele rzeczy, które zrobił na przestrzeni całej swojej kariery.

MM: Nadal zdarzy ci się dusić i dławić na scenie?

AM: Tak, od czasu do czasu dzieją się różne rzeczy. Wszystko zależy od miejsca, jego atmosfery, publiczności, a przede wszystkim naszego nastroju. Generalnie tego nie planujemy. To zwykle są spontaniczne inicjatywy (śmiech).

MM: Na scenie występujesz w garniturze.

AM: Gdybym mógł, to nosiłbym garnitur przez cały czas. Bardzo komfortowo się w nim czuję. Przychodzi jednak moment, że na scenie jest mi w nim za ciepło, więc po prostu go zdejmuję. Natomiast noszenie garnituru ma charakter romantyczny. Z rozrzewnieniem wspominam czasy, kiedy ludzie nosili się po prostu elegancko na co dzień. Brakuje mi takiej estetyki w obecnych czasach. Nie jestem palaczem, ale jak oglądam stare filmy i widzę tych wszystkich facetów w garniturach, którzy palą papierosy i cygara, to jest to absolutnie zajebisty widok (śmiech).

MM: Ostatnia kwestia: The Stooges, czy The Rolling Stones?

AM: Kurwa! (śmiech) Gdybym został podstawiony pod ścianą i miał wybrać, to jednak The Rolling Stones, ponieważ mają bogatszy dorobek. Natomiast niezwykle podoba mi się to, co robi Iggy Pop w ostatnich latach. To są wysmakowane i po prostu świetne rzeczy. „Préliminaires”, nawiązująca do jazzu, jest absolutnie wspaniała. Z drugiej strony uwielbiam „Tatoo You” The Rolling Stones, co w moim środowisku nie jest dość powszechne. A to po prostu genialna płyta.

MM: Dziękuję za rozmowę.

Foto: Reid Haithcock

Powiązane materiały

Ethel Cain zagra w Polsce

Drugi album Ethel Cain zatytułowany "Willoughby Tucker, I Will Always Love You", ukaże się w sierpniu 2025 roku. Dodatkowo Cain ogłasza ogromną trasę Willoughby Tucker Forever, obejmującą Europę i Amerykę Północną. W jej ramach 31 października wystąpi w warszawskiej Stodole.

28.03.2025
Daughter - Stereo Mind Game

Ukazała się trzecia pierwsza od 7 lat płyta studyjna londyńskiej formacji Daughter zatytułowana "Stereo Mind Game".

24.04.2023
Fontaines D.C. - A Hero's Death

"A Hero's Death" to dopiero drugi album irlandzkiej grupy Fontaines D.C., ale spowodował, że zespół z Dublina jest stawiany na czołowych miejscach sceny post-punk.

23.08.2020
Destroyer wróci do Polski

Po znakomitym koncercie na tegorocznym Openerze kanadyjska grupa Destroyer zagra 28 września w warszawskim klubie Niebo.

6.07.2022
Zombi na dwóch koncertach w Polsce

Amerykański duet Zombi wystąpi 20 maja w krakowskim Holu, a następnie 21 maja w klubie Hydrozagadka w Warszawie.

18.10.2021
Dakh Daughters wystąpią w Warszawie

Ukraińska grupa Dakh Daughters po wielu latach wróci do Warszawy i wystąpi 17 listopada w klubie Niebo.

6.08.2019
Jarvis Cocker na katowickim OFF Festival

Poznaliśmy kolejną pulę artystów, którzy zapowiedzieli swój udział w tegorocznym katowickim OFF Festival.

9.04.2019
Foals i Stereolab na katowickim OFF Festival

Chlubna przeszłość brytyjskiej muzyki, czyli Stereolab, jej znakomity dzień dzisiejszy, w postaci Foals i świetlana przyszłość, czyli Octavian, to tylko część nazw, które wzbogaciły program festiwalu.

19.03.2019
Suede na OFF Festivalu

Suede, jedna z najważniejszych gitarowych formacji lat 90. przyjedzie na katowicki festiwal po znakomitej płycie „The Blue Hour”.

26.02.2019
Kolejni artyści na OFF Festival 2019

Od Aldous Harding i Neneh Cherry przez Electric Wizard po Lotic: Endless Power – siłą OFF Festivalu jak zwykle są indywidualności, utalentowani szaleńcy i kreatywni outsiderzy.

29.01.2019
Pierwsze gwiazdy OFF Festival 2019

Przyszłoroczna edycja katowickiego OFF Festivalu odbędzie się w dniach 2-4 sierpnia.

4.12.2018
Relacja: Pearl Jam w Krakowie

Nasz wysłannik Jakub Oślak przemierzył Europę wraz z grupą Pearl Jam. Oto jego relacja z koncertu w krakowskiej Tauron Arenie, który odbył się 3 lipca.

16.07.2018
Polityka prywatnościWebsite by p3a

Używamy plików cookie

Ta strona używa plików cookie - zarówno własnych, jak i od zewnętrznych dostawców, w celu personalizacji treści i analizy ruchu. Więcej o plikach cookie